Kolejne badania naukowe pokazują, że zamiłowanie do portali społecznościowych może komplikować nam życie rodzinne. Może prowadzić nawet do rozwodu. Autorzy popołudniowych Faktów RMF FM spierają się o rolę internetowych kontaktów. Czy korzystanie z Facebooka i Twittera przynosi więcej szkody czy pożytku? Jest inspiracją, zagrożeniem, czy zwykłą stratą czasu? Maja Dutkiewicz nie lubi i nie korzysta z takich portali. Bogdan Zalewski docenia i broni tego narzędzia, mimo że sam rzadko z niego korzysta. A Ty? Zagłosuj w naszej sondzie, weź udział w dyskusji na forum, napisz komentarz i słuchaj popołudniowych Faktów, w których zacytujemy najciekawsze opinie naszych internautów. Zapraszamy!

BOGDAN:
Demonizuje się ten Internet. To przecież tylko narzędzie. Sporo ludzi, którzy komunikują się ze sobą za pośrednictwem sieci, prędzej czy później spotyka się także w realnej rzeczywistości. A nawet jeśli sprowadzają kontakty wyłącznie do światka wirtualnego, to co w tym złego? Może nie mają zamiaru wchodzić w bliskie relacje z innymi? Czy to zabronione? Czy każdy musi być szeroko otwarty na innych?
MAJA:
Internet ma takie małe różki. Nieroztropny użytkownik może się na nie nadziać. To prawda, że jeżeli rodzinę mamy rozsianą po świecie, to dzięki portalom społecznościowym możemy szybko i bez problemu komunikować się z bliskimi. Nie rozumiem natomiast tkwienia przed ekranem i wysyłania sobie wiadomości, jeśli siedzimy biurko w biurko, albo w innym pokoju. Nic nie zastąpi prawdziwej rozmowy, w cztery oczy.
BOGDAN:
Obserwuję uważnie moją młodszą córkę, która codziennie rozmawia przez skype'a ze swoim bliskim przyjacielem. Kolega mieszka dość daleko od nas. Nie wystarczają im rozmowy za pośrednictwem internetowej kamerki. Czekają z wytęsknieniem na weekend, kiedy mogą do siebie przyjechać i spotykać się bezpośrednio. To jeden przykład. Drugi - to ja. Lubię kontakty internetowe: maile czy inne formy wymiany myśli i nie zawsze oczekuję na kontynuację tych kontaktów w realu. Są dla mnie jak dawna listowna korespondencja, tyle że szybszą. To jak trening literackiego stylu. Pisana forma wymusza pewne zachowania, o które nie dbamy w bezpośrednich relacjach. Na przykład Twitter wymusza słowną dyscyplinę.
MAJA:
Właśnie o to mi chodzi, by rozsądnie korzystać z możliwości, które daje nam internet i portale społecznościowe. Ja również obserwuję mojego syna, który na początku zachłysnął się możliwościami takich kontaktów, ale przy gadatliwych rodzicach, którzy uwielbiają się spotykać z przyjaciółmi w świecie realnym, nie dał się wciągnąć w otchłań sieci. Trzeba rozmawiać w cztery oczy, to może trudniejsze, ale też bardziej kreatywne.
BOGDAN:
Czy spotkania w cztery, sześć, osiem ... oczu są zawsze kreatywne? Nie generalizowałbym. Mogą być, ale nie muszą. Jak uciekam czasami od kontaktów przez Internet, tak nie zawsze mam ochotę na bezpośrednie rozmowy z ludźmi. Sieć jest szkodliwa? A ja pytam: ile realnych relacji międzyludzkich bywa jeszcze bardziej toksycznych niż nałogowe korzystanie z Twittera?
MAJA:
Wszelkie nałogi szkodzą zdrowiu. Rozmowy bezpośrednie może czasami nie są najprzyjemniejsze, ale te przez portale społecznościowe nie sprzyjają rozwojowi jakichkolwiek związków i nie rzucają odpowiedniego światła na rozmówcę. Ile razy wydawało się nam, że spotkaliśmy bratnią duszę, a przy kontakcie w świecie rzeczywistym okazywało się że to nadęty i zakochanym w sobie człowiek. W sieci trochę jak w teatrze, często gramy role.