Jeśli rządzący nie ustąpią w sprawie poprawek do projektu ustawy o Sądzie Najwyższym, zjednoczona opozycja powinna zagłosować za jego odrzuceniem. Nie jest jej rolą uchwalanie ustaw sprzecznych z Konstytucją, tylko dlatego, że rząd sobie z tym nie radzi. A to rząd od lat partaczy zabieganie o środki z KPO, nie opozycja.

Opozycja już raz, przy ratyfikacji Funduszu Odbudowy, ratowała rządzących przed katastrofą. A oni 1,5 roku później są w tym samym miejscu - nadal nie są w stanie działać w sprawie środków europejskich samodzielnie. Oszukują Komisję Europejską, własną opinię publiczną i siebie nawzajem - dlatego że mogą. Bo wiedzą, że kiedy przyjdzie zapłacić cenę za nieudolność - opozycja pomoże. Bo pieniądze, bo szansa, bo wyborcy, bo rozwój.

Deklarując kolejny raz niegłosowanie przeciwko kulawej ustawie o SN opozycja nie tylko łamie własne deklaracje dotyczące praworządności, ale też zapewnia sukces wyborczy rządowi wg swojej ugruntowanej opinii złemu i szkodzącemu krajowi. Wykazuje też dziecinną naiwność. Albo obawy, że wyborcy to ją właśnie obciążą odpowiedzialnością za brak środków z KPO.

Pora więc przypomnieć, że w ustroju demokratycznym rządzi ten, kto ma większość. Kiedy jej nie ma - nie rządzi.

Opozycja głosuje przeciw rządzącym nawet w kluczowych sprawach. Kiedy wygrywa - rządzący muszą uwzględnić jej zdanie. Muszą, albo tracą władzę.

A do wyborów idą z łatką nieodpowiedzialnych gamoni, którzy nie potrafiąc dogadać się, pozbawiają obywateli możliwych korzyści.

Nie, nie "załatwionych" przez rządzących. Gdyby nie wsparcie części opozycji w maju 2021 Polska nie ratyfikowałaby Funduszu Odbudowy i dziś nie mielibyśmy cienia szansy na pieniądze z KPO. Przeciwko ratyfikacji głosowała wtedy część rządzących, która zrobi to także ws. ustawy o SN.

Wtedy jednak opozycja miała tylko jeden wybór - chodziło o deklarację udziału. Dziś chodzi zaś o zasady tego udziału, a na stole leży prowadząca do tego ustawa, która jest ewidentnie niezgodna z Konstytucją. W sprawie Funduszu Odbudowy 1,5 roku temu nie można było odpowiedzialnie głosować przeciw. W sprawie ustawy o SN dziś - trzeba.

Tak, jeśli ustawa przepadnie, rządzący spróbują obciążyć odpowiedzialnością za to opozycję. Trudno.

Jeśli ktoś naprawdę myśli, że rolą opozycji jest wspieranie bezprawia w wykonaniu rządu - nic się z tym nie da zrobić. Ale jeśli wyborcy uświadomią sobie, że chodzi o rząd, którego sami członkowie nie chcą swoich własnych rozwiązań poprzeć? Nawet wiedząc, że oznacza to być może zapaść gospodarczą w czasie trwającej tuż obok wojny?

Wyborcy, którzy nie są idiotami, wiedzą, że za politykę rządzących odpowiadają rządzący. A opozycja ma kontrolować ich działania. To właśnie robi się w głosowaniach.

Co stanie się z funduszami z KPO, jeśli ustawa upadnie? Katastrofa? A czyja? Rządzących, czy opozycji?

Nic się nie stanie. Dokładnie tak samo, jak nic nie stało się po przegłosowaniu Funduszu Odbudowy, rocznych negocjacjach z KE, dogrywaniu akceptacji polskiego KPO, zapewnianiu, że zrealizowaliśmy kamienie milowe, a potem twierdzeniu, że jeszcze je zrealizujemy, urojonych ustaleniach operacyjnych itd.

Wystąpienie o pieniądze z KPO trzeba będzie zapewne o kilka tygodni przesunąć. I znaleźć w tym czasie sposób na to, żeby móc po nie sięgnąć. W samym obecnym rządzie się nie da? To niech obecny rząd wymyśli coś, żeby się dało. Albo niech się "ogarnie" i zdyscyplinuje, a jak nie umie - niech jasno poprosi o pomoc.

Jeśli dla zdobycia większości trzeba będzie przy następnym projekcie ustawy o SN porozumieć się z opozycją - trudno, będzie się z nią musiał porozumieć. Jeśli tego nie zrobi - poniesie odpowiedzialność polityczną w wyborach. Poniesie ją zresztą także opozycja, jeśli odmówi wsparcia na tym kolejnym etapie.

Za sposób rządzenia odpowiadają jednak rządzący. Nawet jeśli uda się im wmówić części wyborców, że odpowiedzialna jest opozycja.

Jeśli jednak da to sobie wmówić sama opozycja - jest gorzej niż ktokolwiek sądzi.