SLD deklaruje, że nie martwi się o swój wynik wyborczy nawet według zasad nowej ordynacji. Co nie wyklucza krytykowania jej zapisów. Mniejsze ugrupowania od wielu dni gorączkowo liczą ewentualne mandaty w przyszłym Sejmie. Dla kilku z nich wystartowanie w wyborach według starych zasad mogłoby oznaczać po prostu - działalność poza parlamentem, a w konsekwencji - polityczny niebyt. Argumenty "za" i "przeciw" nowej ordynacji były tematem dzisiejszej "rozmowy dnia” Barbary Górskiej z przewodniczącym klubu parlamentarnego Unii Wolności posłem Jerzy Wierchowiczem i liderem Przymierza Prawicy posłem AWS-u Wiesławem Walendziakiem.

Barbara Górska: Jeżeli mam do wyboru 223 miejsca SLD czy 235 miejsc SLD, to wolę, żeby Sojusz wziął pełną odpowiedzialność - mówił prezydent w radio RMF FM 18 kwietnia i sugerował, że nowej ordynacji powie nie. Panowie czy Unia Wolności na przykład także już porachowała mandaty i według starych i według nowych zasad?

Jerzy Wierchowicz: Tak do końca nie porachowaliśmy, ponieważ wszystko zależy od wyników wyborów, także od ordynacji wiele zależy - ilość tych mandatów. Ale jeżeli słucham pana prezydenta, który używa tego argumentu, to chciałbym przypomnieć, że ordynacja winna być sprawiedliwa.

Barbara Górska: Słyszałam, że posłowie Unii Wolności dokonali symulacji, dokonali takich szacunków i wyszło im, że według nowej ordynacji mieliby w Sejmie 12 posłów, a według starej - 1.

Jerzy Wierchowicz: Nie wiem skąd takie wyliczenia, nie wiem kto był tym jednym. Na pewno nie będzie to jeden poseł. Jestem przekonany, że będziemy mieli klub parlamentarny. Chcielibyśmy mieć klub parlamentarny w przyszłym parlamencie. Robimy wszystko by taką ilość posłów społeczeństwo wybrało i sadzę, że od ordynacji wiele zależy. Ale sama pani podała na tym drastycznym przykładzie i wielce krzywdzącym Unię Wolności, jak można manipulować przepisami ordynacyjnymi. Jeżeli ktoś chce zwiększyć poparcie dla swego ugrupowania politycznego, z którego się wywodzi, w tym przypadku pan prezydent wywodzi się z SLD, to być może czyni to na korzyść SLD. Ale myślę, że z krzywdą dla ogólnego odczucia sprawiedliwości politycznej, jeżeli takie pojęcie może w polityce funkcjonować, a myślę że może.

Wiesław Walendziak: Jeżeli to weto by padło, to przecież ta ordynacja była pisana zgodnie z podziałem administracyjnym. Wybory nie mogą rozbijać więzi społecznych, które kształtują się na poziomie wspólnot kształtowanych na poziomie powiatów, województw. Jest taka logika w ogóle wyborów, że one muszą być w zgodzie z podziałem administracyjnym. Tymczasem gdybyśmy mieli to weto i ono byłoby skuteczne to z jednej strony mielibyśmy powiaty i województwa, z drugiej strony - granice okręgów przebiegałyby w poprzek. To spowodowałoby bardzo poważne perturbacje, bo jak poseł ma być odpowiedzialny za swoją cząstkę lokalnej ojczyzny, za swój powiat, kilka powiatów, okręg wyborczy kiedy on będzie na styku dwóch województw, i w poprzek dwóch województw. To są poważne konsekwencje, myślę że nawet natury konstytucyjnej i żadne rozwiązanie wrogie nie będzie rozwiązaniem definitywnym - tak powiedziałbym.

Barbara Górska: Niezależnie od decyzji prezydenta SLD może czuć się zdecydowanie pewnie, panowie jednak mniej. Czy ugrupowania posierpniowe dadzą wyborcom szansę, tak by mogli nie głosować bez lęku na takie ugrupowania i bez przekonania, że będzie to głos zmarnowany?

Wiesław Walendziak: To jest dobre pytanie, dlatego, że dzisiaj ciągle dużo jest polityki deklaracji ogólnych intencji w tym obozie posierpniowym i nie ma prostej analizy dlaczego oba ugrupowania AWS i Unia Wolności przechodzą tak głęboki kryzys, z czego to wynika i jak to się stało, że niektórzy politycy obu ugrupowań obronili się jednak w opinii publicznej, a oba ugrupowania jako ugrupowania przechodzą głęboki kryzys. Moim zdaniem odpowiedź jest prosta – przechodzimy kryzys polityki ogólnych celów, ogólnych działań. Obronili się ci politycy, którzy potrafili przenieść te ogólne deklaracje na poziom bardzo zrozumiałych społecznie, identyfikowanych inicjatyw.

Jerzy Wierchowicz: Unia Wolności nie jest w kryzysie. Powiem wprost mamy rzeczywiście niskie notowania, ale Unia Wolności jako partia, jako grupa ludzi, którym zależy na tym, żeby w Polsce było coraz lepiej. To jest bardzo ogólne, ale bardzo konkretne zadanie, które stoi przed każdym politykiem, nie zmieniła się. Mamy swój program rozwiązywania bardzo ważnych problemów, mianowicie bezrobocie, edukacja, szczególnie dzieci i młodzieży na wsi.

Barbara Górska: Macie panowie program, ale nie macie poparcia dla tego programu jak wykazały prawybory.

Jerzy Wierchowicz: Szukamy tego poparcia. Robimy wszystko by to poparcie rosło i jestem pełen nadziei i optymizmu, że to nam się uda. Jeżeli będzie mówić o konkretach, o tym na przykład co nas czeka w przyszłym tygodniu w parlamencie, kiedy będzie rozpoznawany pakiet spraw, pakiet projektów dotyczących zwalczania bezrobocia. To jest konkretna robota polityczna, konkretne zadanie dla Unii Wolności i dla mnie jako szefa klubu parlamentarnego Unii. A o kryzysie w mojej partii nie mówią, bo go nie ma.

Wiesław Walendziak: Może kryzysów w partiach nie ma i politycy maja dobre samopoczucie, ale wyborcy znacznie gorsze, bo radykalnie cofnęli swoje poparcie dla obozu posierpniowego i to jest bardzo zły znak, bo konsekwencje przegranej obozu posierpniowego będą niebezpieczne dla państwa polskiego. Ja tak uważam. I trzeba z tej sytuacji wyciągnąć wnioski. To jest naprawdę ostatni moment.

Barbara Górska: Wyciągnął wniosek z tej sytuacji premier Jerzy Buzek. Powołał nową partię, zaprasza do niej ugrupowania prawicowe, nie wyklucza też koalicji z Unią Wolności. Jest inicjatywa, jest pomysł, jest sygnał?

Wiesław Walendziak: Jest sygnał i trzeba rozmawiać o tym pomyśle, tylko jeżeli to będzie pomysł na poziomie; deklarujemy jedność, deklarujemy dobrą wolę to jest to za mało. Kto ją deklaruje, jacy politycy? Ci, którzy zrobili coś bardzo ważnego w ciągu ostatnich trzech, czterech lat? Czy ci którzy się skompromitowali? Ci którzy byli efektywni? Czy ci którzy mówili, że trzeba coś zrobić, ale nie zrobili, chcieli, ale nie mogli, a jak mogli to nie chcieli. Trzeba jednak postawić na tych, którzy chcieli i mogli. Jest ich kilkunastu w obu ugrupowaniach. Do tego namawiam.

Jerzy Wierchowicz: Od paru tygodni specjalnie nie obserwuję ani nie interesuję się tym co się dzieje na prawej scenie strony politycznej, bo po prostu wiele mnie nie obchodzi, i myślę, że wyborców też. Od tego łączenia KPN-u z PPChD z charyzmatycznymi przywódcami prawicy niczego nie przybędzie, nie przybędzie głosów. Przybędzie głosów wtedy, gdy wyborca zobaczy, że ktoś zajmuje się konkretną sprawą i tę sprawę popycha do przodu. Taki problemami ludzie się interesują.

Wiesław Walendziak: Ja się zgadzam z panem, że jest potrzebna polityka konkretu, ale polityka konkretu, nie deklaracji tylko czynów. A te czyny mogą wiarygodnie deklarować tylko ci, którzy je naprawdę realizują. I tych kilkunastu polityków w obu ugrupowaniach jest.

Barbara Górska: A teraz poproszę o dwa dobre powody, dla których prezydent powinien podpisać nową ordynację.

Jerzy Wierchowicz: Pan profesor Geremek rozmawiał z inicjatywy Stronnictwa Konserwatywno - Ludowego na temat przyszłych wyborów. Oczywiście nie składał żadnych deklaracji jako wytrawny polityk udzielił odpowiedzi, że rozważymy ten pomysł. Rozważyliśmy i nie sądzimy, żeby był on dobry pomysł. Unia Wolności jest partią, która może wystartować i zdobyć zdecydowanie więcej niż dwanaście mandatów. Co do ordynacji - nowa ordynacja jest sprawiedliwa, proporcjonalna i rzeczywiście głosy mają taką samą wagę.

Wiesław Walendziak: Związek posła z lokalną ojczyzną jest potwierdzony tą ordynacją. Po wtóre ordynacja ta wprowadza bardzo przejrzyste przepisy finansowe. Pozwala przejrzeć finanse polskiej polityki. Co jak wiadomo jest poważnym kłopotem i źródłem korupcjogennych zachowań czy wręcz korupcyjnych klasy politycznej. Ta ordynacja kładzie kres, a przynajmniej daje realną szansę położenia kresu tym niedobrym praktykom.

foto RMF FM Marcin Wójcicki