Śmierć Macieja Tokarczyka to wynik depresji, spowodowany stanem jego zdrowia. Oprócz tego na pewno martwił się, i to poważnie, czy wszystko dzieje się dobrze w NFZ - mówi gość RMF minister zdrowia Leszek Sikorski. I dodaje: A dzieją się tam rzeczy na pewno budzące niepokój.

Konrad Piasecki: Kto albo co jest odpowiedzialne za śmierć prezesa NFZ?

Leszek Sikorski: Przed opinią prokuratury ja nie mogę się na ten temat wypowiadać.

Konrad Piasecki: Ale pan ma na pewno jakieś wewnętrzne poczucie i przekonanie.

Leszek Sikorski: Myślę, że to było załamanie, to był wynik depresji spowodowany przede wszystkim stanem jego zdrowia, faktem, że przeszedł 2 ciężkie operacje, z pewnymi powikłaniami. Nagle został przykuty do łóżka, nagle został skazany na wielodniową rehabilitację – bardzo ciężką. A oprócz tego na pewno martwił się, i to poważnie – bo rozmawialiśmy na ten temat – tym, czy wszystko dzieje się dobrze w NFZ, czy uda się procedury kontraktowania w przyszłym roku...

Konrad Piasecki: Czyli wiedział, że nie dzieje się dobrze, prawda?

Leszek Sikorski: Wiedział, że nie dzieje się dobrze.

Konrad Piasecki: I chciał zrezygnować ze stanowiska?

Leszek Sikorski: Pan prezes w momencie, kiedy zachorował, takie sugestie podawał. Myśmy rozmawiali: uzależniał to od faktu, ile czasu będzie potrzebował na to, by dojść do pewnej kondycji fizycznej.

Konrad Piasecki: A pan go nie namawiał, żeby został?

Leszek Sikorski: Ja go namawiałem, żeby został.

Konrad Piasecki: Nie ma pan poczucia, że to był błąd? Że ten człowiek miał zbyt dużo na swoich barkach?

Leszek Sikorski: No wie pan, ja mam dzisiaj przede wszystkim poczucie szalonego żalu po stracie przyjaciela i człowieka, do którego miałem pełne zaufanie i który był nie tylko doskonałym kolegą, ale i świetnym fachowcem. Osobą, co do której byłem przekonany, że jest w stanie podźwignąć ten ciężar. Natomiast – to nie jako usprawiedliwianie się – Maciek miał w każdej chwili możliwość złożenia rezygnacji. Po fakcie można wiele rzeczy mówić, oceniać, analizować. Ja sądzę, że gdyby on rzeczywiście chciał taką decyzję podjąć, to by ją podjął.

Konrad Piasecki: Przyjaciele Macieja Tokarczyka używają takiego sformułowania: on został zaszczuty przez polityków, że politycy nie pozwolili mu się wycofać z tego miejsca, w którym był, w którym na niego spadało zbyt wiele problemów.

Leszek Sikorski: Wtedy znałbym tych polityków, znałbym tych, którzy wywierali na nim presję. W nawiązaniu do wcześniejszego pana pytania, moje z nim rozmowy i kontakty polegały nie na tym, aby wywierać na nim presję, to było raczej dyskutowanie, kto co powinien robić i jak sobie z tym poradzić.

Konrad Piasecki: A może tę presję wywierano gdzieś wyżej?

Leszek Sikorski: Nie. Ja jestem daleki od jakichkolwiek spekulacji.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, ale ta śmierć w sposób dramatyczny zwraca też uwagę na to, co dzieje się w NFZ. W czwartek podał się do dymisji wiceprezes, w sobotę prezes popełnia samobójstwo. Co się tam dzieje?

Leszek Sikorski: Ja wiem mniej więcej, jakie rzeczy się tam dzieją. Dzieją się tam rzeczy na pewno budzące niepokój. Ale nie będę też skłonny do dramatyzowania, bo są dwa obszary. Jeden związany ze śmiercią Maćka – to nie poddaje się jakimkolwiek do końca jasnym opiniom; nigdy nie wiemy, co do ostatniego momentu było powodem jego decyzji. Mając wielki ból i dyskomfort z powodu śmierci Maćka, ja muszę, choć jest bardzo trudno, myśleć, jak dalej funkcjonować i jak powinno wyglądać funkcjonowanie NFZ.

Konrad Piasecki: Panie ministrze, nie stracił pan po tym wszystkim, co się wydarzyło, serca do swojej pracy?

Leszek Sikorski: Nie straciłem serca do pracy, straciłem przyjaciela.

Konrad Piasecki: A chce pan jeszcze być ministrem zdrowia?

Leszek Sikorski: To jest mój obowiązek. Zwykłem odchodzić wtedy, kiedy uważam, że nie powinienem być na tym stanowisku, bo nie jest mi po drodze lub nie powinienem być, bo nie daję sobie rady.

Konrad Piasecki: Teraz pan tak nie uważa?

Leszek Sikorski: Nie uważam.

Konrad Piasecki: A premier?

Leszek Sikorski: Myślę, że mam w tym momencie, po dzisiejszej rozmowie z premierem, przekonanie, iż mogę funkcjonować dalej.

Konrad Piasecki: Dziękuję