Wraca normalność - tak Waldemar Dubaniowski komentuje fakt, że Włodzimierz Czarzasty przestaje być sekretarzem KRRiT, a Robert Kwiatkowski prezesem TVP. To są decyzje, których opinia publiczna oczekiwała. To jest dobry znak - dodaje.

Konrad Piasecki: Robert Kwiatkowski traci fotel prezesa, Włodzimierz Czarzasty przestaje być sekretarzem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Co się dzieje?

Waldemar Dubaniowski: Wraca normalność. Po pierwsze to jest tak, że chyba to są decyzje, których opinia publiczna oczekiwała. To jest dobry znak, że nagle zaczęto poważnie liczyć się z opinią publiczną. Po drugie to przywraca nadzieje.

Konrad Piasecki: Coś pęka, coś się kończy. Włodzimierz Czarzasty zapowiada, że idzie na długi urlop. Imperium pada.

Waldemar Dubaniowski: Ja zawsze miałem wrażenie, że jak wiele osób mówiło o imperium pana Czarzastego, to miałem niejasne wrażenie, że to jest taka trochę bańka nadmuchana. Że to jest jednak imperium na glinianych nogach. Jeżeli na to spojrzeć tak dokładnie, na zimno, w sposób matematyczny i wyrachowany to nagle się okazało, że to nie było nieprzerwane pasmo sukcesów, to nie było cudowne dziecko polskich mediów, polskiego biznesu itd. Dzisiaj wraca sytuacja taka, jaka powinna być. Krajowa rada funkcjonuje w normalnym składzie bez jakiegoś nadczłonka.

Konrad Piasecki: Zważywszy na słynne powiedzenie Leszka Millera o prawdziwych mężczyznach i o tym kiedy się ich poznaje, to rzeczywiście było to imperium na glinianych nogach, bo nagle wydaje się, że wszystko się sypie.

Waldemar Dubaniowski: Nie wiem czy wszystko się sypie, ale z całą pewnością jest tak, że pojawia się promyk nadziei. Jest nowy prezes telewizji, zobaczymy jaki będzie zarząd – bo to w moim przekonaniu jest jeszcze dalszy ciąg tego miodowego miesiąca, żeby do sensownego prezesa był również wybrany sensowny zarząd.

Konrad Piasecki: Wróćmy do tego co działo się kilka nocy temu. Pan chyba nie będzie ronił łez nad tym upadkiem Włodzimierza Czarzastego, bo byłyby to łzy krokodyle, bo podobno to on zablokował pańską kandydaturę i to on sprawił, że to nie pan został prezesem telewizji. To prawda?

Waldemar Dubaniowski: Ja słyszałem już różne opowieści na ten temat. W związku z tym niezręcznie jest mi to komentować, bo to gdzieś tam dotyczy mojej osoby, ale z całą pewnością zarówno jeśli chodzi o wynik tego głosowania, jak i o sytuację pana Włodzimierza Czarzastego to łez krokodylich z pewnością ronił nie będę.

Konrad Piasecki: Ale to prawda, że zablokował? Ja nie pytam o komentarz. Ja pytam o fakty.

Waldemar Dubaniowski: Trudno mi powiedzieć. Ja szczerze przyznam nie uczestniczyłem w żadnych grach, które były z tym związane. Natomiast bez wątpienia prawda jest, że takie informacje zaczęły się pojawiać w mediach, że osobą która gdzieś była związana z blokadą mojej skromnej osoby był pan Włodzimierz Czarzasty.

Konrad Piasecki: A jeśli tak to w imię czego? W imię tego, żeby Ryszard Pacławski został prezesem? W imię tego, żeby Robert Kwiatkowski został? Bo chyba nie w imię te go, żeby Jan Dworak objął ten fotel – bo do kogo jak do kogo, ale do Jana Dworaka Czarzastemu chyba dalej jeszcze niż do pana.

Waldemar Dubaniowski: Być może uważał z całym przekonaniem, że kandydatura pana Pacławskiego jest zdecydowanie lepszą kandydaturą. Być może uważał, że telewizja nie wymaga zmian – miał do tego prawo. Nie ukrywam, że dobrze się stało, że stało się tak jak się stało i dobrze, że prezesem został pan Dworak a nie zostało to nierozstrzygnięte albo rozstrzygnięte w sposób nieco inny.

Konrad Piasecki: Czy to jest tak, że Czarzasty pada bo Kwiatkowski padł?

Waldemar Dubaniowski: Myślę, że to taka naturalna kolej rzeczy, kiedy nagle coraz więcej osób – również wewnątrz KRRiT – zdało sobie sprawę, że te opowieści o wszechwładności i wszechmocy sekretarza są trochę przesadzone. Nagle okazało się, że również sama funkcja sekretarza może nie jest do końca celowa, być może nie jest potrzebna i tutaj jak się sytuacja zakończy to tego nie wiem, ale oczywiście warto zwrócić uwagę na fakt, że w momencie kiedy jest niemal przesądzone zlikwidowanie funkcji, to właśnie pan Czarzasty w sposób znakomity ucieka do przodu i mówi, że to on sam zrezygnuje.

Konrad Piasecki: Ale tak szczerze, żałuje pan, że to nie pan jednak został tym prezesem, że to nie pan zasiądzie 17 lutego w tym gabinecie na Woronicza 17?

Waldemar Dubaniowski: Ja z tym się pogodziłem już wcześniej. Jak był wybór do trójki to odetchnąłem z ulgą.

Konrad Piasecki: Dwork też wtedy oddychał z ulgą pewnie, albo z rozczarowaniem a potem się jednak okazało, że wrócono do niego.

Waldemar Dubaniowski: Cieszę się, że telewizja trafiła w dobre ręce. Przynajmniej tak się dzisiaj wydaje.

Konrad Piaecki: Dziękuję za rozmowę.

Foto Marcin Wójcicki RMF