Inflacja w Polsce sięgnęła 12,3 proc. Jest najwyższa od 24 lat. Co zrobi w tej sytuacji polski rząd? "Mamy bardziej restrykcyjną politykę pieniężną, mamy też szybką reakcję polskiego rządu, czyli tarcze antyinflacyjne" - mówił gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM, wiceminister finansów Artur Soboń. "Gdyby nie szok wojenny, gdyby nie agresja na Ukrainę, mielibyśmy inflację na poziomie 6-7 proc." - podkreślił.

Czy w obecnej sytuacji wiceminister może spać spokojnie? Zwykle śpię spokojnie - powiedział. Inflacja jest rzeczywiście rekordowa, na całym świecie. To jest największa inflacja od 40 lat w Stanach Zjednoczonych, od 30 lat w Europie. W Polsce jest najwyższa od 1998 roku - mówił Soboń.

Jak wysoko może wzrosnąć poziom inflacji? Inflacja ma to do siebie, że trudno jest prognozować sufit. Prognozujemy, że w kolejnych latach będzie coraz niższa, jednocześnie przy wzroście gospodarczym, który powinien utrzymać się na poziomie ok. 4 proc. PKB w tym roku i 3 proc. w latach kolejnych - mówił wiceminister. Czy poziom inflacji osiągnie 15 proc.? My szacujemy nieco niżej. W skali średniorocznej to jest ponad 9 pkt procentowych - powiedział.

Pierwszy kwartał tego roku to jest najwyższy wzrost gospodarczy w Polsce kiedykolwiek. Mamy rozpędzoną gospodarkę, na którą nałożyły się czynniki szokowe w postaci wojny, stąd też inflacja - wyjaśniał polityk.

Jak ratować sytuację? Klasyczne sposoby, czyli polityka monetarna, ale też fiskalne. Koszt pieniądza powoduje, że mamy bardziej restrykcyjną politykę pieniężną. Ale z drugiej strony mamy szybką reakcję polskiego rządu, czyli tarcze antyinflacyjne. Gdyby nie szok wojenny, gdyby nie agresja na Ukrainę, mielibyśmy inflację na poziomie 6-7 proc. To wszystko, co robimy, działa. Mamy zdrową gospodarkę. To, co złe, jest z zewnątrz - stwierdził.

Mamy sytuację, w której wynagrodzenia rosną, ale nie wszyscy ten wzrost odczuwają w jednakowy sposób. Stąd konieczność takich działań, jak wzrost płacy minimalnej - powiedział wiceminister finansów.

Soboń: Spodziewam się większości, która może spokojnie zagłosować za kandydaturą Glapińskiego

Adam Glapiński jest urzędującym prezesem, więc należy go oceniać nie tylko w perspektywie wyzwań, które przed nami, ale też tego, co się udało. A udało się prowadzić mądrą politykę monetarną - tak wiceminister finansów odpowiedział na pytanie, czy kadencja obecnego szefa Narodowego Banku Polskiego będzie przedłużona na kolejne lata. 

Artur Soboń chwalił kompetencje i działania prezesa Glapińskiego. Przyznał otwarcie, że to jest kandydatura, za którą zamierza głosować. Ta kandydatura spełnia wszystkie kryteria odpowiedzialnej, przemyślanej, racjonalnej polityki monetarnej - stwierdził polityk PiS. Krzysztof Ziemiec zapytał swojego gościa, czy większość sejmowa podziela jego opinie o Glapińskim. Według doniesień, mimo poparcia prezydenta Andrzeja Dudy i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego, w obozie Zjednoczonej Prawicy pojawiło się wiele wątpliwości i krytyki pod adresem szefa NBP. Wiceszef resortu finansów przekonywał, że brak większości w Sejmie to "straszenie". Spodziewam się, że w tej sprawie jest większość, która może spokojnie zagłosować za tą kandydaturą i wybrać szefa Banku Centralnego na kolejną kadencję - powiedział. Dodał również, iż ma nadzieję, że sprawa przedłużenia funkcji Adamowi Glapińskiemu "wydarzy się nawet na najbliższym posiedzeniu".

Artur Soboń jest jedną z twarzy naprawy Polskiego Ładu. Padło więc pytanie, czy kolejne zmiany wprowadzane w tej reformie nie spowodują chaosu w kwietniu 2023 roku, czyli w przyszłorocznych rozliczeniach podatkowych. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że to nie spowoduje chaosu, a uporządkuje sprawę - powiedział. Wiceminister finansów przyznał jednak, że problem może pojawić się po 1 lipca br. gdy "ci, którzy rozliczają nam zaliczki, będą musieli przygotować się do tych zmian. Na pewno będą tu pewnego rodzaju perturbacje, opóźnienia, konieczność aktualizacji programu, a być może wyjaśnienia czegoś Skarbówce. To nie przebiegnie idealnie, płynnie". 

Senat zablokował sprzedaż Lotosu węgierskiej firmie Mol. Czy to może oznaczać koniec fuzji Orlenu z Lotosem? Artur Soboń stwierdził, że "to nie Senat, a Komisja Europejska decyduje". Wyjaśnił, że fuzja ta jest "krokiem w kierunku uzależnienia się od rosyjskiej ropy". I jak dodał wiceminister finansów i poseł Prawa i Sprawiedliwości, jeśli uda się Europie odciąć się od rosyjskiej ropy, to "będziemy silniejsi na przyszłość". 

Zapis rozmowy:

Krzysztof Ziemiec: Dzień dobry, Artur Soboń, wiceminister finansów, jest naszym gościem. Witamy, panie ministrze.

Artur Soboń: Dzień dobry, jeszcze raz.

Czy mógł pan spokojnie spać tej nocy?

Zwykle śpię spokojnie.

Naprawdę? Inflacja 12,3 - najwyższa od 24 lat. Każdy urzędnik, zajmujący się w Polsce, myślę, że przy takich danych spokojnej nocy nie mógł mieć?

Inflacja jest rzeczywiście rekordowa, na całym świecie. To jest największa inflacja od 40 lat w Stanach Zjednoczonych, od 30 lat w Europie. Rzeczywiście w Polsce najwyższa inflacja od roku 1998.

To ja zapytam, panie ministrze, bo pewnie część naszych słuchaczy dzisiaj wyrusza sobie na majówkę, na Mazury, w góry, nad jeziora, do lasu. Dla niektórych ta majówka może być droższa nawet, jak niektórzy liczą, 50 proc. wobec tego, co było dwa lata temu, czyli na początku pandemii. Gdzie jest sufit tej inflacji?

Inflacja ma to do siebie, że trudno jest prognozować sufit, bo znamy takie sytuacje z historii, także tej najnowszej na przykład Turcji, gdzie ona trwale wpisuje się w makrowskaźniki gospodarcze. Tak się w Polsce nie stanie. My prognozujemy, że ta inflacja będzie w kolejnych latach coraz niższa, przy jednocześnie wzroście gospodarczym, który powinien utrzymać się na poziomie ok. 4 proc. PKB w tym roku i ok. 3 proc. w latach kolejnych.

To o wzrost zaraz zapytam, ale jeszcze o inflację. Niektórzy ekonomiści, choćby tu, w tym studiu wczoraj, prognozowali, że inflacja w tym roku może sięgnąć nawet dwóch cyfr, ale to nie w okolicach 10, tylko 15-18, a może i 20, czyli zobaczymy to, co mieliśmy na początku w ogóle przemian gospodarczych w Polsce. Są takie realne scenariusze, kreślone w Ministerstwie Finansów?

My szacujemy tę inflację nieco niżej. To pokazaliśmy w aktualizacji planu konwergencji. W skali średniorocznej to jest ponad 9 pkt. procentowych, ale oczywiście zobaczymy. To, że ona jest dwucyfrowa i że rośnie, choć ta dynamika miesiąc do miesiąca, jeślibyśmy spojrzeli na bazę, jest nieco niższa, ale dalej te czynniki, choćby decyzja Rosji o zakręceniu kurka z gazem, które wpływają na wzrost cen, są trwałe. To znaczy mamy sytuację geopolityczną, która powoduje po gospodarce, która szybko odbiła się po pandemii, odbiła się także na skutek interwencji w postaci, no jednak gigantycznych nakładów, bo to jest w sumie przez dwa lata 7 proc. PKB na utrzymanie płynności w przedsiębiorstwach, na utrzymanie zatrudnienia, bo mamy rekordowy wzrost gospodarczy za rok ubiegły - 5,7 proc. PKB. Ostatni kwartał, pierwszy kwartał tego roku, to już jest w ogóle najwyższy wzrost gospodarczy kiedykolwiek.

No tak, tylko Polacy to, co czują...

...Mamy rozpędzoną gospodarkę, na którą nałożyły się te czynniki szokowe w postaci wojny, stąd też inflacja.

Polacy to, co najbardziej czują, to rosnące ceny energii, na to duży wpływ ma oczywiście wojna, ale też rosnące ceny żywności. One miesiąc do miesiąca średnio tylko podskoczyły w Polsce o ponad 4 proc. Czy rząd ma jakąś receptę, jakiś pomysł, jak zmniejszyć te niedogodności Polakom? Bo jeśli tak będzie dłużej, a potem będziemy mieli też trudny czas, no to być może jesienią na ulicach pojawią się protesty. Dla rządu może to być bardzo niebezpieczny czas.

To są oczywiście dwa główne czynniki dzisiaj inflacyjne, czyli skokowy wzrost cen energii, jeszcze sprzed okresu wojny. Dzisiaj wiemy, że to ograniczanie podaży gazu ze strony Moskwy było przedsmakiem tego, co nas miało czekać, czyli agresja zbrojna już wprost na Ukrainie. I rosnące ceny żywności. Na to są oczywiście sposoby, które są klasyczne, czyli polityka monetarna, mamy wzrost stopy referencyjnej dzisiaj z 0,1 siedmiokrotny, siedem razy ta cena rosła...

Panie ministrze, ja poproszę o bardziej ludzki język. Ludzie by chcieli usłyszeć, kiedy będzie taniej. Kiedy będzie w miarę normalnie?

Koszt pieniądza powoduje, że mamy bardziej restrykcyjną politykę pieniężną, ale z drugiej strony mamy szybką reakcję naszego rządu, czyli tarcze antyinflacyjne, obniżenie stawek VAT i akcyzy na to, co powoduje ceny i wreszcie dopłaty do nawozów.

To o czym pan mówi, to już jest coś, co zostało podjęte. Pytanie, czy będą kolejne, w związku z tymi danymi, o których mówimy od wczoraj, czyli 12,3 proc..

To, co zostało podjęte, to działa. Na przykład analiza Banku Pekao S.A. pokazuje, że gdyby nie szok wojenny, gdyby nie agresja w Ukrainie, mielibyśmy inflację rzędu 6-7 punktów procentowych, więc ona byłaby dużo niższa niż jest dzisiaj. Analizy np. Banku Centralnego, że gdyby nie tarcze antyinflacyjne, to ta inflacja byłaby o dwa punkty procentowe większa już dzisiaj. To wszystko co robimy działa. Uniezależnienie się energetyczne od Rosji, jest po prostu twardą koniecznością. Uniezależnienie się od dostaw ropy, własne bezpieczeństwo żywnościowe i utrzymanie możliwości funkcjonowania takich zakładów jak np. Azoty, to wszystko będzie trwale zwiększało odporność Polski na te szoki zewnętrzne. Dzisiaj gdybyśmy spojrzeli na produkcję przemysłową, na bezrobocie, na wpływy do budżetu za pierwsze trzy miesiące, mamy zdrową gospodarkę. To co złe jest z zewnątrz.

Pana szefowa, czyli nowa pani minister finansów Magdalena Rzeczkowska wczoraj w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej zapowiedziała, że trzeba będzie znowelizować budżet na ten rok 2022. W jaki sposób? Jakich cięć dokonać, żeby on się spiął?

To jest dość oczywiste. Pokazaliśmy to właśnie w tym tygodniu, w wieloletniej prognozie finansowej, czyli w aktualizacji programu konwergencji. Zakładamy większy deficyt - 4,3 proc. deficytu całego sektora, więc siłą rzeczy to będzie miało wpływ na deficyt i dług publiczny. Przy czym, startujemy z dość dobrej pozycji, bo gdybyśmy spojrzeli na rok ubiegły, czyli 1,9 proc. w relacji do PKB oczywiście, całego sektora, czyli i rządu i samorządów, to jest lepiej o 5 punktów procentowych niż się spodziewaliśmy. Czyli jesteśmy w stanie dzisiaj sfinansować ten deficyt.

Czyli nie będzie cięć?

W uporządkowany sposób, bez zagrożeń. Jeśli mówimy o programach społecznych i o tych wszystkich programach, które zapowiadaliśmy, także o obniżce podatków, to tu nie ma żadnych zmian. Będziemy mieli nieco wyższy deficyt.

Czy stać nas na podnoszenie płacy minimalnej w tym roku i to podwójne? Zapowiedziała to minister Marlena Maląg.

Mamy sytuację, w której wynagrodzenia rosną, bo rośnie inflacja. Rosną też wynagrodzenia, ale nie wszyscy ten wzrost wynagrodzeń odczuwają w jednakowy sposób. Sfera budżetowa, ci wszyscy, którzy zarabiają najmniej, to oczywiście tutaj wynagrodzenia rosną wolniej. Stąd też konieczność takich działań, jak wzrost płacy minimalnej.

5 maja, czyli tuż po długim weekendzie, Rada Polityki Pieniężnej będzie miała swoje posiedzenie. Jakie są pana oczekiwania wobec decyzji? Jak Rada powinna podnieść stopy procentowe?

Od jesieni roku 2021 za słowami idą czyny, więc każdy kto zarzuca Bankowi Centralnemu, czy Radzie Polityki Pieniężnej jakąś niespójność nie ma racji. Ta polityka jest coraz bardziej restrykcyjna, a stopa referencyjna i pozostałe stopy rosną. Czy tak będzie na kolejnym posiedzeniu? Tego oczywiście nie wiem, bo to jest suwerenna decyzja Rady Polityki Pieniężnej, ale oczekiwania są znane i deklaracje również RPP są tutaj czytane.

Cel inflacyjny NBP na ten rok, to jest średnio około 2,5 proc.. Mamy 12,3 proc.. Czy Pana zdaniem prezes Glapiński powinien nadal pełnić funkcję prezesa?

To, że w tym roku ten cel inflacyjny nie zostanie wykonany w Polsce, ale także w Unii Europejskiej, Europejski Bank Centralny również nie wykona swoich zadań...

Tak, ale my nie jesteśmy w strefie euro.

Ale mamy 7,5 proc. inflacji w strefie euro, więc ja pokazuję, że to nie jest nic nadzwyczajnego, że cel inflacyjny w roku 2022 nie zostanie zrealizowany. Ale on był realizowany w latach poprzednich z bardzo dużą dokładnością. W 2021 roku nieco powyżej. W 2022 roku będzie to oczywiście dużo więcej, niż zakładany cel inflacyjny, ale lata, które za nami to lata niskiej inflacji.