"Nie ma w tej chwili potrzeby zmiany konstytucji" – tak posłanka Nowej Lewicy Magdalena Biejat skomentowała w Rozmowie w południe w RMF FM rządowy pomysł zmiany ustawy zasadniczej. Miałby on umożliwić przejmowanie majątków rosyjskich oligarchów. Biejat oświadczyła, że większość opozycji nie będzie popierać tego pomysłu. "Nie będziemy popierać tej zmiany dlatego, że nie jest ona potrzebna. Pan premier zapomina, że wystarczy przestrzegać polskiego prawa, żeby móc do tej konfiskaty doprowadzić. Mamy w tej chwili narzędzia prawne do tego, żeby zamrozić majątki oligarchów, a żeby je ostatecznie odebrać są ścieżki sądowe. Wystarczy przestrzegać prawa, żeby skutecznie doprowadzić do zajęcia tych majątków na stałe" – skomentowała posłanka.

Na pewno nic, co zrobiliśmy (Nowa Lewica - przyp. red.) od początku wojny nie wskazuje na to, żebyśmy chcieli chronić kogokolwiek, kto miał cokolwiek wspólnego z inwazją Rosji na Ukrainę. Prawo i Sprawiedliwość szuka sposobu, żeby znaleźć pałkę na partie opozycyjne. Partie opozycyjne w większości, niestety nie wszystkie, stanęły po stronie Ukrainy - powiedziała w Rozmowie w południe w RMF FM Magdalena Biejat, posłanka Nowej Lewicy. 

Musimy rozmawiać o tym, ile powinniśmy wydawać nie tylko na samą obronność, ale także na obronę cywilną, bo, tutaj chciałabym zauważyć, że Prawo i Sprawiedliwość bardzo się skupia na stanie naszej armii, na tym ile powinniśmy wydawać teraz na zbrojenia i oczywiście jest to uzasadnione - podkreśliła Biejat. 

Mówię o tym, że np. wprowadzając ustawę o ochronie ojczyzny, tą ustawą Prawo i Sprawiedliwość jednocześnie skasowało z naszego porządku prawnego ustawę o obronie cywilnej, na podstawie której działa szef Obrony Cywilnej kraju. Mamy sytuację, w której w tej chwili tylko 3 proc. ludności ma w ogóle gdzieś jakiś schron, ale nikt nie wie, gdzie te schrony są ponieważ takie informacje nie są udostępniane, więc dobrze byłoby gdybyśmy się skupiali się również na tym - dodała posłanka. 

Kto ponosi koszty inflacji?

Cytat

Relacja między bankiem a kredytobiorcą, klientem jest zawsze bardzo nierówna. To bank ma wszelkie środki i wszelką wiedzę, żeby narzucać warunki kredytów. I dopiero od niedawna mamy takie wskazania dla banków, żeby udzielały również kredytów o stałej racie, a mimo to te stałe raty tak naprawdę są udzielana na pięć lat. To jest sytuacja niespotkana za granicą: w Niemczech czy we Francji. Kredyty o stałych ratach są większością na rynku kredytowanego i one są naprawdę stałe przez cały czas trwania kredytu.
mówiła w internetowej części Rozmowy w południe w RMF FM Magdalena Biejat z partii Razem

Roch Kowalski zwrócił uwagę, że eksperci alarmują, iż wszelka pomoc jest działaniem proinflacyjnym. 

To jest bardzo ciekawe, że kiedy mamy do czynienia z inflacją oczekuje się, że to zwykli ludzie, zjadacze chleba, będą ponosić koszty walki z inflacją ale tych kosztów nie muszą już ponosić ani wielkie korporacje, ani banki, ani bogacze tego świata. To ci, których ta inflacja najbardziej uderza mają jeszcze zaciskać pasa. Nie. Tak to nie powinno działać. Banki stać na to, żeby przestać traktować swoich klientów jak dojne krowy - mówiła posłanka Razem.

Biejat przytoczyła przykład rodziny, która zgłosiła się do niej ze swoim problemem. 

Płacili ratę kredytu 1300 zł, wzrosła im w kilka miesięcy do 1700. Próbowali przejść na ratę stałą 2100 i bank im powiedział, że nie mają zdolności kredytowej i odmówił im tego przejścia. Dziś płacą 2300 miesięcznie. I czyja to jest wina? - pytała posłanka. 

Na pewno nie tej rodziny, która nie miała innego wyjścia ponieważ ma do wyboru albo wziąć kredyt albo nadal gnieździć się z rodziną, bo nie mamy mieszkań na wynajem dla takich osób. W dodatku banki i prezes Glapiński zachęcali do brania udziału w tej ruletce twierdząc, że wszystko będzie fajnie i że stopy procentowe nie będą rosły - dodała.