Rzekome porwanie małej Madzi, działania policji w tej sprawie, zaangażowanie prywatnego detektywa Krzysztofa Rutkowskiego i w końcu znalezienie ciała niemowlaka: dramat z Sosnowca wywołuje emocje, bo dotyczy istoty najbardziej niewinnej, jaka może być. Budzi też emocje, bo pokazuje ostrą rywalizację dwóch firm: państwowej policji i prywatnej firmy detektywistycznej.

Fakty są takie, że obie firmy działały równolegle. Obie miały ten sam cel: znalezienie sześciomiesięcznego dziecka.

Detektyw bez licencji używał swoich ludzi i swoich metod, policja całej swojej machiny i swoich metod. Rutkowski zaprzyjaźnił się z rodziną niemowlaka, a jednocześnie, podobnie jak policja, nie wykluczał, że porwanie to mistyfikacja. Zbiurokratyzowany system policji państwowej musi przestrzegać procedur, działa zwykle wolno i niekreatywnie: matkę dziecka przesłuchano i oceniono, że jest wiarygodna. Ludzie na ulicy, dziennikarze i policjanci mieli swoje podejrzenia co do tej wiarygodności. Nikt jednak nie odważył się otwarcie o tym mówić.

W nocy z czwartku na piątek wybuchła bomba. Prywatna firma wydobyła od matki dziecka wyznanie: porwania nie było, niemowlę zmarło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Większość mediów pokazała film z wyznaniem Katarzyny W. a Rutkowski zarzucił policji państwowej niekompetencję i opieszałość. Policja odpowiedziała: prywatna firma to laicy, działają nieetycznie i utrudniają działania państwowych funkcjonariuszy. Kilka godzin później odnaleziono ciało półrocznej Madzi.

Krytycy Rutkowskiego atakują jego styl działania, "pęd na szkło", nawet okulary, które ma na nosie. Atakując detektywa bez licencji, niektórzy bronią nawet kobiety, która przez 10 dni wodziła za nos policję, prawdopodobnie z premedytacją kłamała i odpowie za śmierć swego dziecka.

Fakty są takie, że prywatna firma Rutkowski rozwiązała sprawę. Zrobiła to szybciej niż policja państwowa. Nikt temu nie zaprzeczy. Policja państwowa niczym nie różni się od państwowej służby zdrowia. Na specjalistyczne badania lekarskie muszę czekać trzy miesiące. A prywatny specjalista za odpowiednią opłatą przyjmie mnie natychmiast. Nie wiem czy mnie wyleczy, ale przynajmniej nie muszę czekać i nam szansę na szybszą diagnozę.

W przypadku sprawy Madzi, prywatna firma detektywistyczna była jak lekarz, który nie zależy od Narodowego Funduszu Zdrowia. Jest alternatywą dla zawodzącej państwowej firmy. I jest skuteczny. A że przy okazji ostro promuje siebie i swoją działalność. A co w tym szokującego? Po prostu liczy na następne zlecenia i na następnych klientów. Jest prywatną firmą. Nie jest na etacie.