Kilka tysięcy osób demonstrowało w centrum Moskwy w proteście przeciw sfałszowanym - ich zdaniem - przez Kreml wyborom do Dumy. Według władz, wygrała je Jedna Rosja Władimira Putina, uzyskując blisko 50-procentowe poparcie. Prezydent Dmitrij Miedwiediew - nie czekając nawet na złożenie skarg wyborczych - ogłosił, że wybory były wolne i demokratyczne.

Około dwóch tysięcy zwolenników ugrupowań demokratycznych - m.in. Partii Wolności Narodowej (Parnas), ruchu Solidarność, Rosyjskiego Sojuszu Ludowo-Demokratycznego (RNDS), Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego (OGF) i Ruchu Obrony Lasu Chimkińskiego - zebrało się na Czystych Prudach, przy pomniku pisarza Aleksandra Gribojedowa.

Występujący podczas manifestacji liderzy opozycji mówili o fałszerstwach wyborczych na rzecz putinowskiej Jednej Rosji. Podkreślali, że rządzącej partii bezprawnie przypisano miliony głosów, a mimo to Jedna Rosja doznała druzgocącej klęski, zdobywając znacznie mniejsze poparcie, niż przewidywano.

Jewgienia Czyrikowa, przywódczyni Ruchu Obrony Lasu Chimkińskiego, zapowiedziała, że opozycja będzie dążyć do unieważnienia wyników wyborów.

Uczestnicy akcji skandowali: "Hańba!", "Rosja bez Putina! i "Precz z partią oszustów i złodziei!". Tego ostatniego określenia - wymyślonego przez blogera i bojownika z korupcją - opozycjoniści powszechnie używają w stosunku do Jednej Rosji.

Służby zatrzymały kilkadziesiąt osób.

Podobną manifestację, liczącą około tysiąca osób, zorganizowała na placu Aleksandra Puszkina Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej (KPRF). Komuniści również zapowiedzieli zaskarżenie do sądów rezultatów wyborów, ale tylko w niektórych regionach.

Wątpliwości co do rzetelności wyborów w Rosji mają też Stany Zjednoczone i OBWE.