"Trener panuje nad reprezentacją, my panujemy razem z nim. Natomiast życie nie polega na tym, by łamać ludziom ręce i nogi za przewinienia. (…) Nie chcemy nikogo palić na stosie" - mówił Zbigniew Boniek, pytany przez Roberta Mazurka w Porannej rozmowie w RMF FM o kary nałożone przez Adama Nawałkę po aferze alkoholowej w polskiej kadrze. Dopytywany, dlaczego nie ujawniono, kto i jak został ukarany, odparł: "Czasami powiedzieć ludziom wszystko jest niedobrze. Nie damy się rozgrywać mediom. (…) Pewne rzeczy w grupie tak żywej, jaką jest grupa piłkarska, muszą zostać między nami. Natomiast trener Nawałka powiedział jasno - proszę o tym nie zapominać - że drugiej szansy dla nikogo nie będzie". Odnosząc się do ostatnich ekscesów z udziałem pseudokibiców na polskich stadionach, Boniek podkreślił: "Stadiony w Polsce są bezpieczne. Jakbyśmy zobaczyli, ile meczów było w Polsce granych jesienią, a w ilu były incydenty, to jest to promilowa sytuacja".

"Trener panuje nad reprezentacją, my panujemy razem z nim. Natomiast życie nie polega na tym, by łamać ludziom ręce i nogi za przewinienia. (…) Nie chcemy nikogo palić na stosie" - mówił Zbigniew Boniek, pytany przez Roberta Mazurka w Porannej rozmowie w RMF FM o kary nałożone przez Adama Nawałkę po aferze alkoholowej w polskiej kadrze. Dopytywany, dlaczego nie ujawniono, kto i jak został ukarany, odparł: "Czasami powiedzieć ludziom wszystko jest niedobrze. Nie damy się rozgrywać mediom. (…) Pewne rzeczy w grupie tak żywej, jaką jest grupa piłkarska, muszą zostać między nami. Natomiast trener Nawałka powiedział jasno - proszę o tym nie zapominać - że drugiej szansy dla nikogo nie będzie". Odnosząc się do ostatnich ekscesów z udziałem pseudokibiców na polskich stadionach, Boniek podkreślił: "Stadiony w Polsce są bezpieczne. Jakbyśmy zobaczyli, ile meczów było w Polsce granych jesienią, a w ilu były incydenty, to jest to promilowa sytuacja".
Zbigniew Boniek /Michał Dukaczewski /RMF FM

Robert Mazurek: Adam Nawałka zagrzmiał: zawodnicy nadużyli mojego zaufania, zasady zostały złamane - a potem skończyło się na karach finansowych. Trener nie panuje nad reprezentacją?

Zbigniew Boniek: Trener panuje i to bardzo dobrze. Razem panujemy z trenerem nad reprezentacją. Natomiast życie nie polega tylko na tym, żeby ludziom łamać ręce i nogi za to, że zrobili jakieś przewinienie. Przewinienie było dość widoczne, niespotykane, natomiast... nie zapomnijmy, że po meczu, kiedy cały skandal wybuchł, drużyna się rozjechała. Karanie piłkarzy na odległość jest bardzo niewskazane. Natomiast zawodnicy przyjadą, usłyszą to, co mają usłyszeć, i umówmy się tak, że trener w stosunku do zawodników wyciągnął konsekwencje, że tak powiem, dyscyplinarne. Natomiast nie chcemy nikogo na stosie palić.

Dlaczego w takim razie nie powiecie, kto został ukarany i jaką karą?

A co by to zmieniło?

To by była pewna jasność przekazu. To znaczy: zostałeś chłopie złapany na tym, że popijałeś przed meczem, i dostajesz karę.

Kiedyś Stefan Mallarme powiedział, że "nazwać przedmiot po imieniu, to zniszczyć ¾ uroku poetyckiego, który tkany ze szczęścia powolnego odgadywania". To jest teatr symboliczny. Ludzie muszą do tego sami dojść. Czasami ludziom wszystko powiedzieć to jest niedobrze. Nie damy się rozgrywać mediom. Media są po to, żeby donosić, media są po to, żeby informować, natomiast mamy swoją taktykę. My chcemy z tego wyjść mocniejsi i jestem przekonany, że wyjdziemy mocniejsi.

W jaki sposób? Że nie powiecie, kto i za co został ukarany? I to was wzmocni?

Oczywiście, pewne rzeczy w grupie takiej żywej, jak jest grupa piłkarska, muszą zostać między nami, muszą zostać wśród nas, natomiast jasno trener Nawałka powiedział, proszę o tym nie zapominać, że drugiej szansy dla nikogo nie będzie.

Pamięta pan jeszcze 28 listopada 1980 roku?

Nie, pamiętam 7 listopada 1907 roku...

'17.

Już z Aurory wystrzał padł.

28 listopada 1980 roku...

'80 roku...

Tak, pan powinien pamiętać, bo to było słynne spotkanie...

Juventus - Widzew?

Nie.

Lechia Gdańsk...?

Nie, proszę państwa. W 1980 roku było słynne spotkanie na Okęciu, kiedy Józef Młynarczyk przyjechał niedysponowany, a pan się za nim wstawił i dostał rok bezwzględnej dyskwalifikacji za obronę kolegi.

To były czasy... I pamiętam, że po pięciu miesiącach proszono mnie, żebym napisał pismo przepraszające, bo chcieli mnie już odwiesić. Ale się nie ugiąłem i sami mnie odwiesili.

To przynajmniej była kara, a dzisiaj co?

Sytuacja była inna, wtedy był komunizm. Chce pan do tego wrócić?

Nie, nie chcę wrócić do komunizmu.

Wystawić trzech przed szereg i powiedzieć, że tych trzech za to, że wypiło dwa piwa więcej, to dostaje karę, a tych ośmiu ukryjemy itd., itd.?

Pan napisał na Twitterze: "Zbadamy sytuację i wyciągniemy konsekwencje".

I wyciągnęliśmy.

To są te konsekwencje?

Konsekwencje są bardzo mocne. To nie jest tak, że jak nie powiemy publicznie kto, o której godzinie i jak, to znaczy, że nic się nie stało.

Rozumiem, że mamy panu wierzyć na słowo.

Przez cztery lata wierzyliście mi na słowo i z polską piłką nie jest najgorzej, jeżeli chodzi o to, co robimy.

Może pan nie chce powiedzieć, o co chodzi... Sam pan przyznał, że "gdyby w przeszłości karało się piłkarzy za balowanie, nigdy byśmy nie słuchali Mazurka Dąbrowskiego na olimpiadzie w Monachium, o medalach mistrzostw świata w '74 i '82 roku lepiej nie mówić. Nie wyszlibyśmy nawet z grupy".

Jedną z wad narodowych Polaków jest to, że czasami lubią sobie wypić i to w nieodpowiednim momencie.

Powinniśmy w związku z tym piłkarzom na to pozwalać?

Nie, absolutnie na to nie pozwalamy. To jest jasne, czyste i przejrzyste. I na to nie ma naszego pozwolenia. Natomiast nasz naród się zmienia, nasza młodzież się zmienia, dzisiaj są inne patologie, już niekoniecznie te. Natomiast nic się nie stało aż tak wielkiego. Chciałem jedną rzecz powiedzieć, jeśli pan pozwoli.

Jasne.

Usiadł pan na mnie dość mocno. Ta drużyna gra, zdobywa punkty, od 11 meczów o punkty nie przegrała ani jednego meczu. Tego nie zrobiła ani drużyna Górskiego, ani Piechniczka.

Wszyscy się cieszymy.

Ale nie dlatego, że piją - to dlatego że grają, trenują, że mają dyscyplinę. Po prostu tak się złożyło, że jeden miał jakąś tam wielką rocznicę, wygrali z Danią, cieszyli się, zrobili coś nie tak, jak trzeba.

Zostawmy picie. Panie prezesie, słuchają nas teraz nie tylko zadeklarowani kibice, ale też tacy normalni ludzie, którzy mają jedno pytanie: kiedy będą mogli przyjść na stadion i nie obawiać się, że oberwą racą w głowę.

Zawsze mogą przyjść na stadion, mogą być bezpieczni, stadiony w Polsce są bezpieczne. Gdybyśmy zobaczyli, ile meczów w Polsce było granych na jesień, a w ilu meczach były incydenty, to jest to promilowa sytuacja.

Stadiony są bezpieczne pod warunkiem, że nie ma derbów Trójmiasta.

Dobrze pan powiedział. My musimy nad tym popracować. Natomiast umówmy się, jest jeden problem: prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, my i kluby są odpowiedzialni za szkolenie, za organizację, za wyniki, za postępy - natomiast od nas się wymaga, żebyśmy zarządzali bandytami. W naszym kraju my nie jesteśmy od tego. My sobie nie umiemy poradzić z bandytami.

Ale, panie prezesie, ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych nakłada na organizatora zapewnienie bezpieczeństwa kibicom.

To pozwoli pan: jeżeli wejdzie dziesięciu bandytów do Złotych Tarasów i rozbiją Złote Tarasy, to rozumiem, że jedyna kara dla nich to będzie zakaz wstępu do Złotych Tarasów?

Nie, wtedy pewnie zajmie się nimi policja, prokuratury i tak dalej.

Widzi pan - to samo jest w piłce. My mamy porządnych, normalnych ludzi. Piłka jest żywa. Natomiast bandyci... my czasami nie jesteśmy w stanie zarządzać bandytami. Natomiast nie idźmy w złą stronę - na boiskach polskich jest bezpiecznie.

Na boiskach tak - na stadionach różnie.

Jest absolutnie bezpiecznie. Jeżeli pan chce pójść na stadion i chce pan sobie obejrzeć mecz, to na stadionie może pan spokojnie usiąść i nic się panu nie stanie.

Ja tak, bo ja chodzę na Polonię Warszawa i tam jest bardzo spokojnie.

Bardzo dobrze, widzi pan.

Widzę, tylko że wiem też, co się dzieje w meczach derbowych - nie tylko Trójmiasta - i nie tylko w meczach derbowych.

Ten szowinizm lokalny czasami powoduje, że są pewne - że tak powiem - przewartościowania i następują rzeczy, które nie powinny nastąpić. Natomiast jeżeli w miejscach publicznych...

Minister spraw wewnętrznych mówi tak: policja nie organizuje meczów piłki nożnej - to jest po prostu biznes i ten, kto go prowadzi, powinien zapewnić bezpieczeństwo swoim klientom.

Oczywiście. My zabezpieczamy bezpieczeństwo swoich klientów bardzo dobrze, to bardzo dobrze wygląda. Jeżeli wzięlibyśmy wszystkie dane statystyczne, to jest wspaniale. Natomiast policja... nie chcę mówić w poniedziałek rano, że się nie zgadzam z panem ministrem spraw wewnętrznych, bo nie o to chodzi, ale uważam, że jeżeli pojawią się bandyci - obojętnie w jakiej formie, obojętnie w jakiej postaci, czy to w teatrze, czy to w kinie, czy na meczu piłkarskim, czy na innej imprezie - to jest obowiązek państwa polskiego, żeby ich eliminować.

Kiedy spytano pana, czy pan ma jakiś pomysł na rozwiązanie problemu chuligaństwa na stadionach, to pan powiedział: "A pan ma? Prezes PZPN-u nie jest od tego, żeby ścigać bandytów po kraju".

Oczywiście. Ale żeby była jasność - bo widzę, że przygotował pan sobie kilka punktów, fajnie to wygląda, tylko to nie jest tak, jak pan mówi. My dzięki pracy Polskiego Związku Piłki Nożnej, ministerstwa sportu mamy programy SLO, mamy programy Kibice Razem, my kibiców edukujemy i na polskich stadionach jest bezpiecznie. Jak zrobi pan wesele i przyjdzie sto osób, a dziesięć z nich to będą bandyci, oni mają statut bandytów, to organizator wesela nie jest w stanie ich zaaresztować.

Dobrze, rozumiem, że pan może wysłać naszym słuchaczom i wszystkim kibicom jasny komunikat: Proszę państwa, możecie całymi rodzinami chodzić na mecze, jesteście bezpieczni.

Zawsze. Jedna rzecz, która mi się nie podoba bardziej na meczach - bo z tym sobie jakoś radę damy - to jest czasami wulgaryzm. Ale ten wulgaryzm przejawia się w ogóle na ulicach. Jak idę dzisiaj po ulicy i czasami słucham młodzieży, to ten język polski trochę się zmienił, jest bardziej wulgarny - i kibice używają tego wulgaryzmu podczas spotkań i mnie to jako prezesa drażni. Dlatego czasami na mecze nie idę, ja idę na mecze, które są tzw. meczami przyjaźni. Bo mnie już się to nie podoba, że jedna grupa na drugą krzyczy wulgarne słowa, jest pełno dzieci... no niestety, to jest rzecz, która mi się absolutnie nie podoba.

To jest prawda, sam mam kłopot, żeby chodzić z ośmioletnim synem, bo język, którego może się tam nauczyć, nie jest specjalnie odpowiedni.

Akurat tego się nie nauczy, bo to szkoła i inne środowiska tego uczą. Natomiast jak ja idę na mecz, to chcę sobie mecz obejrzeć przyjemnie, sympatycznie i zobaczyć to, co się dzieje na boisku.

Zostawmy na razie futbol. Po zamachu w Nicei pan, człowiek mieszkający we Włoszech, zareagował bardzo zdecydowanie, tak trochę w stylu Oriany Fallaci, pisząc na Twitterze: "Modlitwa modlitwą, to jasne. Ale robienie z Europy euroarabii mnie w... Minutą ciszy i marszami protestu nie obronimy się".

Oczywiście i to potwierdzam, i muszę powiedzieć, że moglibyśmy tutaj osobną rozmowę na ten temat zrobić.

A jak powinniśmy się bronić przed terroryzmem? To jest pokrewne poniekąd z bezpieczeństwem.

Panie redaktorze, ja niedługo pana pocałuję w czoło, pan tu ode mnie wymaga rzeczy... niedługo mnie pan na premiera zaproponuje (śmiech). Jak mamy walczyć z terroryzmem?

To pan mówi, że nie w ten sposób.

Oczywiście.

Myślałem, że pan może wie jak.

Twardo, ostro. To nie są łatwe sprawy i terroryzm to jest chyba w ogóle najtrudniejsza sprawa dla wszystkich, bo wroga nie widać, wroga czuć i wroga czasami widzimy po tym, co się dzieje, że mamy problem. Natomiast ciężko walczyć z kimś, kto nie stoi przed tobą, walczy gdzieś, można powiedzieć, z ukrycia. Natomiast muszę panu powiedzieć, że ja jestem tylko prezesem i zarządzam polską piłką i gwarantuję za polską piłkę.


Boniek: Powrót na boisko? Nogi byłyby za wolne

W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Robert Mazurek kontynuował wątek uchodźców. "Jestem tolerancyjny, ale czasami jest tak, że większe prawa mają ci, którzy ich nie powinni mieć, niż ludzie normalni" - stwierdził Zbigniew Boniek. Mówił również o swoich sympatiach politycznych. "Jestem politycznie niezidentyfikowany" - zadeklarował.

Legenda polskiego futbolu wykluczyła powrót na boisko, by pokazać swoje umiejętności. "Nogi byłyby za wolne" - żartował prezes PZPN, który swoje sportowe aspiracje realizuje w innych dyscyplinach. Jakich? Zobaczcie!