„Decyzje w PiS-ie podejmuje ktoś, kto nie bierze za to żadnej odpowiedzialności. W UE negocjuje pani premier, a decyzje podejmuje Jarosław Kaczyński” – mówił w Porannej rozmowie w RMF FM poseł Platformy Obywatelskiej Rafał Trzaskowski. „My jesteśmy poważną partią i szef partii bierze za nią odpowiedzialność” – powiedział. „To jest poważna partia, w której lider nie chowa się za kogoś innego” – dodał. Były wiceszef MSZ liczy na to, że cała opozycja zagłosuje za wotum nieufności wobec rządu. „Mam nadzieję, że za wotum nieufności zagłosuje cała opozycja. Ubolewam, że nie Kukiz'15, bo cała opozycja powinna być zjednoczona, by dać żółtą kartkę rządzącym” – powiedział. Twierdzi także, że wszyscy wiedzieli o tym, że Grzegorz Schetyna będzie kandydatem opozycji na premiera. „Były partnerskie rozmowy z Nowoczesną i PSL-em i nie rozumiem głosów zdziwienia” – powiedział Rafał Trzaskowski”.

Robert Mazurek, RMF FM: Panie pośle, czy ten atak amerykański na bazę w Syrii oznacza jakąś zmianę polityki amerykańskiej na Bliskim Wschodzie? Czy to jest początek jakiejś poważniejszej operacji?

Rafał Trzaskowski: Widać, że Donald Trump chciał przede wszystkim pokazać, że jest pryncypialny, również to, że jest gotów się angażować w tym regionie świata. Natomiast ja mogę powiedzieć tyle, że jeżeli ktoś używa broni biologicznej i chemicznej - tu chemicznej bardziej w stosunku do dzieci - no to musi się liczyć z tym, że świat na to odpowie.

Rozumiem, tylko że dotychczas uważaliśmy, że Trump raczej się nie będzie angażował w tego rodzaju konflikty.

No tak, bo on zresztą takie sygnały wysyłał. Natomiast myśmy się też trochę spodziewali tego, że Donald Trump, jak już zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych, to będzie się zachowywał w inny sposób niż ten Donald Trump z kampanii wyborczej.

I zachowuje się inaczej.

I zachowuje się, zachowuje się inaczej. Bywa czasem bardziej pragmatyczny. Tutaj w tej określonej sytuacji bywa bardziej pryncypialny no i dobrze, bo wydaje mi się, że świat Zachodu musi wysłać taki sygnał, że nie będzie przyzwolenia na to, żeby w XXI wieku stosować broń chemiczną.

Wróćmy do polskiej polityki. O godz. 8:30 narada polityków Platformy. O czym będziecie rozmawiali?

Szykujemy się do wotum, do całej debaty. Wszyscy musimy być wcześniej, żebyśmy na pewno byli na głosowaniu, bo dzisiaj ważny dzień.

W partii mobilizacja?

Oczywiście, ja myślę, że chyba w całym Sejmie jest mobilizacja, nie tylko w Platformie Obywatelskiej, ale również w innych partiach, i opozycyjnych, i - jak mniemam - w samej partii rządzącej.

No tak, ale oni mają dość bezpieczną przewagę. Mogą sobie pozwolić na mniejszą spinkę.

Myślę, że wszyscy będą na sali. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby w takim momencie ktoś z partii rządzącej nie był na sali. Myślę, że to by się spotkało z bardzo surowymi reperkusjami. 

Panie pośle, lista zarzutów Platformy wobec wobec PiS-u jest długa.

Jest. 

Tak, wiem, wiem. Wszystko robią źle, to jest oczywiste.

Nie wszystko, ale większość rzeczy robią źle.

A co robią dobrze?

Można znaleźć na przykład w mojej byłej działce takie rzeczy, za które można byłoby rząd pochwalić, ale rzeczywiście takich aspektów pozytywnych jest niestety mało.

To proszę mi powiedzieć - taki najważniejszy wasz zarzut, pański zarzut, wobec PiS-u?

Ja mogę powiedzieć o tym, co przelało moją czarę goryczy. Na pewno był to ten spektakl, który nam Prawo i Sprawiedliwość zafundowało 2 tygodnie temu w Brukseli. Nie chodzi tylko o to, że to było wycelowane w Donalda Tuska. Chodzi o to, że cały kapitał polityczny, w polityce zagranicznej i europejskiej został zmarnowany na taką grę, która była z góry skazana na porażkę. Wiadomo było, że Donald Tusk zostanie wybrany na to stanowisko. Wiadomo było, że zgłaszanie kandydata, który nie ma żadnych szans cztery dni przed...

Niech się pan nie gniewa, ale to jest... Pan mówi, że nie ma sensu tak robić, jeśli się wie, że się przegra. Platforma składa wniosek o wotum nieufności, chociaż wie, że przegra.

No tak, ale tu sytuacja jest zupełnie inna. W Unii Europejskiej, jeżeli się próbuje cztery dni przed szczytem zgłosić kandydata z sufitu to wiadomo, że się traci kompletnie wiarygodność i powagę.

Niech się pan nie gniewa, ale pan mówi "kandydat z sufitu" o Jacku Saryusz-Wolskim?

Tak, tak.

Człowieku, który był pańskim politycznym ojcem... 

Owszem. Tym bardziej nad tym ubolewam, że dał się wkręcić tak niepoważną historię, dlatego że jeżeli ktoś chce zgłosić kandydata no to wiadomo, że musi to być premier - człowiek który cieszy się zaufaniem szefów rządów i państw. Niech pan nie kręci głową. Pomimo, że to nie jest wymóg formalny, to nie ma takiej opcji. 

Nie, chodzi mi o coś innego o to, że tak pan lekko teraz przechodzi do takiego zdecydowanego ataku na Saryusz-Wolskiego.

Ale to nie jest atak, panie redaktorze, nie słuchał pan. To nie jest atak personalny wymierzony w Saryusz-Wolskiego. To jest atak w politykę... 

Nie czuje się pan jak ojcobójca? 

To jest atak w politykę, gdzie wkręca się poważnego człowieka w rzecz, która jest kompletnie niepoważna, bo gdyby trzy miesiące Prawo i Sprawiedliwość zabiegało o tę kandydaturę to przynajmniej było to można uznać za coś, co ma jakikolwiek wymiar poważny, natomiast to skazało ten rząd na to, że jest odbierany jako rząd kompletnie nieprzewidywalny i niepoważny. To jest najgorsze, co może być w polityce zagranicznej. Proszę tego nie porównywać do wotum, bo to jest całkowicie naturalne, że w krajach... 

Chodzi mi tylko o pewien mechanizm. Pan powiedział, że składają wniosek skazany na porażkę - to jest złe. Wy też składacie wniosek skazany na porażkę, ale to jest dobre. 

W polityce... Ja wiem, że pan chce robić taką paralelę, ale ona kompletnie nie jest paralelą logiczną ani racjonalną. Dlatego, że w polityce zagranicznej... 

Pańskim zdaniem. 

Jeżeli ktoś idzie na ścianę, jeżeli ktoś chce stawiać weto, mimo że to jest niemożliwe, bo głosowanie było większością kwalifikowaną, no to wybiera sobie rzeczy najważniejsze, typu budżet, polityka klimatyczna. Tam powinno swojego kapitału politycznego Prawo i Sprawiedliwość używać. Dla mnie - tylko dokończę dlaczego - dla mnie w momencie, kiedy w polityce europejskiej emocje przesłaniają komuś rację stanu, no bo zgodzimy się, że to była decyzja czysto podyktowana emocjami... Nawet Czesi, Słowacy, Węgrzy, mówili, że lepiej mieć Donalda Tuska na tym stanowisku, kiedy decydują się losy Europy niż kogoś na przykład z południa czy socjalistę, przy całym szacunku dla socjalistów. 

Kropka. 

Dla mnie to było ważne. To znaczy, jeżeli ktoś emocjami się powoduje, trudno go traktować poważnie. Kropka. 

Dobrze. Proszę mi powiedzieć, dlaczego Grzegorz Schetyna jest kandydatem Platformy, a nie na przykład Ewa Kopacz?

No bo my jesteśmy poważną partią polityczną i przewodniczący bierze odpowiedzialność ... 

Ewa Kopacz byłaby niepoważnym kandydatem, tak?

Nie. W poważnej partii politycznej przewodniczący, szef partii bierze odpowiedzialność za partię. Przecież skąd się bierze ta dysfunkcjonalność państwa PiS? Decyzje podejmuje ktoś, kto nie bierze za to żadnej odpowiedzialności. W Unii Europejskiej negocjuje pani premier, a decyzje podejmuje Jarosław Kaczyński. 

Ja pana pytam o kandydaturę waszą, a pan mówi o PiS-ie. 

Ja mówię, Grzegorz Schetyna jest szefem naszej partii i w poważnej partii nie daje się kogoś z tabletu, nie daje się kandydata innego, nie daje się kandydata, który nie jest przewodniczącym tylko się bierze odpowiedzialność.

Pytam o PO, pan mówi o PiS. To może spróbuję inaczej - zapytam o PiS i wtedy pan odpowie o PO. 

Proszę bardzo. No ale przyzna pan, że to jest naturalne. Myślę sobie, że gdyby była kandydatura kogokolwiek innego to wszyscy dziennikarze mówiliby: dlaczego przewodniczący nie bierze odpowiedzialności tylko wysuwa kogoś innego? 

Ja tylko pytam. Co takiego ma w sobie Grzegorz Schetyna? Witold Bańka wczoraj w studiu, pan minister sportu powiedział, że "druga młodość, trzecie zęby" wilka Schetyny.

Nie wiem. Ja nie lubię tego typu porównań. Wiem jedno, że to jest twardy gracz i jest potrzebny na twarde, trudne czasy. Natomiast nie będę się bawił w porównania o zębach, bo po co.

Kto zagłosuje za waszym wotum nieufności? Jak pan przewiduje?

Ja mam nadzieję, że cała opozycja. Ubolewam, że nie Kukiz, bo słyszeliśmy jego wypowiedzi. Tutaj cała opozycja powinna być zjednoczona, żeby pokazać tę żółtą kartkę rządzącym.

No tak, ale wyście postawili całą opozycję pod ścianą. Nie rozmawialiście z nimi, tylko mówicie: Chcecie, to musicie poprzeć nas.

Dlaczego pod ścianą? Przecież były rozmowy, spotykały się prezydia klubu PO i Nowoczesnej...

Przed zgłoszeniem wniosku o wotum nieufności nie było żadnych rozmów, a w każdym razie politycy Nowoczesnej tak twierdzą.

Ale wiadomo było: stawiamy wniosek. Wiadomo było - każdy, kto zna Grzegorza Schetynę, wiedział, że on będzie kandydatem, bo to jest poważna partia, w której lider się nie chowa za kogoś innego. Ja nie rozumiem tego "postawienia pod ścianą" - wiadomo było, zgłaszamy wniosek. Jasne było, że będzie Grzegorz Schetyna. Potem doszło do normalnych rozmów.

Nie potraktowaliście Nowoczesnej i PSL-u siłą?

Nie. Były normalne rozmowy, partnerskie rozmowy i z Nowoczesną, i z PSL. Takie głosy zdziwienia, że to był Grzegorz Schetyna? Ja tego nie rozumiem. Przecież to było jasne od samego początku.

Szef klubu Platformy wypowiada wojnę prezydentowi. Mówi: "Daję słowo, że postawimy Dudę i Szydło przed Trybunałem Stanu".

Za łamanie konstytucji są konsekwencje.

Postawicie prezydenta i panią premier przed Trybunałem Stanu - dajecie słowo, tak?

Łamią konstytucję, za to są konsekwencje - koniec, kropka. Lubi pan, jak się stawia szybko kropkę - stawiam kropkę.

Jak chcecie prowadzić politykę, jeśli na dzień dobry mówicie prezydentowi: wojna między nami, koniec.

Ale jak można inaczej prowadzić politykę? Jeżeli pan prezydent nie ma szacunku dla konstytucji, to co możemy innego powiedzieć. Ja mówię dokładnie to samo: wszystkich tych, którzy łamią konstytucję, postawimy przed Trybunałem Stanu, to jest sprawa absolutnie oczywista. Ja rozumiem, że teraz się pan prezydent trochę obudził - i dobrze, że się obudził. Co prawda trochę późno widzi te wszystkie wpadki i błędy ministra Macierewicza - lepiej późno, niż wcale. Mam nadzieję, że prezydent wybije się na pewną autonomię. To na pewno będzie z korzyścią dla państwa, natomiast za to, jak łamał konstytucję musi być niestety - albo stety - rozliczony.