"Przede wszystkim jestem zasmucony, rozczarowany tym, że prezydent tak powiedział. Rozumiem jego sytuację, bo jego nerwy są jak postronki i mogą mu te nerwy puszczać, jest tylko człowiekiem" - tak polityk Solidarnej Polski Tadeusz Cymański skomentował w Porannej rozmowie w RMF FM słowa Andrzeja Dudy o tym, że atakują go dzisiaj ci sami ludzie, którzy w 2011 roku "zdradzili" PiS. Równocześnie jednak Cymański zastrzegł: "Używanie słów jak ‘zdrada’ jest dolewaniem oliwy do ognia i jest niepotrzebne. Ta rana z przeszłości przestała już krwawić, jesteśmy razem i nie chcemy wracać do tego, co nas kiedyś podzieliło. (…) Nie rozdrapujmy tego". Polityk podkreślił również, że "nie jest prawdą, że krytyczna ocena wet prezydenckich jest ograniczona tylko i wyłącznie do środowiska, o którym pan prezydent mówi. Jest szersza". O głośnym wywiadzie Zbigniewa Ziobry, w którym minister sprawiedliwości wypowiedział się na temat prezydenta i jego otoczenia, Cymański powiedział, że był on "nacechowany pewną dozą emocji i sformułowań dalekich od elegancji". "Takie wypowiedzi powodują, że później prezydent w to wchodzi, a nasi przeciwnicy zacierają rączki" - podkreślił. Na pytanie Roberta Mazurka, czy jest zawiedziony prezydenturą Andrzeja Dudy, odpowiedział zaś krótko: "Nie".

Robert Mazurek: Państwa i moim gościem jest Tadeusz Cymański, poseł PiS oraz członek parlamentarnego zespołu ds. propagowania w społeczeństwie prozdrowotnej aktywności fizycznej, jaką jest nordic walking. Nazwa długa. Chodzi o to, że panowie spotykacie się i machacie kijkami?

Tadeusz Cymański: Nie, nie przeceniajmy znaczenia tych zespołów. Nie chcę powiedzieć, że jestem mało aktywny.

W takim zespole musi być pan bardzo aktywny.

Jest to osobiste zobowiązanie, wynikające też z przynależności. Natomiast szczerze mówiąc, nie wiem, kiedy ostatni raz byłem na tym zespole.

To niech pan nam lepiej powie, kiedy ostatnio pan łaził z tymi kijkami? Kiedy ostatni raz uprawiał pan nordic walking.

No akurat w tym w ogóle nie. Wolę biegać. Szczerość czasami jest brutalna. Przepraszam rozczarowanych albo zaskoczonych.

To po co pan tam jest?

Ale cieszę się bardzo, że pan tak lajtowo zaczął nasze spotkanie. Ale może to jest tylko taka podpucha, żeby osłabić moją czujność i później uderzyć jakimś mocnym pytaniem? Coś tu czuję.

Pan jest tylko w zespołach, których nie używa. Jest pan również w zespole ds. przestrzeni kosmicznej. Rozumiem, że w Kosmosie też pan nie był.

To nożyce bardzo się tutaj rozwarły. Rzeczywiście jest piękne, że taki jest rozmach.

Wy te zespoły to dla draki zakładacie, chyba tylko po to, żeby dziennikarze mieli was o co pytać. Przestrzeń kosmiczna, nordic walking. A jest jeszcze zespół ds. ping ponga albo czegoś takiego?

Nie, ale też nie chciałbym, żeby ktoś odniósł wrażenie, że to fikcja. Są osoby, które bardzo aktywnie pracują. Czasami jest tak, odsłonię trochę kulisy, że żeby założyć zespół, żeby on działał, jakaś grupa osób (angażuje się - przyp. red.). Czasami, mniej interesując się tym tematem, ale mając kolegów, którzy tym żyją, przeżywają to, faktycznie bardzo mocno się w to angażują, muszę się zdać na ich wiedzę i na ich aktywność.

Proste pytanie - pan w ogóle uprawia nordic walking?

Nie, powiedziałem wyraźnie.

To po co się pan tam zapisał?

Bo to nie chodzi tylko o tę formę. Czasami można wspierać i działać na rzecz spraw, które mnie wprost nie dotyczą.

To trzeba być politykiem, żeby to wszystko zrozumieć.

Ale słuchacze myślę, że bez trudu zrozumieli, o co mi chodzi.

To może nam pan spróbuje wyjaśnić, co się dzieje z obozem dobrej zmiany. Prezydent Duda skarży się na was, i to na was, Solidarną Polskę. Mówi: "ataki na mnie pochodzą głównie z jednego środowiska. Wyborcy doskonale pamiętają, że te same osoby w 2011 r. zdradziły Prawo i Sprawiedliwość". To pan zdradził w 2011 r. PiS. A teraz co?

Wiedziałem, byłem pewny, że to pytanie padnie.

Skoro tak, to nie jest pan zaskoczony...

... państwo tego nie widzicie, tam jest tak kolorowym flamastrem to zdanie w wywiadzie z prezydentem (zaznaczone - przyp. red.).

O kolorach też porozmawiamy. Czy może pan odpowiedzieć na pytanie?

Nie, nie uważam. Przede wszystkim jestem zasmucony - dobieram słowa - rozczarowany, że prezydent tak powiedział. Rozumiem jego sytuację, jego nerwy są jak postronki i mogą puszczać, bo jest tylko człowiekiem, wielkim prezydentem, ale człowiekiem.

Ale pan nie widzi ataków w waszej...?

Natomiast używanie słów takich jak "zdrada" jest dolewaniem oliwy do ognia, jest niepotrzebne. Ta rana z przeszłości - że tak powiem - przestała już krwawić, jesteśmy razem. Nie chcemy wracać do tego, co nas kiedyś podzieliło. Prezydent teraz jej dotyka. Od rany, która już nie krwawi, ale się nie zabliźniła, paluszki daleko, nie rozdrapujmy tego.

A pan atakuje prezydenta?

Jestem w o tyle dziwnej sytuacji, że przed kilkoma dniami brałem go w obronę. Mało tego, w jakimś sensie krytycznym wypowiedziałem się o własnym obozie politycznym i teraz mam taką oto odpowiedź od prezydenta.

Pan nie atakuje, a Zbigniew Ziobro atakuje prezydenta?

Z tego co wiem, ma różne zdanie.

Pan nie atakuje, Zbigniew Ziobro nie atakuje, to znaczy, że prezydentowi się te ataki przyśniły?

Nie, też nie.

To proszę nam to wyjaśnić, bo ja już niczego z tego nie rozumiem?

Myślę, że prezydent dzieli się bardziej swoimi podejrzeniami, być może wiedzą, kto inspiruje bardzo krytyczne, mocne, twarde ataki pod jego adresem. Ale mogę też powiedzieć publicznie - to nie jest prawdą, że krytyczna ocena wet prezydenckich jest ograniczona tylko i wyłącznie dla środowiska, o którym pan prezydent mówi. Nie, jest szersza. I pan o tym wie, i ja wiem, i słuchacze nasi.

Zbigniew Ziobro z trudem, właściwie nawet nie ukrywa rozżalenia, że to Andrzej Duda jest prezydentem, a nie on. Pan minister Ziobro mówi o prezydencie, że to "kolega z dawnych lat, któremu w zasadzie ja bardziej pomogłem niż on mnie". To jest takie co najmniej protekcjonalne traktowanie prezydenta.

Pamiętam ten wywiad, który został przez pana redaktora, przez różnych kolegów dziennikarzy bardzo krytycznie oceniany, bo był nacechowany pewną dozą emocji i sformułowań, które są dalekie od elegancji.

A podobały się panu sformułowania o tym, że w otoczeniu prezydenta są ludzie, którzy niczym larwy chcą się rozwijać w politycznym ciele prezydenckiego zaplecza?

Ale dlaczego pan mnie o to pyta, skoro pan zna odpowiedź i słuchacze też? Przecież tak samo złogi o ludziach PRL. Ja staram się unikać...

Ale to Zbigniew Ziobro mówi.

Uważam, że to nie jest dobra wypowiedź. To jest wypowiedź właśnie emocjonalna, bo takie wypowiedzi powodują, że później prezydent w to wchodzi, a nasi przeciwnicy zacierają rączki, bo nie mając żadnego konstruktywnego programu, cała opozycja liczy na to, że my się podzielimy właśnie przez takie sprawy. Ja znam bardzo dobrze Zbigniewa Ziobro.

Wy rzeczywiście się dzielicie i to nie wiem przez jakie sprawy, natomiast ewidentnie widać ataki ze strony środowiska, nie tylko Solidarnej Polski na prezydenta.

Właśnie to jest nie dobre...

Widać, słychać i czuć.

Ale również prezydent, który ulega emocjom i teraz też nam odpowiada w taki sposób - muszę się od tego zdystansować, za wiele mnie łączy...

Ale zaraz, od czego się pan dystansuje, od prezydenta, od ataków na niego?

Od tej atmosfery i od teorii albo faktycznych zjawisk bardzo ostrych sformułowań z obu stron.

A nie widzi pan, panie pośle, takiej niebywałej fali hejtu, która się teraz wylewa na prezydenta i na jego otoczenie?

Dostrzegam.

Na portalach internetowych, w mediach - zwłaszcza prawicowych - prezydent Duda jest traktowany jak zdrajca. Absolutnie ostatni zdrajca. Językiem, którego już nie chcę cytować, bo szkoda dawać tym ludziom satysfakcję.

Tym ważniejsze w tym momencie są wypowiedzi rozsądku i spokoju. Tym ważniejsze, ponieważ wojna, kłótnia, awantura i podziały w naszym obozie to jest droga do porażki wszystkich, jasne?

To proszę powiedzieć - czy pan jest zawiedziony prezydenturą Andrzeja Dudy?

Nie.

Nie. I co dalej?

I uważam, że ostatnie sygnały, które do mnie docierają - również trochę upubliczniane - wskazują, że jest możliwe porozumienie i że weźmie górę rozsądek. Tu nie chodzi nawet o uczucia, tu chodzi o myślenie, o instynkt samozachowawczy. Nasza większość jest zbyt krucha, a szansa jest zbyt ogromna i zbyt wiele ma do stracenia obóz prawicy, żeby sobie pozwolić na ten konflikt.

Ale prawdą jest, że ambicje liderów są też ogromne.

Siewcą niezgody jest zły duch. Pan się uśmiecha...

Ja się uśmiecham, bo o teologii chyba nie będziemy teraz rozprawiać?

To, że ludzie ulegają emocjom, nawet najważniejsi, nawet w państwie i inni, i wspaniali, i ministrowie, i prezydenci - to nic nowego. Natomiast zadaniem takich ludzi, jak my...

A Zbigniew Ziobro ulega emocjom?

Każdy człowiek - powiedziałem - i ja też. Sprytny pan. A Zbyszek Ziobro jest moim kolegą serdecznym, szefem mojej partii i również włożył ogromny wysiłek przez dwa lata. Bo my mówimy o tych ustawach prezydenckich, o tych wetach. Natomiast spójrzmy uczciwie na ocenę dwóch lat ciężkiej pracy resortu. Masę dobrych ustaw - o VAT, o alimentach, o kosztach komorniczych... Wie pan, naprawdę! I dlatego to jest takie niesprawiedliwe, że próbuje się w te buciki go ubrać i tylko się mówi o tej jednej kwestii. Myślę, że sprawiedliwa ocena...

On sam daje powody, by widzieć, jak bardzo źle znosi fakt, że to nie on jest prezydentem.

Dobrze, być może tą czy tamtą wypowiedzią. Ale my sami - nawet takim programie - pozytywnie patrzmy, bo to jest taka "sensacyjkość". Pan, jako wytrawny dziennikarz, też tego się chwyta, bo to jest sensacja. Patrzmy pozytywnie na świat.



Tadeusz Cymański: Być może nie będzie żadnych ustaw sądowych. Lepsze to niż wojenka

"Być może nie będzie w ogóle ustaw o KRS i Sądzie Najwyższym - to jest też rozwiązanie" - mówił Tadeusz Cymański w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM. Poseł Zjednoczonej Prawicy podkreślał, że jest to mało prawdopodobne, ale możliwe. "Taki wariant też jest do pomyślenia, (...) jeżeli nie dojdzie do porozumienia. To jest lepsze niż wojenka. (Nie ma) nic gorszego jak konflikt, a zacierają rączki przeciwnicy" - mówił.

Robert Mazurek pytał parlamentarzystę również o plany budowy nowej partii Jarosława Gowina. "Rozsądnie myśli. Z silnym się zawsze będą liczyć, a ze słabym nigdy - takie są reguły. Partia, która ma siłę do oddychania bez respiratora, będzie szanowana przez potężną partię. Hegemonem jest PiS" - zaznaczył gość RMF FM.

Zwracał także uwagę na minimalną większość koalicji w parlamencie. "234 osoby w Sejmie to jest krucha porcelana chińska. Ona może w każdej chwili polecieć" - zaznaczył.

Zobacz internetową część Porannej rozmowy w RMF FM!