PiS chce przejąć samorząd. Nie mogą tego zrobić w otwartych wyborach, więc majstrują przy ordynacji - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Grzegorz Schetyna, przewodniczący PO. Polityk ocenił, że koncepcja dwukadencyjności w samorządach, to pomysł "dobry, chociaż zupełnie inny w wykonaniu PiS-u niż ten PO". "To taka różnica jak między koniem a koniakiem" - mówił szef PO. "Co innego dwukadencyjność "do przodu", z koncepcją przedłużenia jednej kadencji do 5 lat i to jest temat do rozmowy. Oni chcą stworzyć tę kadencyjność "do tyłu", to znaczy zabrać możliwość funkcjonowania wójtom, burmistrzom, prezydentom, którzy mają zaufanie mieszkańców" - dodawał.

Robert Mazurek: Świetny humor, to dlaczego?

Grzegorz Schetyna: Tydzień się rozpoczął.

Tak, to rzeczywiście. Wszyscy się cieszymy. Może pan się pocieszyć także tym, że PiS idzie pańskim tropem i wymyślił dwukadencyjność w samorządach. To dobry pomysł prawda? Świetny nawet, bo pański.

Dobry, ale zupełnie inny w wykonaniu PiS-u, niż ten proponowany przez Platformę. To taka różnica jak między koniem a koniakiem. Trochę podobna, trochę inna - przyzna pan redaktor.

Nauczyliście się takich... krzesło, a krzesło elektryczne...

Kto się nauczył? Nie potrzebna liczba mnoga. Ja mówię za siebie i mogę tu ocenić pomysł PiS-u bardzo wprost. Co innego dwukadencyjność do przodu z koncepcją, o której rozmawiamy, przedłużenia jednej kadencji do pięciu lat, czyli 10 lat funkcjonowania.

Ale to PiS też mówi.

Teraz zaczął mówić. I to jest temat do rozmowy, ale oni chcą stworzyć tę kadencyjność do tyłu.

Wstecz.

Tak. To znaczy zabrać możliwość funkcjonowania wójtom, burmistrzom, prezydentom, którzy mają zaufanie mieszkańców.

Zakładając, że PiS nie cofnie się, że wprowadzi kadencyjność od roku 2018. To jest dobry pomysł czy zły?

Jeśli będzie rozmowa, że do przodu... ale uważam, że nie zrobią tego. Wtedy jest temat do rozmowy, absolutnie tak. Oni chcą, tak jak patrzę na zapowiedzi PiS-u i na ich spojrzenie na samorządu, przejąć samorząd. Nie mogą tego zrobić w otwartych wyborach, więc majstrują przy ordynacji. To jest typowe dla nich.

Ordynacja ordynacją, ale i tak wyborcy będą wrzucali kartkę. Czego pan się obawia? Co takiego złego może się stać z ordynacją?

Wszystko się może zdarzyć, jeżeli ma się większość. Widziałem jak pracował, w cudzysłowie, nad ordynacją i z ordynacją Viktor Orban.

My też widzieliśmy, jak wyglądały ostatnie wybory samorządowe. Cuda nad urną były naprawdę wielkie.

Co to znaczy cuda nad urną?

Mówię o wyborach samorządowych, w których różnica gminy była różnicą wpływów politycznych. Tylko tu PSL był silny, a tam już nie. Tam już nikt nie głosował.

Można rozmawiać o usprawnieniu samej procedury wyborczej, natomiast jeśli chodzi o zasady, uważam, że to są złe propozycje. Wójtowie, burmistrzowie, prezydenci, dobrzy gospodarze, dobrze zarządzający majątkiem gminy, miasta - to ma sens. To się sprawdziło. Dlatego PiS chce z tym walczyć.

Panie przewodniczący, dlaczego manipulowaliście danymi o wzroście gospodarczym, zawyżaliście go?

To nieprawda.

A Bohdan Wyżnikiewicz, były prezes ZUS-u, a teraz w Instytucie Badań nad Gospodarką Rynkową, człowiek, który jest najdalszy od PiS-u, mówi, że tak, że przy innych kryteriach liczenia wzrostu gospodarczego może być on niższy o cały punkt procentowy.

Ale to trzeba w takim razie zawsze o konkretach rozmawiać. Jeżeli jest takie oskarżenie, to oczekuję konkretów, także od pana profesora Wyżnikiewicza. To niemożliwe jest, żeby pewne rzeczy... i pamiętam jak taka słynna konferencja, informacja o zielonej wyspie. Pamiętam jak wszyscy czekaliśmy wtedy na te dane, które były zewnętrzne i na które rząd nie miał wpływu. Ja wiem, że taka jest pokusa i będzie taka pokusa ze strony każdego rządu, też rządu PiS-u.

Waszego też?

Ja mówię, ja pamiętam ten czas. Pamiętam wtedy, jak czekaliśmy na te informacje, jak oddychaliśmy z ulgą, że jesteśmy ponad kreską w przeciwieństwie do innych krajów europejskich.

Zaczęliśmy tą rozmowę od tego, muszę o to spytać. Czego się pan nauczył od premier Kopacz, jako minister? Uśmiech na twarzy Grzegorza Schetyny.

Tego, że w trudnej sytuacji, szczególnie po przegranych wyborach przez Bronisława Komorowskiego, warto walczyć do końca. Ona pokazała wtedy, w tej kampanii wyborczej rzeczywiście wielkie zaangażowanie i uważam, że te kilka punktów przyniosła nam ta mobilizacja ostatnich tygodni.

Wybrnął pan z tego.

Dziękuję.

Porozmawiajmy o zjednoczonej opozycji. Cały czas chwaliliście się, że opozycja wobec PiS-u jest zjednoczona, że jesteśmy w różnych partiach, ale mówimy jednym głosem. Zdaje się, że po tym nie ma śladu, prawda?

I zawsze to musi być jako taki wspólny mianownik, zawsze ten sygnał musi być, musi zostawać. Szczególnie w takiej sytuacji, gdzie jest kilka partii opozycyjnych i tak naprawdę ciągle poszukiwany jest ten, który będzie liderem tego projektu, liderem opozycji.

Jak panu mówiłem, że według sondaży liderem opozycji jest Paweł Kukiz, to pan machał ręką.

Tak, dlatego że on nie aspiruje do tego, żeby zbudować blok opozycyjny przeciwko PiS-owi. On nie aspiruje do tego. On widzi swoje miejsce inaczej.

To pański kolega z Wrocławia.

Tak, studiowaliśmy razem. Bo to pytanie jest zasadnicze - jak zrobić, żeby mimo różnic, ambicji, planów, zbudować coś wspólnego. To jest wielki sprawdzian dla partii opozycyjnych i dla polityków opozycyjnych.

To teraz wam będzie trudniej, bo pańscy, no niby konkurenci, ale z drugiej strony sojusznicy w opozycji, mam wrażenie kompromitują się jeden po drugim.

Mają trudny czas, bo rozumiem, że mówi pan o KOD-ie czy o Nowoczesnej. To jest sprawdzian dla każdego polityka, czy dla tego, który zajmuje się działalnością publiczną, jak przychodzi taki trudny etap, jaki ma pomysł na wyjście na spokojniejsze wody. Zobaczymy, jak to będzie wyglądać.

Nadal współczuje pan Ryszardowi Petru?

To są koleżeńskie relacje. Słabsza opozycja, czy słabsze partie opozycyjne, słabsze ugrupowania opozycyjne to także słabsza opozycja w całości, czyli mniejszy wpływ Platformy Obywatelskiej na rzeczywistość i trudniejszy proces zunifikowania opozycji. Patrzę na to absolutnie praktycznie.

No tak, patrzy pan na to praktycznie i tak: Nowoczesna jest pogrążona we własnych problemach, wyrzucają rzecznika, chcą zmieniać wiceprzewodniczącą, są pomysły, by odwołać panią Schmidt. Ryszard Petru ma swoje kłopoty osobiste, a jak popatrzymy na KOD, no to to jest dopiero obraz nędzy i rozpaczy.

No i co powinna zrobić Platforma Obywatelska?

I pana o to pytam.

Dlatego uważam - integrować opozycję, angażować jeszcze intensywniej, pracować nad tym, żeby tworzyć dobre warunki do tego, żeby opozycja mogła być razem, bo przecież te kłopoty miną, wierzę w to, że przyjdzie lepszy etap dla tych ugrupowań, dla tych partii.

Ale posłowie Nowoczesnej się żalą. Pani Monika Rosa napisała: "Siedzimy z posłami Platformy na sali sejmowej, a komunikują się z nami za pomocą Twittera, a nie normalnie rozmawiają".

Zastanawiam się, co odpowiedzieć. Relacje między posłami i senatorami Platformy a posłami Nowoczesnej są, szczególnie po tym 27-dniowym proteście, bardzo dobre. Byłem tam wiele razy i widziałem, że nawiązała się sympatia i uważam, że to jest dobra inwestycja w przyszłość. Oczywiście może być zawsze lepiej.

Relacje między panem a Ryszardem Petru to są relacje braterskie. Kochacie się jak Kain z Ablem.

Ale sam pan redaktor wie, zresztą mówiłem o tym wielokrotnie, mówi też Ryszard Petru. Jest się w opozycji, to jest jakaś konkurencja, jest rywalizacja między liderami partii opozycyjnych. To też jest jakoś naturalne.

Zrobię to, co pan lubi najbardziej, czyli zacytuję panu Grzegorza Schetynę, ale nie z pradziejów, tylko całkiem niedawno. Pan napisał na Twitterze, że "prezydent Duda podpisując wadliwie przyjęty budżet legitymizuje łamanie prawa i musi liczyć się z konsekwencjami". Jakie konsekwencje chce pan wyciągnąć wobec prezydenta?

Mówiłem o tym już wcześniej, że prezydent, jak każdy obywatel, podlega zasadom i przepisom prawa. Mówię zupełnie wprost. Tutaj miałem żal o to, że nie wykazał się taką czujnością czy przenikliwością i nie sprawdził tej formuły przyjęcia budżetu. Ona była naprawdę wadliwa, była niezgodna z prawem, dlatego prezydent...

Jakie konsekwencje spotkają prezydenta Dudę?

Z natury rzeczy to jest oczywiste. Dla czynnego polityka to jest Trybunał Stanu i mam nadzieję, jestem przekonany, że prezydent Duda o tym wie.

Prezydent wie, ale czy to jest pomysł na to, że Platforma postawi prezydenta Dudę przed Trybunałem Stanu?

Tych wszystkich, którzy wprowadzali bezprawnie, w bezprawny sposób budżet, ci wszyscy, którzy nad nim głosowali, ci wszyscy, którzy go autoryzowali.

"Jest Andrzej Halicki, jest Małgorzata Kidawa-Błońska, może powinienem odwrotnie powiedzieć. Warszawa będzie ważna w tym rozdaniu wyborczym, będzie symbolem wyborów samorządowych i zrobię wszystko jako przewodniczący PO, żeby zaproponować taką osobę, która zbuduje powszechne poparcie i wygra te wybory. Są także inne osoby, Rafał Trzaskowski jest bardzo poważnym kandydatem" - stwierdził w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Grzegorz Schetyna, pytany o potencjalnych kandydatów na fotel prezydenta Warszawy.

Przewodniczący PO mówił też o sprzeciwie części młodych posłów w sprawie zakończenia protestu sejmowego. Polityk bagatelizował znaczenie wieku w polityce. "To nie jest sport, to nie jest gimnastyka artystyczna i łyżwiarstwo figurowe. Tam liczy się to rzeczywiście, w polityce wiek jest troszkę mniej ważny" - ocenił. Innej sportowej przenośni użył porównując Platformę Obywatelską do osady wioślarskiej. "Wszyscy wiosłujemy. Jeśli ktoś nie wiosłuje czy kontruje i nie pasuje mu i osada, i towarzystwo, i sternik, to wtedy wysiada z łódki" - stwierdził Schetyna.