"Sytuacja jest poważna, Ukrainie grozi konflikt militarny. Rosja ćwiczy na Białorusi. Zawsze tego typu napięta sytuacja może rezonować w regionie. Uspokajam – Polska jest przygotowana do tej sytuacji, ma też odpowiednich sojuszników. Jesteśmy bezpieczni” – zapewnił w Porannej rozmowie w RMF FM Marcin Przydacz. "Rozmawiamy o zatrzymaniu tej fali agresji ze strony Rosji poprzez dziś już groźbę użycia wielkich sankcji" - poinformował wiceminister spraw zagranicznych.

Marcin Przydacz, wiceminister spraw zagranicznych ocenił w Porannej rozmowie w RMF FM, że sytuacja Ukrainy jest obecnie bardzo trudna.

My mamy świadomość, jak poważna jest to sytuacja, stąd też nasza aktywność dyplomatyczna. Nie od wczoraj, nie od tygodnia, a od kilku tygodni alarmujemy naszych sojuszników na zachodzie - argumentował gość Roberta Mazurka.

Przydacz poinformował także, że prezydent Andrzej Duda od wczoraj jest w Wiśle, gdzie spotka się dziś z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

Wczoraj mieliśmy naradę w wąskim gronie przygotowawczą przed rozmowami. Za trzy godziny prezydent Zełenski ląduje w Polsce w Katowicach i przyjedzie do Wisły. W naturalny sposób tematem rozmów będzie sytuacja bezpieczeństwa w regionie. Będziemy rozmawiać z bezpośrednio zagrożonym państwem, które powinno mieć największą wiedzę co do tych zagrożeń - przekazał polityk. 

Czego oczekuje od nas prezydent Zełenski? - dopytywał wiceszefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych Robert Mazurek.

Przede wszystkim będzie oczekiwał (Zełenski - przyp. red.) od nas pomocy polityczno-dyplomatycznej. Tutaj jesteśmy bardzo aktywni. Polska od wielu lat wspiera Ukrainę na wielu różnych poziomach - zapewnił polityk. 

Wiemy o wszystkich napięciach, o obecności rosyjskich wojsk wokół ukraińskich granic. W tym trudnym momencie dla bezpieczeństwa Europy Środkowej i Wschodniej naturalne jest, że prezydenci wymieniają się obserwacjami, że prezydent Zełemski przyjeżdża do prezydenta Dudy - dodał.  

Powrót do lat 90. XX wieku. Przydacz o rosyjskiej polityce

Wiceminister spraw zagranicznych powiedział na antenie RMF FM, że Rosja prowadzi politykę w dwóch aspektach.

Cytat

Z jednej strony Rosja chce zawrócić proeuropejski i proatlantyski kurs Ukrainy, zatrzymać ją w integracji, bo bez Ukrainy nie ma wielkiej Rosji, wielkiego marzenia rosyjskich elit siedzących na Kremlu. Drugie oczekiwanie to jest zmiana paradygmatu bezpieczeństwa w Europie Środkowej. Rosja oczekuje wycofania jednostek NATO-wskich z Europy Środkowej i Wschodniej i powrotu do sytuacji z lat 90., gdzie państwa naszego regionu albo nie były członkami NATO, albo w sensie fizycznym były członkami na papierze, ale wojsk NATO-wskich tutaj nie było.
Marcin Przydacz, wiceminister spraw zagranicznych

"Prowokacje, ataki cybernetyczne, próba zohydzania nam partnerów z regionu"

Staram się przekonywać parterów zachodnich do tego, żeby się zaangażowali na wschodzie. Z Niemcami jest bardzo trudno. Niemcy mają swoje interesy biznesowe, które często przedkładają nad wartości, o których tak dużo mówią, czego Nord Stream 2 jest najlepszym przykładem - mówił Marcin Przydacz w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM o sytuacji na wschodzie.

Wiceszef MSZ był pytany też o to, czy powinniśmy się spodziewać ze strony Rosji prowokacji, które miałyby wzbudzić niechęć Polaków do Ukraińców. 

Z cała pewnością są przygotowywane scenariusze działań dezinformacyjno-asymetryczncyh: prowokacje, ataki cybernetyczne, próba skoncentrowania naszej uwagi na sprawach pobocznych, a jednocześnie próba zohydzania nam partnerów z regionu - odpowiedział Przydacz.

Co dalej z Turowem?

Przydacz był pytany także o to, kiedy Polska porozumie się z Czechami w sprawie Turowa. 

Nie wiem, jak ta sytuacja się potoczy w najbliższych dniach. Nie chcę budować przesadnych oczekiwań. Z naszej strony oferta jest na stole. Jesteśmy gotowi do rozmówi i elastyczni, ale druga strona tez musi chcieć podpisać porozumienie - odparł Przydacz.

Przeczytaj rozmowę Roberta Mazurka z Marcinem Przydaczem

Robert Mazurek, RMF FM: Dzień dobry państwu, a moim gościem jest wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz, który jest proszę państwa teraz w Wiśle w prezydenckim zamku w ośrodku właśnie w Beskidach. Dzień dobry panie ministrze.

Marcin Przydacz: Dzień dobry panie redaktorze, dzień dobry państwu.

I od razu dodajmy, że pan nie przyjechał tam na narty tylko po to, żeby brać udział w bardzo ważnym spotkaniu, do którego dojdzie. Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy przyjeżdża. Pan będzie jedną z trzech osób obok prezydenta Dudy i jego ministra do spraw zagranicznych, które będą rozmawiały z prezydentem Zełenskim, prawda?

Tak to prawda. Pan prezydent Andrzej Duda już od wczoraj jest tutaj w Wiśle. Wczoraj mieliśmy naradę w wąskim gronie przygotowawczą przed rozmowami. Za trzy godziny dokładnie prezydent Zełenski ląduje w Polsce, w Katowicach. Przyjedzie tutaj do Wisły. W naturalny sposób oczywiście tematem będzie sytuacja bezpieczeństwa w regionie. Wiemy o tych wszystkich napięciach, o obecności rosyjskich wojsk wokół ukraińskich granic. No i w tym trudnym momencie dla bezpieczeństwa regionu Europy Środkowej i Wschodniej. Naturalnym jest, że prezydenci konsultują się, wymieniają się obserwacjami, że prezydent Zełenski przyjeżdża do prezydenta Dudy.

Ale to chyba coś więcej niż tylko takie rytualne konsultacje, bo te można by odbyć telefonicznie. Prezydent Zełenski przyjeżdża w chwili, kiedy CNN donosi, że cytuję "Rosja planuje zajęcia Kijowa i obalenie władz". Nawet jeżeli do tego nie dojdzie to poważna stacja mówi o takiej skali zagrożeń. Rosja na granicy białorusko-ukraińskiej zgromadziła już 100 tys. rosyjskich żołnierzy. Na granicy rosyjsko-ukraińskiej jest kolejnych 100 tys., a nawet sporo więcej niż 100 tys. To jest poważna sprawa, Ukraina jest w zasadzie z obu stron okrążona wojskami rosyjskimi.

Jeśli dodamy do tego jeszcze okupowany Krym i obecność floty rosyjskiej na Morzu Czarnym to rzeczywiście z tej perspektywy sytuacja Ukrainy jest bardzo trudna i my mamy pewną świadomość, jak poważna jest to sytuacja. Stąd też nasza aktywność dyplomatyczna nie od wczoraj, nie od tygodnia, od kilku tygodni alarmujemy naszych sojuszników na zachodzie. Przypomnijmy tutaj szereg rozmów i wizyt pana premiera i pana prezydenta. To dzisiejsze na zamku w Wiśle jest tylko jednym z elementów, ale bardzo ważnym, dlatego, że będziemy rozmawiać bezpośrednio z zagrożonym, ale też bezpośrednio z państwem, które powinno mieć największą wiedzę co do tych zagrożeń i co do własnej zdolności obrony.

Ale panie ministrze... Muszę postawić to pytanie. Czego oczekuje od nas prezydent Zełenski? Czy on przyjeżdża do nas po pomoc militarną?

Panie redaktorze, przede wszystkim będzie oczekiwał od nas pomocy polityczno-dyplomatycznej. Tutaj jesteśmy bardzo aktywni. Rozmawiamy o zatrzymaniu tej fali agresji ze strony Rosji poprzez dziś już groźbę użycia wielkich sankcji. O tym też mówił Joe Biden i inni liderzy europejscy, że dziś wskazanie gigantycznych kosztów Rosji może w jakiś sposób zmitygować te agresywne zamiary Władimira Putina, ale decyzję, tak jak powiedział prezydent Joe Biden, podejmie sam Władimir Putin.

Ale pan mówi, że możemy udzielić wsparcia dyplomatycznego, wsparcia politycznego. Wsparcie polityczne to jest poklepanie po ramieniu i powiedzenie "dobrze, będziemy mówili w Brukseli, będziemy rozmawiali z Ameryką trochę też w waszym imieniu". Ale czy to jest wszystko, co my możemy zrobić. Czy to jest wszystko, co my możemy zaoferować Ukrainie?

Panie redaktorze, jak pan też pewnie zauważył przez kilka ostatnich tygodni bardzo intensywnie próbujemy też wciągać Rosję w dialog, w dyskusję na temat sytuacji bezpieczeństwa, bo uważamy, że pewne wyzwania czy nawet problemy z perspektywy Rosji, których my nie podzielamy, ale można rozwiązywać przy stole negocjacyjnym. Stąd też dyskusje w ramach rady NATO-Rosja. Stąd też dyskusje w ramach OBWE. 

Ale to ciągle tylko polityka, a ja pytałem panie ministrze o coś innego. Panie ministrze, zwracam się do Marcina Przydacza, wiceministra spraw zagranicznych, który jest na prezydenckim zamku w Wiśle przed rozmowami z prezydentem Zełenskim. To jest też pytanie, które zadają sobie Polacy - czy Polska udzieli, czy są takie plany w ogóle, militarnego wsparcia Ukrainie?

Panie redaktorze, to oczywiście jest bardzo trudne pytanie, także do dywagowania w sferze publicznej. Polska od wielu lat wspiera Ukrainę na wielu różnych poziomach - gospodarczo, także i finansowo.

Przepraszam, że wejdę w słowo, ale panie ministrze, można wspierać tak jak Anglia, która wysyła na Ukrainę broń i wysyła tam swoich instruktorów, jak oni to nazywają, a można wspierać tak jak Niemcy, które de facto zabraniają Anglii lotów nad swoim terytorium z pomocą wojskową dla Ukrainy.

Zapewniam pana redaktora, że jest wiele państw, które wspierają Ukrainę tak jak Wielka Brytania, jak Stany Zjednoczone, wysyłając sprzęt, amunicję, szkoląc żołnierzy, niekoniecznie informując o tym wszem i wobec. Bo raczej chodzi o pozytywny skutek aniżeli dyskusję publiczną.

Pana ministrze, to co Rosja chce tak naprawdę w tej chwili uzyskać? W co gra Rosja? Czy oni chcą oderwać kolejny kawałek Ukrainy i zająć? Czy też chcą po prostu obalić władzę, czyli prezydenta Zełenskiego i ukraiński rząd?

Panie redaktorze, w dwóch aspektach Rosja prowadzi tutaj swoją politykę. Z jednej strony oczywiście chce zawrócić niejako ten proatlantycki, proeuropejski kurs Ukrainy, zatrzymać ją w integracji. Ukraina po 20 latach rządów Władimira Putina (w Rosji - przyp. red.) jest dużo dalej od Rosji niż była wcześniej, w sensie gospodarczym, społecznym, językowym, kulturowym, i tak dalej. Więc ten proces chce Moskwa zawrócić, bo bez Ukrainy nie ma wielkiej Rosji, wielkiego marzenia rosyjskich elit siedzących na Kremlu. To jest jedno oczekiwanie. Drugie oczekiwanie to jest zmiana paradygmatu bezpieczeństwa...

Panie ministrze, nie, przepraszam. Jak słyszę paradygmat, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Bo możemy dużo rozmawiać o polityce, tymczasem oni tam stawiają nie armię dyplomatów, tylko armię z karabinami, taką realną. I pytanie nie jest o to, czy Rosja prowadzi z Ukrainą spór polityczny, tylko o to, czego militarnie chce dokonać Rosja? Czy jej wystarczy tylko obalenie władz ukraińskich, czy oni chcą po prostu zająć kolejny fragment Ukrainy? Jeżeli prezydent amerykański mówi, że ten konflikt może się rozlać na sąsiednie kraje, to ja się zastanawiam, jakie sąsiednie kraje ma na myśli? Mówi też o wzmocnieniu wojsk w obecności wojsk amerykańskich w Polsce i w Rumunii.

To był drugi wątek, który chciałem przedstawić. Rosja oczekuje wycofania jednostek NATO-wskich z Europy Środkowej i Wschodniej, i powrotu de facto do sytuacji z początku lat dziewięćdziesiątych, gdzie państwa naszego regionu albo nie były członkami NATO, albo w sensie fizycznym były członkami na papierze, natomiast wojsk NATO-wskich tutaj nie było. Słowem to, co udało się Andrzejowi Dudzie, panu prezydentowi uzyskać - obecność amerykańską, obecność NATO-wska w Polsce, w regionie, Rosja oczywiście chce nas cofnąć do poprzednich lat. I ja w tym sensie patrzę na tę sytuację, niekoniecznie na rozlanie się działań militarnych.

Panie ministrze, ostatnie zdanie, które chciałbym usłyszeć, to jest właśnie to pytanie. Czy Polsce grozi to, że tuż za naszą granicą rozpocznie się wojna i być może będziemy wspominać z rozrzewnieniem - to była ironia - te drobne prowokacje, które mieliśmy na granicy białorusko-polskiej?

Sytuacja jest poważna. Rzeczywiście Ukrainie grozi tutaj konflikt militarny. Mamy obecność rosyjską także już teraz na Białorusi, bo Rosja ćwiczy na Białorusi. Ja nie jestem tutaj zwolennikiem straszenia, ale zawsze tego typu napięta sytuacja może negatywnie rezonować w regionie. Choć uspokajam, Polska jest przygotowana do tej sytuacji, ma też odpowiednie sojusze, ma sojuszników, jesteśmy bezpieczni.