„Mam bardzo mało czasu, żeby porozmawiać z synem. Jak się spotykamy, to rozmawiamy na ogół o tym, co się dzieje w kręgu znajomych, rodziny, o życiu społecznym Krakowa. Nie politykujemy” – stwierdził prof. Jan Duda w Porannej rozmowie w RMF FM, opowiadając o czym rozmawia ze swoim synem - urzędującym prezydentem - podczas trwającej kampanii prezydenckiej. „Mamy całkowitą autonomię. Ani ja nie czuję się upoważniony, żeby w jakikolwiek sposób wpływać, a nawet komentować decyzje centralne. On też wręcz jasno stwierdza, że muszę działać według własnego uznania, nawet jeśli wchodzą w grę jakieś kwestie decyzyjne. Zresztą tych kwestii decyzyjnych nie ma w moim przypadku dużo” – podkreśla prof. Duda.

Podczas Porannej rozmowy w RMF FM prof. Jan Duda odniósł się również do kwestii zarobków. Jako profesor na dwóch etatach i przewodniczący Sejmiku Województwa Małopolskiego zarobił niemal dwukrotnie więcej niż urzędujący prezydent Andrzej Duda: Jestem wyjątkowo aktywny. Jestem zatrudniony na dwóch pełnych etatach profesorskich, mam dietę z sejmikową i tak dalej, i tak dalej. Taka jest konwencja.

Prof. Jan Duda o geście posłanki Lichockiej: Nie widziałem tego

Akurat nie oglądałem tego fragmentu. Różne zdarzają się sytuacje, różne mają ludzie odruchy, ale to są kwestie dziesięciorzędne -  powiedział ojciec urzędującego prezydenta prof. Jan Duda, komentując gest posłanki Lichockiej, jaki wykonała w kierunku posłów opozycji po przegłosowaniu przekazania 2 mld zł Telewizji Polskiej i Polskiemu Radiu.

Robert Mazurek zapytał gościa, czy jego zdaniem konwencja Prawa i Sprawiedliwości została przyćmiona przez wydarzenia ostatnich dni: Mam wrażenie, że są środowiska, którym bardzo zależy, żeby nie było merytorycznej dyskusji - skomentował prof. Jan Duda akcje CBA i NIK-u. 

Prof. Jan Duda: Andrzej nie był prymusem

Był dzieckiem czytającym dużo i chłonnym na idee. Uczniem był całkiem normalnym i wcale nie był prymusem. Był dobrym, bardzo dobrym uczniem - powiedział o swoim synu prof. Jan Duda.

Mam swoją filozofię. Nasza rodzina była zawsze rodziną partnerską. Myśmy rozmawiali i również słuchaliśmy dzieci. Z żoną mówiliśmy, że pomagamy wychowywać się dziecku. Dziecko dorasta w zasadzie samo. Taki młody człowiek jest indywidualnością i rodzic musi się wpasować, i popchnąć go tylko - jeśli trzeba - we właściwym kierunku. Natomiast dziecku nie da się niczego wdrukować - powiedział ojciec urzędującego prezydenta o tym, jak wyglądało wychowanie dzieci w ich rodzinie.

Robert Mazurek, RMF FM: Panie profesorze, kampania w pełni, kampania się zaczyna. Pan ma w ogóle jeszcze czas, żeby porozmawiać z synem?

Prof. Jan Duda:
Bardzo mało czasu, bardzo mało.

No dobrze, a jak się już panowie spotykają, to o czym rozmawiają? Bo jak ja rozmawiam z rodzicami, to oni mnie czasem o pracę pytają.

Na ogół są to rozmowy na temat tego, co się dzieje w kręgach znajomych, rodziny.

A o polityce nie? Nie wierzę. Spotyka się dwóch polityków i rozmawiają o tym, przepraszam, co u cioci?

To znaczy niekoniecznie u cioci. W życiu społecznym, powiedzmy sobie, w życiu społecznym Krakowa...

Życiu społecznym Krakowa, proszę państwa, minister dyplomacji po prostu. 

Nie, nie. To znaczy, my nie politykujemy. 

A panie profesorze, a syn udziela panu rad czy pan synowi?

Tutaj mamy całkowitą autonomię, to znaczy ani ja nie czuję się upoważniony, żeby w jakikolwiek sposób wpływać, czy nawet komentować decyzje centralne ani też on - wręcz jasno stwierdza: "musisz działać według własnego uznania", jeśli już nawet wchodzą jakieś kwestie decyzyjne. A zresztą tych kwestii w moim przypadku nie ma znów tak dużo...

No pan jest przewodniczącym Sejmiku Województwa Małopolskiego, to jednak ważna funkcja.


Tak, to jest taka funkcja organizacyjno-reprezentacyjna bardziej, to nie jest funkcja decyzyjna... Przewodniczący nie decyduje, decyduje o porządku obrad. 

Pan mówi, że to funkcja społeczna, prawda?

Tak, całkowicie. 

Ale z pańskiego oświadczenia majątkowego wynika, że zarobił pan w roku 2018 średnio 37 tysięcy zł miesięcznie. Wszystko świetnie. Tylko że to jest dwa razy tyle co pański syn.


Tak się składa, że ja jestem akurat wyjątkowo aktywny, bo ja jestem zatrudniony na dwóch pełnych etatach profesorskich, mam dietę sejmikową itd. 

Panie profesorze, ja nie rozliczam pana z pieniędzy, bo to są legalne źródła dochodów, tylko raczej ubolewam, że prezydent Rzeczpospolitej zarabia połowę tego, co jego ojciec.

Taka jest konwencja...

Taka jest konwencja w Polsce, a propos konwencji i polityki - tym razem konwencji Prawa i Sprawiedliwości. Nie ma pan takiego poczucia, że trochę to wszystko zostało przyćmione i to chyba nie tak, jak PiS planował - najpierw przez palec pani poseł Lichockiej, później przez CBA w NIK-u, NIK w CBA, NIK w prokuraturze i nikt już w końcu nie wie, kto z kim i gdzie, i po co.

Ja mam takie wrażenie, że są środowiska, którym bardzo zależy, żeby nie było merytorycznej dyskusji...

Ja bardzo pana przepraszam, ale to posłanka Lichocka sama z siebie postanowiła zrobić show.

Wie pan, akurat nie oglądałem tego fragmentu, ale powiem...

Szczęściarz z pana...

Różne zdarzają się sytuacje, różne ludzie mają odruchy. Natomiast naprawdę to są sprawy dziesięciorzędne.

Panie profesorze, dobrze. Ja rozumiem, że nikt nie jest prorokiem we własnym kraju, ale dlaczego w Krakowie prezydent Andrzej Duda przegrywa wybory, dlaczego w Krakowie pan również przegrał wybory do Senatu? Z takim nazwiskiem?


Kraków jest specyficznym miastem, takim galicyjskim jeszcze, z tymi nawykami. Kiedyś krakowianie słali listy pochwalne do cesarza Franciszka Józefa, a więc lubią po prostu być w głównym nurcie. 

To właśnie może powinni lubić władzę, powinni lubić swojego prezydenta. 

To nie jest tak. To znaczy, można powiedzieć, to jest specyficzne nastawienie. Kraków jest miastem mówi się - konserwatywnym, ale to nie jest konserwatyzm w ścisłym tego słowa znaczeniu. Nie chciałbym tego jakoś źle nazwać...

Widzę, że pan profesor unika jak może...


Nie, w każdym razie ja szanuję to, Kraków ma taką specyfikę.

Panie profesorze, nie tylko Kraków, ale całą Polskę obiegła wieść, że wnuczka pańska, córka prezydenta - wyemigrowała do Anglii.

Z zasady nie odnoszę się do informacji dotyczących córki, ale w tym przypadku jest mi bardzo przykro, że jest taki ewidentny fake news, bo córka jest na stażu...

Wnuczka...

Znaczy wnuczka. Wnuczka jest na krótkim trzymiesięcznym stażu w bardzo dobrej kancelarii prawnej w Londynie. To był taki bonus za udział w konkursach, w których uczestniczyła zresztą razem z innymi studentami uniwersytetu.

Czyli jest na stażu, wróci do Krakowa...

Tak, oczywiście. To całkowicie fałszywa informacja.

No dobrze, to w takim razie... A propos: jak panu się żyje z tym zainteresowaniem mediów? Panem, wnuczką, samochodem nawet swego czasu -  czy stoi zaparkowany i czy aby na pewno opłacone jest to parkowanie. 

Jestem mało wrażliwy na tego typu... Po prostu traktuję to jako rzecz normalną, tak jakby deszcz padał. Jest zainteresowanie, to trudno, ale mi na tym nie zależy. 

Pan ma i syna, który jest prezydentem, i córkę, która szczęśliwie dla niej - nie pełni żadnych funkcji publicznych. Rozumiem, że jak się państwo spotykają, to rzeczywiście nie o polityce rozmawiacie. A jak pan wychowywał... ?

Nie politykujemy.

Rozumiem, ale o polityce rozmawiacie?

O polityce, wiadomo, komentuje się jakieś tam wypowiedzi jakichś mężów stanu...

Jasne. Ale panie profesorze, jak pan np. patrzy na sztab swojego syna i widzi, że nie ma tam nikogo z partii Zbigniewa Ziobry, to ma pan takie myśli, że może nie wszyscy w Prawie i Sprawiedliwości chcą pracować z równym zaangażowaniem w kampanii wyborczej?

Wie pan, nawet nie wiedziałem o tym, jaki jest skład, bo jestem, jak pan wie, bardzo zajęty. Właściwie to mnie w domu nie ma, nie mam kiedy słuchać wiadomości. Uznałem, że tak ktoś zadecydował, ja doceniam, można powiedzieć, skalę trudności organizacji takiej kampanii. Tyle powiem.

Panie profesorze, a jest pan przekonany, że wszyscy z równym zaangażowaniem będą pracowali w tej kampanii?

Trudno powiedzieć. Nie zastanawiam się nad tym po prostu.

Panie profesorze, ja rozumiem, że jak pana spytam o to, jaki był syn, to usłyszę, że był grzeczny, że się dobrze uczył, że był harcerzem. Coś jeszcze usłyszę?

Nie, tzn. ja mówię, że był dzieckiem czytającym dużo i chłonnym na idee. Oprócz tego, że był takim całkiem normalnym i wcale nie był prymusem.

Nie był prymusem?

Nie. Był po prostu dobrym, bardzo dobrym uczniem.

Jak pan wychowywał dzieci? Surowo i tak, że jakby co, to w skórę dostał czy też łagodnie, grzecznie, koncyliacyjnie?

Mamy mało czasu, żeby mówić, ale na ten temat mam swoją filozofię. Nasza rodzina była zawsze rodziną partnerską, tzn. myśmy rozmawiali i słuchaliśmy dzieci również. Po prostu my z żoną mówimy, że my pomagamy wychowywać się dziecku, bo dziecko dorasta w zasadzie samo. Taki młody człowiek jest też indywidualnością i rodzic musi się wpasować, i popchnąć go tylko, jeśli trzeba, we właściwym kierunku. Natomiast na pewno nie da się wdrukować niczego dziecku, trzeba rozmawiać.

Panie profesorze, syn wygra te wybory?

Ja zdaję się na losy Opatrzności.