"Mateusz Morawiecki ma umiejętności czarnoksiężnika. Przekonał Jarosława Kaczyńskiego, że za pomocą PowerPointa można uzdrowić gospodarkę. A tak nie jest. Żeby tak się stało potrzebna jest zmiana polityki a nie polityka" - mówi gość Roberta Mazurka w RMF FM, były premier Leszek Miller. "Spodziewam się po rządzie Morawieckiego, tego co było. W tej całej operacji chodzi o zmianę wizerunku. Przystojny Polak, w dobrze skrojonym garniturze nie jest w stanie ocieplić stosunków na linii Bruksela-Warszawa" - dodaje. Na pytanie Roberta Mazurka jak to jest być niechcianym premierem, gość Porannej rozmowy w RMF FM odpowiada: nie wiem. "Byłem premierem wtedy, kiedy chciałem. Warto zadać pytanie, co takiego ma Mateusz Morawiecki, czego nie ma Jarosław Kaczyński" – mówi. Według Leszka Millera, Mateusz Morawiecki ma umiejętność poruszania się po brukselskich salonach. "Szef PiS ma nadzieję na ocieplenie na linii Bruksela – Warszawa. Chodzi o pieniądze z UE" - tłumaczy Leszek Miller.

Robert Mazurek, RMF FM: Trudno zacząć od innego pytania niż od tego, jak to jest być niechcianym premierem? Pan to wie.

Leszek Miller: Akurat tego nie wiem, bo ja byłem premierem dotąd, dopóki sam chciałem. Natomiast wśród tych wszystkich pytań, które pewnie nas nurtują, dwa są istotne. Pierwsze, dlaczego Jarosław Kaczyński nie został premierem i drugie: co takiego ma Mateusz Morawiecki, czego nie ma Jarosław Kaczyński? I nie mam na myśli wielomilionowego konta.

Ja zaraz te pytania zadam, ale ja pamiętam, jak to było, kiedy w lutym 2004 roku musiał pan oddać SLD, a w maju tego samego roku musiał oddać stery rządu. Nie było to chyba zbyt miłe.

To było dlatego, że mój rząd stracił większość parlamentarną. Mój niegdysiejszy współpracownik i marszałek Sejmu Marek Borowski wyprowadził ponad 30 posłów z klubu SLD i rząd stracił większość.

Ja to wiem, ale już historia. Chodzi mi raczej o jakąś cenną radę dla Beaty Szydło, jak to przetrwać?

To zależy, jakie się ma plany. Ja pamiętam, że tego samego dnia, kiedy podałem rząd do dymisji, udałem się do moich znajomych na Mazury, pływaliśmy łódką, piekliśmy kiełbaski, piliśmy czerwone wino...

Pozdrawiamy pana Włodzimierza.

Akurat to nie był Włodzimierz.

Dobrze, zostawmy to w takim razie. To jakie pytania sobie pan zadał? Pierwsze: dlaczego nie Jarosław Kaczyński?

Na to pytanie właśnie nie znam odpowiedzi. Chciałem zapytać pana...

08:04, kończy nam się rozmowa, kończy nam się czas...

Może pan zna, pan ma częstszy kontakt z politykami.

Ale pan jest bardziej doświadczony, nie będziemy sobie teraz kadzić...

No nie mam, natomiast jeśli chodzi o drugie pytanie...

Drugie pytanie, brzmiało tak: co takiego ma w sobie Mateusz Morawiecki, czego nie ma Jarosław Kaczyński.

Ma o wiele większą umiejętność poruszania się po brukselskich salonach. Myślę, że Jarosław Kaczyński ma taką nadzieję na ocieplenie relacji między Warszawą a Brukselą w perspektywie nowej perspektywy finansowej, czyli nowych pieniędzy, które Polska może - albo nie musi - uzyskać. Bo te pieniądze będą kluczem do ewentualnego drugiego wyborczego sukcesu PiS-u.

Czyli pan myśli, że chodzi o forsę z Brukseli?

Tak, sądzę że chodzi o to. Ale od razu powiem, że widzę minimalne szanse na zrealizowanie tej możliwości.

Właśnie chciałem to powiedzieć, że myślę, że Jarosław Kaczyński też doskonale wie...

No właśnie nie wie.

...że w czasie kryzysu w Europie oni wcale nie są skorzy do tego, żeby sypać pieniędzmi.

Przypuszczam, że nie, dlatego że Mateusz Morawiecki ma umiejętności czarnoksiężnika. I tak jak przekonał Jarosława Kaczyńskiego, że za pomocą slajdów można uzdrowić gospodarkę...

To nie są slajdy, to się nazywa PowerPoint.

...że za pomocą PowerPointa można uzdrowić gospodarkę, to pewnie teraz tak go oczarował, że wystarczy, że pojedzie do kilku brukselskich gabinetów i sytuacja się zmieni.

A skąd pan wie? Może oni też, jak zobaczą takie cuda-wianki jak PowerPoint, to padną?

Ja ich znam właśnie, dlatego powiem, że nie. To by musiało oznaczać nie zmianę polityka, a zmianę polityki. A zmiany polityki nie będzie.

No nie będzie. Nie po to PiS wygrywał wybory, żeby realizować politykę Platformy.

Przecież Mateusz Morawiecki nie cofnie tych wszystkich ustaw, które są właśnie uchwalane lub zostały wdrożone w życie i nie zmieni prawa, które w Unii Europejskiej budzi zrozumiałą irytację czy wręcz sprzeciw.

Panie premierze, dzisiaj ma być zaprzysiężony stary-nowy rząd Mateusza Morawieckiego...

Stary rząd nowego premiera. 

To dobrze, w związku z tym będziemy żyli w takim dziwnym czasie transformacji rządowej, bo jak słyszymy w styczniu ma dojść do prawdziwej rekonstrukcji. To kogo powinien zostawić pan Morawiecki w swoim rządzie?

Ja nie jestem Jarosławem Kaczyńskim żebym meblował gabinet nowemu premierowi. Natomiast mnie najbardziej będzie fascynował moment, w którym prezydent podejdzie do Antoniego Macierewicza i wręczy mu nominacje na ministra obrony narodowej...

Nie tylko pana będzie ten moment fascynował. Obu panów również.

...mimo, że niedawno mówił, że tenże stosuje "ubeckie metody". Jeżeli do tego dojdzie - bo może nie dojdzie - to będzie oznaczało definitywne zakończenie możliwości wpływu prezydenta na wojsko. Można powiedzieć, że w tym momencie powinna wyjść pani Szczepkowska i powiedzieć: dzisiaj 12 grudnia 2017 roku w Polsce skończyło się zwierzchnictwo prezydenta nad wojskiem.

Pani Joanna Szczepkowska ma więc rolę przygotowaną, reżyser też już jest gotowy, a my wróćmy do tego, co się wydarzy dziś, co się wydarzy jutro. Jutro ma być expose premiera..

Tak.

...a pan jeszcze nie powiedział o tym, kogo by zostawił Leszek Miller, gdyby już mu przyszło i musiał wybierać z tego rządu?

Proszę mi wybaczyć, ale nie wciągnie mnie pan w tą dyskusję.

Myślałem, że pan o kimś  powiedział coś miłego, to wtedy wiadomo, że go pan zatopi.

No właśnie, więc nie mam zamiaru. Mogę tylko zadumać gorzko, że stanowisko prezesa Rady Ministrów, które jak pan się domyśla jest w moich oczach istotne i ważne, ono ulga takiej degradacji. Przed chwilą - rano -  widzieliśmy prezes Rady Ministrów, która mówi o swoich osiągnięciach. Nawet dramatycznie zapytała: "dlaczego chcecie mnie odwołać, przecież Polakom żyje się dobrze?". A w ciągu kilku godzin sytuacja Polaków gwałtownie się pogorszyła, bo została zdymisjonowana.

Nie, polepszyła się, ale ona uznała, że jest tak dobrze, że będzie jeszcze lepiej...

No właśnie i teraz mamy drugiego premiera, który nawet nie jest w stanie osiągnąć możliwości autorskiego rządu, tylko musi wypełniać polecenia.

Czego się pan spodziewa po rządzie Morawieckiego?

Kontynuacji tego, co było, dlatego że przecież punkt dyspozycji nie jest w rządzie, tylko w tym samym gabinecie na ulicy Nowogrodzkiej.

No dobrze, ale po coś ta operacja została przeprowadzona.

Chodzi o zmianę wizerunku i nadzieję, że przystojny Polak w dobrze skrojonym garniturze, władający dobrym angielskim jest w stanie ocieplić nasze kontakty w Brukseli.

A jest w stanie?

Nie, nie jest.

Czyli tak naprawdę, panie premierze Kaczyński, premier Miller mówi panu, że to wszystko po nic.

No chcę powiedzieć, że to są nadzieje płonne. W każdym razie, byłbym szczerze zdumiony, gdyby cokolwiek drgnęło, chyba że pan Morawiecki rozpocznie wycofywanie się...

...wojsk amerykańskich z Polski.

Nie. Wycofywanie się z tej polityki, która jest tak krytykowana przez Unię Europejską.

A jaka przyszłość osobista czeka Beatę Szydło?

Tego nie wiem. Słyszę, że ma otrzymać tekę wicepremiera. Tylko, że wicepremier bez teki ministra jest nikim.

No ale na dwa lata, a później komisarz w Brukseli, tak? Spotkacie się tam państwo razem. Przynajmniej pan na to liczy.

Czy to jest jakieś życzenie pod choinkę dla mnie?

No wie pan, spełnienia marzeń najskrytszych. Jeśli już ktoś ma głosować na SLD, to pan rozumiem będzie otwierał ich listy do Parlamentu Europejskiego, ale to za dwa lata.

Ja na pewno na SLD będę głosował, zapewniam pana. 

Leszek Miller: Wspólne listy opozycji? Marzenia, bajki, baśnie

"Przecież to nie jest możliwe" - mówił o możliwości utworzenia wspólnych list opozycji Leszek Miller. W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM podkreślał, że "to są marzenia, bajki baśnie". "Ambicje i różnice programowe są zbyt wielkie - jak sobie wyobrazić na przykład kandydatów SLD z kandydatami Nowoczesnej, kiedy Nowoczesna (...) mówi, że cofnięcie się z wiekiem emerytalnym to był błąd, a my mówimy, że to właściwe posunięcia? Jak to pogodzić?" - tłumaczył były premier.

Robert Mazurek pytał swojego gościa, czy Donald Tusk ma szanse zostać prezydentem w 2020 roku. "Gdyby zdecydował się wrócić i wystartować w wyborach, to byłby bardzo poważnym kandydatem i miałby szansę wygrać" - ocenił Miller. "Nawet jeżeli to prawda, że ma gorsze notowania, to jest gotów od razu przeprowadzić taką kampanię wyborczą - a przecież widzieliśmy go w różnych kampaniach - że jest gotów nadrobić te wszystkie spadki, wysforować się na czoło stawki" - stwierdził gość RMF FM dodając, że jest kwestią zasadniczą to, czy Tusk będzie chciał kandydować na urząd głowy państwa.