"Nie musimy wszystkiego rozumieć. Czasem nasza wiara wymaga skoku w ciemność. Nieraz w życiu, nie tylko w sprawie cierpienia, o której pan wspomniał, ale w ogóle w życiu jest tak" - stwierdził w Porannej rozmowie w RMF FM ks. Jan Sikorski. "My byśmy chcieli wszystko wiedzieć dokładnie - tak bardzo mało wiemy o świecie, chociaż zdaje się, że bardzo dużo. Nie musimy wszystkiego wiedzieć. Tak jak w miłości..." - dodaje. „Pan Bóg nie jest świętym Mikołajem” – podkreśla pytany o to, dlaczego na świecie jest tyle cierpienia i zła. Jak zmarnować święta? Gość Roberta Mazurka podaje szczegółowy przepis. "Wziąć koszyczek, pójść poświęcić, wrócić do domu i oddać się sprawom domowym i nie myśleć o niczym - pogadać o z gośćmi o polityce, pokłócić się przy okazji trochę, może wyrzucić kogoś za drzwi. I święta zmarnowane. Przecież jest 40 dni przygotowania do tego!" - zauważa ks. Sikorski.

Robert Mazurek: Dzień dobry. Państwa i moim gościem jest ksiądz infułat Jan Sikorski, kłaniam się nisko.

Ks. Jan Sikorski: Witam serdecznie pana redaktora i wszystkich słuchaczy.

Dzisiaj Wielki Piątek. Damy szansę odpocząć wszystkim od polityki, porozmawiamy o rzeczach chyba ważniejszych. Najpierw o tym, że przeżywamy właśnie Triduum Paschalne. Co znaczy to trudne słowo "triduum"?

Po prostu trzy dni. Wielki Post właściwie skończył się w Wielki Czwartek o dwunastej. Potem zaczyna się tajemnica ta najważniejsza, do której Wielki Post nas przygotowywał - tajemnica męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.

Wielki Czwartek był wczoraj, dzisiaj Wielki Piątek, czyli dzień, w którym nie ma mszy, tak?

Jedyny dzień, w którym - troszkę to paradoksalne jest, że właśnie Jezus umiera na krzyżu - nie ma mszy świętej. Cała nasza uwaga jest koncentrowana wtedy właśnie na tym jego ludzkim cierpieniu na krzyżu, z którego płynie zbawienie, ale nie tylko, bo przecież zmartwychwstanie będzie.

Te trzy dni, to tak trochę - powiedziałbym - naciągane. Zaczyna się całe wydarzenie, całe świętowanie w Wielki Czwartek wieczorem, jest jeszcze w piątek, a w zasadzie w sobotę to już w nocy świętujemy zmartwychwstanie, tak?

Tak, ale ta pascha, którą odprawiał Pan Jezus, Ostatnia Wieczerza. Ona była uprzedzeniem tej normalnej paschy, którą bardzo kultywowano w każdym domu żydowskim. Pan Jezus wiedział, że jako baranek zostanie zabity właśnie, złożony w ofierze na krzyżu, właśnie dziś, w piątek i wieczorem tę ostatnią wieczerzę zrobił. Ale według sposobu żydowskiego liczenia, wieczór to już jest następny dzień.

Ale skoro Jezus wiedział, to wiedział, że Judasz go zdradzi, prawda?

No oczywiście, że wiedział. Zresztą powiedział mu: "czyń szybciej, co masz czynić", prawda?

Ale to jest to pytanie dramatyczne. To znaczy co, Judasz nie miał wolnej woli? Wiedział doskonale, wszystko było od początku ukartowane?

Pan redaktor uderza w takie trudne pytania. To wielu z nas sprawia to kłopot, jak to jest z tą wolną wolą. Człowiek ma całkowicie wolną wolę, od początku do końca, a to nie jest grzech Pana Boga, że on wie, co człowiek zrobi, prawda? To już jest jego sprawa.

Ale to Jeremiasz - księga Jeremiasza - "zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię. Nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię". Jeżeli Judasz to słyszy, jeżeli to o nim jest, a znał przecież księgi Jeremiasza, to można po prostu sznur, kamień i do Wisły.

No mógł znać i zresztą tam jest powiedziane w tej księdze, nawet dokładnie o cierpieniu, jak to cierpienie będzie wyglądało. On oczywiście tego nie wiedział, jak ono będzie wyglądało. No cóż, zachłanność, pieniądze, zaślepiły go w ogóle, tak jak to w życiu bywa.

Możemy powiedzieć, dlaczego Judasz to zrobił, ale jest pytanie, czy on mógł zrobić inaczej?

Pewnie, że mógł, bo miał wolną wolę i mógł wybrać to, co chciał. Dlatego Pan Jezus mówi, że musi być syn człowieczy wydany, a w jaki sposób nie mówił, ale biada człowiekowi, przez którego to się stanie.

Ale gdyby Judasz tego nie zrobił, gdyby skorzystał z tej wolnej woli, to co, to odkupienie nie miałoby sensu, nie nastąpiłoby. Jezus nie zostałby ukrzyżowany?

Myśl Boża była jednoznaczna. Jezus przychodzi i z całą ogromną miłością pokazuje nam tę miłość. Ludzie się na tej miłości nie poznali, a Judasz jeszcze... Pieniądze były dla niego ważniejsze, jak to niestety w życiu bywa. Oczywiście, mógł zrobić inaczej, natomiast plany boże one i tak są zawsze przeprowadzone tak, jak pan Bóg to wiedział, że będzie. Możemy sobie gdybać, natomiast ze strony pana Boga ten zamysł był jasny, przejrzysty no i akurat w to wszedł Judasz. Mogło być zupełnie inaczej.

Jezus na krzyżu cierpiał. To jest zasadnicze pytanie, które ludzie sobie w bardzo trudnych chwilach zadają - dlaczego pan Bóg pozwala na cierpienie?

Misterium. Tajemnica.

Łatwo jest tak odpowiedzieć.

Łatwo, łatwo, ale inaczej się nie da. Dlatego, że zło, to wszystko na świecie, mysterium iniquitatis - tajemnica zła, ale to też jest tajemnica cierpienia.

Nie tylko Żydzi zadają to pytanie - dlaczego pan Bóg milczał w Auschwitz?

Może właśnie trzeba, żeby ludzie sobie to pytanie zadawali i żeby próbowali jakoś wniknąć w to. Tu nie ma jasnych i klarownych odpowiedzi.

To ja zadaje pytanie, to czekam na odpowiedź - dlaczego Bóg milczy, gdy są mordowane dzieci w Syrii?

Pan Bóg nie jest świętym Mikołajem. 

On jest kimś większym, niż świętym Mikołajem.

Na pewno tak, ale dał nam świat do naszej dyspozycji. Nawet dopuszcza zło, nawet Szatana dopuścił. Przecież Jezus kiedy pościł na pustyni, to zaraz Szatan obok niego był, przecież mógł go wyrzucić. Ale pan Bóg jest konsekwentny - jeżeli daje wolną wole i daje autonomię człowiekowi w świecie, to te autonomię szanuje. A człowiek sprowadza również zło i cierpienie.

Księże doktorze, księże infułacie, ja to rozumiem, gdy mówimy o dorosłych ludziach, ale gdy dzieci w Centrum Zdrowia Dziecka - które jest niedaleko naszego studia - cierpią, chorują na raka, chce ksiądz powiedzieć im: "to jest misterium"?

Nikt z nas się z tym nie zgodzi, że to tak powinno być, że to tak ma być. Dlatego dochodzi się do pewnej ściany i dalej ja nie wiem. Po ludzku sądząc, to my współczujemy, bo mamy swoje ludzkie odczucia i w tej bożej tajemnicy naprawdę możemy tylko powiedzieć: "słuchaj, to jest tajemnica". Pan Jezus na krzyżu mówił to samo "niech odejdzie ode mnie ten kielich", on się nie chciał z tym zgodzić. Ale - i to jest ważne - "nie jako ja chce, ale jako ty".

Podkreślę, dorosły człowiek, świadomy tego co robi, świadomy tego, co się z nim dzieje może się zgodzić na cierpienie. Jest przecież wiele przykładów ludzi, którzy się na to godzą i uznajemy ich za godnych szacunku, czasem nawet za świętych. Gdy dotyczy to ludzi, którzy tego nie wybrali, dotyczy to małych dzieci, które nie wiedzą, co się dzieje dookoła...

Nasze ludzkie odczucie jest takie, jak pan redaktor mówi - moje też. Ale nie musimy wszystkiego rozumieć. Czasem nasza wiara wymaga takiego skoku w ciemność. Nieraz w życiu, nie tylko w sprawie cierpienia, o której pan wspomniał, ale w ogóle w życiu jest tak. Ciekawe, że jak czyta się Ewangelię, Pan Jezus jak gdyby świadomie pewnych rzeczy nie dopowiada, chociaż mógł dopowiedzieć. Nie dopowiada - żąda od człowieka właśnie wiary. A cuda wykonywał? Tak, bo wierzysz! Wiara twoja cię uzdrowiła, więc ta ciemność... My byśmy chcieli wszystko wiedzieć dokładnie - tak bardzo mało wiemy o świecie, chociaż zdaje się, że bardzo dużo. Nie musimy wszystkiego wiedzieć. Tak jak w miłości...

Nie musimy wszystkiego wiedzieć, ale zadajemy pytania, prawda?

...trzeba zawierzyć. Młodzi się pobierają, kochają się bez pamięci - cóż oni tam o sobie wiedzą? Nie wiadomo. Też jest jakaś tajemnica. Ta tajemnica jest elementem miłości, zadziwienia.

Proszę księdza, dzisiaj Wielki Piątek, dzień cierpienia, mówi się o śmierci pewnie częściej niż zwykle. To zacytuję księdzu infułatowi - księdza infułata. "Na ogół śmierć nie kojarzy nam się z niczym dobrym, ale musimy się z tym pogodzić i patrzeć na śmierć przygotowani. Trzeba zaprzyjaźnić ze śmiercią". Jak ja mam się zaprzyjaźnić ze śmiercią?

To jest realizm, rzeczywistość. Tak po prostu jest. Ja nie mogę bujać w obłokach - ja bym sobie chciał tworzyć jak dziecko jakieś fikcje, ale po prostu tak jest.

Nadchodzą święta, bo już jutro idziemy pewnie do kościoła także, żeby poświęcić pokarmy i Niedziela Wielkanocna... Jak zmarnować święta?

No właśnie - wziąć koszyczek, pójść poświęcić, wrócić do domu i oddać się sprawom domowym i nie myśleć o niczym - pogadać o z gośćmi o polityce, pokłócić się przy okazji trochę, może wyrzucić kogoś za drzwi. I święta zmarnowane. Przecież jest 40 dni przygotowania do tego!

Dziękuję za rozmowę, życzę miłych świąt i wesołego mazurka.

Dziękuję bardzo. Odpocznijmy od tych wszystkich strasznych politycznych spraw. Cieszmy się tym, co Pan Jezus nam przynosi. Życzymy sobie wesołych świąt - niech one będą wesołe.

Ks. Jan Sikorski: Trudno nam zrozumieć śmierć, bo zawsze umierają inni wokół nas

"Trudno nam zrozumieć śmierć, bo doświadczenie mamy takie, że umierają zawsze inni wokół nas - a my ciągle żyjemy, nikt z nas nie ma doświadczenia śmierci. Dlatego to jest taka wielka niewiadoma i taka wielka zagadka" - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM ks. Jan Sikorski. Robert Mazurek pytał też o możliwą przemianę duchową - nie tylko w trakcie Triduum Paschalnego. "Teraz, niedawno, był taki zjazd bractwa więziennego w Częstochowie i oni przemawiali - przecież jeden z tych więźniów mi mówił wyraźnie: szedłem zabić swojego kolegę, chciałem go zabić. A już miałem na sumieniu jednego martwego. On to wszystko opowiada. I nagle jakieś światło na niego pada i staje się innym człowiekiem" - opowiadał duchowny. A czy obchodzenie Lanego Poniedziałku jest według niego czymś nieodpowiednim w święta? "Już się szykuję na to. W mojej rodzinie jest tradycja taka i lejemy się wszyscy, jak tylko można, ale również i w kościele" - żartował ks. Sikorski.