"Prezydent jest z Polakami i dotrzymuje swoich obietnic" – mówił Krzysztof Szczerski odnosząc się do tego, że w południe Andrzej Duda ogłosi swoje projekty ustaw o KRS i SN. "Trudno, żebyśmy brali za oświadczenie oficjalne Prawa i Sprawiedliwości artykuł w gazecie" – komentował szef gabinetu Andrzeja Dudy publikację tygodnika "Sieci". Można tam przeczytać, że "PiS nie zaakceptuje reformy sądownictwa w kształceni, jaki wyłania się z obecnych propozycji prezydenta". "To jest pewien strumień świadomości dziennikarsko-partyjnej" – dodał gość Roberta Mazurka w Porannej rozmowie w RMF FM. Na pytanie o koniec jednolitego obozu dobrej zmiany, Szczerski odpowiedział: "Nie wiem, skąd taka postawa. Ja mogę powiedzieć: między nami dobrze jest". "Prof. Królikowski nie był nigdy pracownikiem i formalnym doradcą prezydenta" – podkreślał Szczerski. I dodawał, że "chciałby otrzymać odpowiedź, czy taki sposób załatwiania sprawy Królikowskiego służy dobrej zmianie". W ten sposób odniósł się do informacji, że prof. Michał Królikowski znalazł się na celowniku prokuratury. "Jest rzeczą interesującą i ważną, dlaczego prokuratura – która tę sprawę ujawniła do mediów - nie przedstawiła tej sprawy prezydentowi" – powiedział w RMF FM. Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM radził politykom partii rządzącej, by wstrzymali się z komentarzami i wzięli pod uwagę kalendarz wyborczy. "Akurat jeśli chodzi o kalendarz, to jest odwrotnie niż było w roku 2015. Najpierw będą wybory parlamentarne, a potem wybory prezydenckie" – mówił Szczerski w rozmowie z Robertem Mazurkiem. "Jeśli Prawo i Sprawiedliwość chce, a powinno chcieć, wygrać kolejne wybory, to musi przede wszystkim kalkulować to, że ono pierwsze stanie do próby wyborczej" – stwierdził minister.

Robert Mazurek, RMF FM: Dzień dobry, państwa i moim gościem jest szef Gabinetu Prezydenta RP Krzysztof Szczerski.

Krzysztof Szczerski: Dzień dobry panie redaktorze, dzień dobry państwu.

Panie ministrze, czy prezydent jest jeszcze z nami - pyta na okładce tygodnika "Sieci" Jarosław Kaczyński?

Prezydent jest przede wszystkim z Polakami i dotrzymuje obietnicy. Dzisiaj ogłosi - po dwóch miesiącach prac - swoje projekty ustaw o SN i KRS i tym samym wypełni swoje zobowiązania, które podjął wetując poprzednie złe ustawy.

To skąd wątpliwości obozu PiS, czy prezydent ich jeszcze wspiera?

To jest tak, że prezydent w tym przypadku przede wszystkim ma rolę autonomiczną. On jest autorem tych ustaw i pewnie część także postulatów, czy uwag, które zgłosiło PiS, będzie w tych ustawach uwzględnione, a część zapewne nie, jak w każdej innej partii. Oczywiście jest tak, że prezydentowi zależy, by jego uchwały zostały uchwalone przez parlament, stąd spotkania z liderem dzisiejszej większość parlamentarnej. To się tak uciera, polityka polega na ucieraniu się racji.

Pan mówi o ustawach, że część jest zgodna z pomysłami PiS, część nie. Tygodnik "Sieci" w bardzo ważnym tekście politycznym pisze wprost: PiS nie zaakceptuje reformy sądownictwa w kształcie, który wyłania się z obecnych propozycji prezydenta, warunek jest jeden - muszą powstać nowe ustawy, inaczej napisane. Czyli co - czyli klęska?

To jest, jak rozumiem, artykuł mówiący tylko o jednym z możliwych scenariuszy, tym najbardziej radyklanym, jeśli PiS...

Zdaje się, że tym najbardziej prawdopodobnym...

No nie, bo jeśli jakikolwiek porządek instytucjonalny jeszcze w Polsce funkcjonuje, to dopiero po przedstawieniu projektów ustaw prezydenta PiS ustami właściwych mu władz czy reprezentantów określi swój stosunek do tych projektów. Trudno, żebyśmy brali za oświadczenie oficjalne artykuł z gazety...

Myślę, że akurat ten artykuł najbardziej wiarygodnie referuje to stanowisko, dlatego że referuje je wprost, a nie za pomocą bardzo dyplomatycznych zdań polityków PiS. 

Tylko że to jest pewien strumień świadomości, jak rozumiem, dziennikarsko - partyjny, który w tym tekście jest ukazany. Natomiast wiem dobrze, bo przecież nie od dzisiaj pracujemy w pewnej grupie osób, że akurat pan prezes Kaczyński kieruje się zmysłem państwowym, i zmysł państwowy, logika państwowa, jest zupełnie inna, niż takie strumienie świadomości partyjnej.

Ale to wygląda bardzo wyraźnie, że to jest tak naprawdę koniec jednolitego obozu "dobrej zmiany"...

Ależ skąd, dlatego, że .... Nie wiem, skąd taka postawa, ja mogę powiedzieć: między nami dobrze jest, bo punkt wyjścia jest ten sam. Nie ma żadnej... Jeśli iw  momencie analizy, czy diagnozy sytuacji ona jest identyczna - czyli potrzeba reformy sądownictwa - to potem jest kwestia dyskusji o środkach, a nie ma tutaj zasadniczej rozbieżności, by mówić, że nie ma tutaj płaszczyzny wspólnej. 

To jednak nieprawdopodobny zawód być politykiem - wszystko się wali na łeb, spadają cegły, wszystko się wali, a pan mówi: między nami dobrze jest. A mógł być pan historykiem, na przykład sztuki, tak jak pański brat.

To są dwa zupełnie inne zawody - historycy mówią o rzeczach dokonanych, a politycy czynią, wykonują...

Ale pan mi z kamienną twarzą opowiada, że "między nami dobrze jest". I nas słuchacze mają w to uwierzyć?

Dlatego że trwają rozmowy, regularne spotkania i nawet, jeśli są rozbieżne postulaty w niektórych obszarach, to rozmowy trwają i jest szansa na to, by przeprowadzić tę reformę. Jeśli oczywiście po żadnej ze stron nie dojdzie żadnych ekstremalnych reakcji, to wszystko da się do koryta, ta rzeka da się sprowadzić do tego samego biegu. 

W piątek pan prof. Królikowski, były minister, mówił w tym studiu, że tak naprawdę atak prokuratury na niego - tak on to odbiera - to cytuję: Nie chodzi o mnie, jestem tylko pionkiem, a celem tego całego zabiegu jest pan prezydent. Czy pan prezydent czuje się zaatakowany przez prokuratora generalnego?

Przede wszystkim powiedzmy jasno, że pan prof. Królikowski w żadnym stopniu nigdy nie był pracownikiem ani formalnym doradcą prezydenta.

I nigdy nie mówił, że jest.

Nie mówię tego jako zarzutu do pana Królikowskiego, tylko czasami bardzo szybko niektórzy dziennikarze sklejali pana Królikowskiego z prezydentem w sposób bezpośredni. Nie ma takiego bezpośredniego związku. Profesor Królikowski był jedną z osób, które..

Czyli odcina się pan od prof. Królikowskiego?

Nie, mówię tylko, jaki jest stan rzeczy, bo trzeba powiedzieć o faktach. Natomiast jest rzeczą interesującą i ważną, bo są tylko dwie możliwości. Albo sprawa pana Królikowskiego jest poważna, to w takim razie dlaczego służby za to odpowiedzialne i prokuratura, która te sprawę ujawniła do mediów, nie przedstawiła tej sprawy prezydentowi. Albo drugie jeśli sprawa nie jest istotna, to dlaczego niektóre media - i to z bardzo różnych do tej pory biegunów - tak bardzo łatwo tą sprawę podjęły i próbowały z tego zrobić weekendowo-poniedziałkową sensację w dniu, kiedy będzie wiele innych ważniejszych rzeczy w Polsce się działo.

W tajemniczy sposób kwity dotyczący sprawy prof. Królikowskiego, prowadzonego przez niego klienta właściwie, wyciekają i mają się ukazać w poniedziałek, czyli dzisiaj w dniu, w którym prezydent przedstawia swoje ustawy. Ta zbieżność jest, no powiedziałbym, cokolwiek zastanawiająca.

Każdy ma swoich przełożonych. Pan prezydent, ani ja, nie jesteśmy przełożonymi mediów, które w ten sposób pokazały, ani prokuratury, ani ministra sprawiedliwości. Każdy ma swoich przełożonych.

Ale pana zastanawia to, dlaczego tak się dzieje?

Ja bym chciał otrzymać odpowiedzi od przełożonych osób, które są za tę sprawę odpowiedzialne, czy uważają, że taki sposób załatwiania tej sprawy służy "dobrej zmianie".

Czyli pana zdaniem to prokuratura powinna się teraz tłumaczyć?

Jak powiedziałem, jeśli to jest sprawa poważna, to dlaczego...

Prokurator Święczkowski już mówił, że przecież to nie ma nic wspólnego z polityką i że w ogóle nie chodzi tutaj o pana prezydenta.

No więc, czyli tym samym prokuratura działa profesjonalnie poza faktem, że ma przecieki. Natomiast w takim razie to pytanie jest bardziej do mediów, także tych, które są mediami publicznymi, dlaczego w takim razie sklejały tę sprawę z panem prezydentem, skoro sama prokuratura mówi, że nie ma to nic wspólnego z tym.

A proszę mi powiedzieć, czy nie zastanawia pana, dlaczego dopiero teraz - i to z gazety - dowiadujecie się, że pracujący w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego pułkownik Czesław Juźwik był współpracownikiem wojskowych służb specjalnych za PRL?

Nie, WSW.

WSW, no to służby specjalne.

I znowu jest pytanie oczywiście o to, jeśli to sprawa poważna, to dlaczego mimo próśb szefa BBN, takiej informacji mu nie przekazano w trybie służbowym. Albo jeśli ta sprawa jest niepoważna, to dlaczego niektóre media robią z tego sensację, mimo że pan pułkownik Juźwik jest...

Nie, nie. Ale zaraz. Media sobie mogą robić, co chcą, umówmy się.

Są tylko dwie możliwości - i w jednej, i w drugiej sprawie, tak? Albo rzecz jest poważna - w takim razie dlaczego prezydent ani szef BBN o tym nie został poinformowany przed mediami, dowiaduje się tego z mediów. A jeśli jest niepoważna, dlaczego media sklejają te rzeczy z prezydentem? 

I rozumiem, że nieuprawnione byłoby pytanie, czy nie jest to dalszy ciąg konfliktu prezydenta z ministrem Antonim Macierewiczem?

Nie, bo to nie minister Macierewicz publikuje to w mediach, więc tym samym to nie jest ta sprawa. To jest sprawa - jak powiedziałem - do przełożonych...

Faktycznie, pod artykułem nie był podpisany Antoni Macierewicz.

Dlatego to jest pytanie raczej do przełożonych tych, którzy za tego typu albo przecieki, albo publikacje, albo próby działania odpowiadają. Każdy ma swoich przełożonych. Musimy wrócić do pewnego porządku instytucjonalnego.

A czytał pan artykuł, w którym jednym z argumentów na rzecz tego, że prezydent powinien ustąpić Antoniemu Macierewiczowi, jest to, że pan Antoni Macierewicz jest starszy, więc prezydent z grzeczności powinien mu ustąpić w tym konflikcie.

Jest, jak powiedziałem, porządek państwowy, jest porządek emocjonalny. Pan prezydent funkcjonuje w porządku państwowym i wszystko to, co robi, robi to w logice państwa. W logice państwa, jako zwierzchnik sił zbrojnych, ma swoje kompetencje i je egzekwuje.

Krzysztof Szczerski o emocjach polityków: Trochę jak na cztery godziny przed Gwiazdką


„Rozgrzewa się emocje trochę jak na cztery godziny przed gwiazdką - dzieci po prostu przebierają nogami, wypatrują, kiedy rodzice wpuszczą do pokoju z choinką” – tak opisywał polityczną atmosferę przed ogłoszeniem treści prezydenckich ustaw sądowych Krzysztof Szczerski. W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM szef gabinetu Andrzeja Dudy radził politykom partii rządzącej, by wstrzymali się z komentarzami i wzięli pod uwagę kalendarz wyborczy. ”Akurat jeśli chodzi o kalendarz, to jest odwrotnie niż było w roku 2015, to znaczy najpierw będą wybory parlamentarne, a potem wybory prezydenckie. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość chce, a powinno chcieć, wygrać kolejne wybory, to musi przede wszystkim kalkulować to, że ono pierwsze stanie do próby wyborczej” – stwierdził minister. Prowadzący audycję pytał o szczegóły ustaw sądowych. „Jakie są warunki brzegowe jego projektów? To jest zmniejszenie władzy ministra sprawiedliwości, bo nie może być ciągu technologicznego od prokuratora do Sądu Najwyższego w jednym ręku. Po drugie demokratyzacja wyborów do Rady Sądownictwa. (…) Po trzecie. dokonanie reorganizacji Sądu Najwyższego tak, żeby był bardziej efektywny żeby tam było mniej przepracowanych, zagubionych w warszawskich budynkach prezesów” – wyliczał Szczerski. Jak stwierdził, Sądowi Najwyższemu trzeba przywrócić „dynamikę”. Robert Mazurek zwracał uwagę na to, że zmiany w Trybunale Konstytucyjnym nie przywróciły tempa orzekania tego organu. „Ale z jaką jakością orzeka. (…) Uważam, że zmiany wyszły na dobre, dlatego że orzeczenia są jakościowo bardzo dobre, a po drugie uspokoiła się sytuacja wokół TK” – ocenił Szczerski.