Szefowa MSZ Niemiec Annalena Baerbock ma dzisiaj odwiedzić Warszawę, gdzie będzie rozmawiała m.in. o reparacjach wojennych. Jak mówił w Porannej rozmowie w RMF FM wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński, szefowa niemieckiej dyplomacji usłyszy "jasne oczekiwania tego, by Niemcy rozliczyły się ze swoją przeszłością i zapłaciły".

Gość Roberta Mazurka tłumaczył, że nota przekazana Niemcom to "skrócona wersja raportu" Arkadiusza Mularczyka. Ona zawiera podsumowanie strat wojennych, podsumowanie szacunków, wymienienie tego, za co nigdy Niemcy nie zadośćuczyniły i jest to zaproszenie do rozmów. My bardzo jasno o tym mówimy, że chcemy z Niemcami rozmawiać - mówił. Uważamy, że Niemcy są państwem kierującym się zasadą praworządności. Zasada praworządności mówi, że jeśli wyrządziło się komuś szkodę, to należy za nią zapłacić - podkreślił.

Jabłoński przyznał, że żądana przez nich kwota jest bardzo duża, stąd konieczne są rozmowy. Prawdopodobnie będzie tak, że ani pan, ani ja, ani prawdopodobnie również nasze dzieci nie dożyją zakończenia tej sprawy. Takie sprawy trwają dekady - mówił rozmówca Roberta Mazurka.

Stwierdził jednak, że to nic złego. Dość powiedzieć, że kilka lat temu Niemcy finansowały w Belgii utrzymywanie różnych systemów infrastruktury, np. oświetlenia autostrad w nocy. To było związane z reparacjami wojennymi - mówił. Nas też to czeka, to długi proces, ale ten proces zakończy się pozytywnie - podkreślił. 

Paweł Jabłoński został także zapytany o zrzeczenie się reparacji od Niemiec przez polski rząd, co podtrzymała m.in. była szefowa MSZ Anna Fotyga w 2006 roku. Według niego były to "błędne tezy". To były tezy prawdopodobnie wynikające z tego, że w momencie sporządzenia dokumentów nie została przeprowadzona należyta analiza prawna, nie było prac komisji Mularczyka - mówił.

Wiceszef MSZ wypowiedział się także o tym, czy Polacy przebywający z Rosji mają wyjeżdżać z tego kraju. Rosja jest krajem, który nie jest miejscem bezpiecznym. Nam Rosjanie wyrzucili wielu dyplomatów, trudno nam zapewnić odpowiednią ochronę. Zachęcamy do tego, by do Rosji nie jeździć, a jak ktoś tam jest, to żeby stamtąd wyjechał - powiedział. 

Jabłoński: Gdyby Niemcy od początku wspierały Ukrainę, ta dziś odbijałaby Krym a nie Chersoń

Na tym polega dzisiaj trafna ocena rzeczywistości, żeby przestać opowiadać o jakichś fikcyjnych możliwościach zawarcia pokoju, kompromisu z Rosją. Bo ich po prostu nie ma - mówił Paweł Jabłoński w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM. Gdyby Rosja chciała się porozumieć, to by po prostu przestała atakować - dodał wiceminister spraw zagranicznych.

Jabłoński skomentował pojawiające się opinie - między innymi amerykańskiego przedsiębiorcy i miliardera Elona Muska - że Ukraina powinna oddać Rosji Krym i usiąść do rozmów pokojowych. Gdyby takie tezy pojawiały się w lutym , marcu, kwietniu nawet, to wtedy one mogły mieć jakąś dozę styczności z rzeczywistością. Dzisiaj, kiedy każdego dnia Ukraina jest wstanie odbijać utracone terytoria, pokazuje, że tę pomoc, którą jej przekazujemy, jest w stanie bardzo skutecznie wykorzystywać, odbijać terytoria. Wniosek? Trzeba być konsekwentnym, kontynuować pomoc - stwierdził Jabłoński. Co by się stało, gdyby Niemcy kilka miesięcy temu przekazały Ukrainie wsparcie wojskowe na taką skalę, jak zrobiła to np. Polska?  Otóż bardzo możliwe, że dzisiaj nie mówilibyśmy o tym, czy Ukraińcy za chwilę odbiją Chersoń czy nie, tylko być może bylibyśmy w sytuacji, gdzie Ukraina walczyłaby o odbicie Krymu - pytał retorycznie wiceszef MSZ.

Jabłoński był pytany także o to, czy Polska przyjmie Rosjan uciekających z kraju przed mobilizacją. Za wyjątkiem sytuacji, gdzie komuś groziłyby poważne represje, które uprawniałyby go do tego, żeby uzyskać azyl polityczny czy wizę humanitarną, to nie - zadeklarował Jabłoński. To nie jest tak, że to są ludzie, którzy są przeciwnikami politycznymi Putina, że oni uciekają, bo nie chcą wojny. Oni protestują przeciwko mobilizacji, przeciwko temu, że sami mogą nagle odczuć tego konsekwencje. Ułatwianie tym ludziom ucieczki z Rosji, pomaga Putinowi. Po drugie, kto nam zagwarantuje, że za chwilę ci Rosjanie nie będą stanowić mniejszości rosyjskojęzycznej i Putin powie: "Musimy tę mniejszość chronić" i będzie miał pretekst do atak - przestrzegał wiceminister spraw zagranicznych.

Jabłoński odniósł się też do swojego sporu z Romanem Giertychem. Adwokat i były minister edukacji oskarżył Jabłońskiego o to, że ten - będąc jeszcze doradcą w kancelarii premiera - używał materiałów nielegalnie pozyskanych od Giertycha, żeby go zdyskredytować. On oskarżył mnie o to, że ja się posługiwałem materiałami wykradzionymi z jego kancelarii, z jego telefonu - raz Pegasusem, raz w inny sposób. Znieważał mnie, nazywał mnie złodzieje. Nie tylko mnie, inne osoby także. To jest kłamstwo, pomówienie. Zwróciłem się do Romana Giertycha, żeby się z tego wycofał i przeprosił za to mnie i inne osoby. Ponieważ tego nie zrobił, muszę po prostu skierować sprawę do sądu. I to w ciągu kilku dni pewnie nastąpi - mówił Jabłoński.