"Zostało powiedziane, że decyzje zapadną na początku tego tygodnia, więc być może będzie to dzisiaj" - stwierdził w Porannej rozmowie w RMF FM minister sportu Witold Bańka pytany o rekonstrukcję rządu. "W życiu pewne są tylko śmierć, podatki i to, że żurek jest najlepszy na Śląsku. Wszystko inne to jest kwestia decyzji. Trzeba z pokorą podchodzić do swojej roli. Ja też tak podchodzę" - dodał. Bańka zachwycał się też triumfem Kamila Stocha w Turnieju Czterech Skoczni. "Kamil zapisał się na kartach historii - to jest znakomity prognostyk przed igrzyskami olimpijskimi. Jestem przekonany, że trener Horngacher w bezpośrednim przygotowaniu startowym zadba o to, żebyśmy mieli sporo pozytywnych emocji w Korei" - zauważył. "To jest dzisiaj świetnie naoliwiona maszyna - cała drużyna naszych skoczków, cały sztab przygotowujący chłopaków do tych kluczowych startów. Jestem spokojny, że oni będą dobrze przygotowani" - ocenił. Pytany o ewentualną interwencję ws. zawieszenia kariery przez skoczka narciarskiego Jana Ziobro szef resortu sportu stwierdził: "To są kwestie stricte sportowe, które są w gestii Polskiego Związku Narciarskiego. Resort nie będzie ingerował w te kwestie. To nie leży w naszych kompetencjach, o tym decyduje trener, o tym decyduje szef szkolenia w danym związku". Gość Roberta Mazurka zauważył też, że "mamy bardzo usportowiony rząd". "Premier Mateusz Morawiecki był członkiem kadry narodowej juniorów w tenisie stołowym. Pani minister Rafalska grała w koszykówkę, też jest trenerem koszykówki. Pan premier Mateusz Morawiecki jest też wielkim kibicem piłki nożnej" - wyliczał Bańka.


Robert Mazurek: Naszym gościem jest minister sportu, od soboty w nieustających gratulacjach składanych Kamilowi Stochowi.

Witold Bańka: To był wyjątkowy moment dla całego polskiego sportu, bo historyczne zwycięstwo w Turnieju Czterech Skoczni naszego "orła", to że Kamil zapisał się na kartach historii, to jest znakomity prognostyk przed igrzyskami olimpijskimi przed Pjongczang.

To jest łyżka miodu, a ja teraz... To jest beczka miodu, przepraszam, a teraz łyżka dziegciu. W zeszłym roku Stoch również wygrał, ale drugi był Żyła, czwarty był Kot, a teraz co? Szósty pan Kubacki.

Panie redaktorze, imprezą kluczową w tym roku, najważniejszą imprezą sportową czterolecia w sportach zimowych są igrzyska olimpijskie, tak że poczekajmy na to, jak będzie wyglądała forma naszych skoczków w Pjongczang. Jestem przekonany, że trener Horngacher w tym bezpośrednim przygotowaniu startowy zadba o to, żebyśmy mieli wiele pozytywnych emocji w Korei.

To się nazywa dzielić skórę na niedźwiedziu, bo już liczymy medale, które nam przywiozą.

Trzeba spokojnie do tego podchodzić. Natomiast to jest dzisiaj świetnie naoliwiona maszyna: cała drużyna naszych skoczków, cały sztab przygotowujący chłopaków do tych kluczowych startów - tak że jestem spokojny, ze oni będą dobrze przygotowani. Wiadomo, że to jest sport. W sporcie się nie da wszystkiego skalkulować i przewidzieć do końca, tym bardziej w skokach narciarskich, gdzie detale odgrywają niesamowitą rolę, ale trzymam kciuki. 

Pan wspominał ostatnio o trzech medalach, na które pan liczy.

To jest też realna ocena możliwości polskich sportów zimowych, bo nigdy nie byliśmy wielką potęgą w sportach zimowych.


Ale jak? Ja mam poczucie, że pół roku trwa u nas zima, co najmniej, i co? 

I igrzyska olimpijskie w Soczi i w Vancouver i te sześć medali - też eksperci mówią uczciwie, że to było ponad stan i niestety to jest też problem polskich sportów zimowych ostatnich lat, nie doczekaliśmy się nowych nazwisk, brakowało długofalowej strategii szkoleniowej i nie ma następczyń choćby naszej Justyny Kowalczyk. Cały czas przewijają się te same nazwiska. My też staramy się jako resort wdrożyć polskim związkom sportowym taki sposób myślenia, żeby patrzyły długofalowo.

To jakie pan nadzieje medalowe ma na Koreę?

Myślę, że te szanse będą oparte na naszych skoczków. Ja nie ukrywam, spoglądam też z pewną nadzieją na Weronikę Nowakowską, zresztą moją dobrą koleżankę, biathlonistkę, która ostatnio błysnęła czwartym miejscem w pucharze świata.

Nie dość, że strzela, to jeszcze później ucieka.

Myślę, że Weronika może tutaj powalczyć. To jest bardzo ambitna dziewczyna. Jest drużyna naszych kobiet - panczenistki. No zobaczymy.

Czyli tak skromnie liczymy na trzy medale, żeby jeszcze pozostać trochę przy skokach: zawiesił się Ziobro, ale nie ten Ziobro, o którym wszystkim myślimy, bo mówię teraz o Janie Ziobro. Nasz skoczek narciarki powiedział, że zawiesza karierę. A rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości prosiła pana o interwencję. Interweniuje pan?

Nie. To było raczej takie pytanie z troską, pani rzecznik jest kibicem skoków narciarskich.

Może pani rzecznik pomyślała, że to Zbigniew Ziobro się zawiesza?

Nie, nie, nie wiem w ogóle, skąd ta sprawa została tak rozdmuchana. To było zwykłe pytanie, czy można chłopakowi w jakiś sposób pomóc.  Oczywiście to są kwestie stricte sportowe, które są w gestii Polskiego Związku Narciarskiego. Tutaj naturalnie resort nie będzie ingerował w te kwestie, ponieważ to nie leży w naszych kompetencjach. O tym decyduje trener, o ty decyduje szef szkolenia w danym związku i pozostaje nam zaufać, że ta kwestia, ta decyzja trenera Horngachera wobec Janka Ziobro była oparta o merytoryczne przesłanki.

To zostawmy skoki. Od dawna, dawna nie mamy żadnego alpejczyka, którym moglibyśmy się pochwalić. To może alpejczyk średniego pokolenia - Andrzej Duda jest taki, on przynajmniej dojeżdża na dwóch nartach do mety. Może nasz alpejczyk Paweł Babicki, ten który na jednej narcie zostałby rzucony na snowboard?

Biorąc pod uwagę kondycję naszego narciarstwa alpejskiego i biorąc pod uwagę...

... i kondycję prezydenta.

Biorąc pod uwagę to, że pan prezydent Andrzej Duda świetnie jeździ na nartach, to ja bym nie wykluczał, że mógłby powalczyć o kwalifikację olimpijską (śmiech).

Panie prezydencie, jakby się panu nudziło, to zapraszamy do Pjongczang, nie tylko w roli gościa.

Pan prezydent naprawdę świetnie jeździ na nartach i generalnie narciarstwo alpejskie też bardzo mocno leży mu na sercu. Tak całkiem poważnie, to faktycznie jest problem tej konkurencji. Nie doczekaliśmy się niestety sportowców tej najwyższej klasy, a wystarczy spojrzeć za naszą granicę - Słowacja i jaki tam mamy poziom narciarstwa alpejskiego.

A tak całkiem poważnie, to jak sprinter Witold Bańka patrzy na maraton rekonstrukcyjny? Być może on już dzisiaj dobiegnie końca, prawda to?

Zostało powiedziane, że decyzje zapadną na początku tego tygodnia, więc być może będzie to dzisiaj.


Potwierdza pan, że być może dzisiaj. Czy pańska posada jest zagrożona?

Sama posada nie jest zagrożona, bo Ministerstwo Sportu i Turystyki będzie funkcjonowało, natomiast w życiu pewne są tylko śmierć, podatki i to, że żurek jest najlepszy na Śląsku, a wszystko inne to jest kwestia decyzji. Tutaj trzeba z pokorą podchodzić do swojej roli i ja też tak podchodzę jako szef resortu.

Z pokorą, z pokorą, ale rozumiem, że Kamil Stoch panu nie zaszkodził.

Wie pan co, ja wolałbym być postrzegany, moje ewentualne dalsze trwanie na stanowisku w kontekście tego, co zostało zrealizowane przez resort, jeśli chodzi o programy i zmiany, które wdrożyliśmy na przestrzeni dwóch lat, a nie kwestia.... Każdy kij ma dwa końce. Może się okazać, że Robert Lewandowski na mundialu nie strzeli w kluczowej sytuacji bramki, to rozumiem, że jak wtedy przyjdę do pana, to każe mi się pan pakować.

Wie pan, ja nie, bo ja nie jestem premierem. Ale właśnie, a propos premiera. Rozmawiał pan z premierem Morawieckim o pańskim funkcjonowaniu w rządzie?

Wielokrotnie rozmawialiśmy z panem premierem Morawieckim na temat kwestii związanych ze sportem i turystyką. Kwestie mojego ewentualnego dalszego funkcjonowania i rozmów zostawiam pomiędzy mną a panem premierem.

Skoro tak to o polityce jeszcze za chwilkę. Ale rozmawiał pan z premierem, premier uprawia jakiś sport?

Pan premier Mateusz Morawiecki, nie wiem, czy pan wie, był członkiem kadry narodowej juniorów w tenisie stołowym. Także mamy naprawdę bardzo usportowiony rząd, bo jak pan spojrzy na życie naszych ministrów...

... Ja wiem, Antoni Macierewicz skakał do wody z trampoliny...

... Pani minister Rafalska grała w koszykówkę, też jest trenerem koszykówki. Tak, to prawda. Pan premier Mateusz Morawiecki jest też wielkim kibicem piłki nożnej.

Ping-pong o ile mi wiadomo nie jest dyscypliną olimpijską zimową.

Tenis stołowy, panie redaktorze. Tenis stołowy to jest konkurencja olimpijska...

... Ale letnia. Zupełnie nie wiedzieć czemu, bo oni zdaje się, o ile mi wiadomo, pod dachem grają.

Myślę, że to byłoby ciekawe zobaczyć pana premiera Morawieckiego w akcji jak gra w tenisa stołowego.

Nie wiem, jak gra pan premier, ale rozumiem, że rzeczywiście jest jakiś taki lekki, wysmuklony. Biega z panem?

Sylwetkę ma bardzo sportową.

Z panem biega?

Jeszcze nie mieliśmy okazji razem pobiegać, ale myślę, że to jest ciekawy pomysł.

Adam Hofman jak do nas przychodzi do studia, to wraca biegając. A pan przyjeżdża limuzyną jednak.

Ja przyszedłem tutaj dzisiaj w garniturze, ale następnym razem, jak mnie pan zaprosi, to mogę przyjść w stroju sportowym, pod warunkiem, że pójdzie pan ze mną potruchtać.

Wiedziałem, że tym się skończy! Ale ja mam noworoczne postanowienie, jak minister Churchill, po pierwsze: żadnych sportów.

To będę chyba pana musiał dużo skuteczniej przekonywać do tego, że warto jednak uprawiać sport.

Jeszcze na sekundę wróćmy do polityki: ten maraton rekonstrukcyjny to tak naprawdę też taki znak zapytania dla większości pana kolegów z rządu. Czy z tymi, którzy mogą odejść już się pan zżył? Pożegnał już się pan z kimś?

Nie, panie redaktorze. To jest specyfika też naszej pracy. My mówiąc kolokwialnie nie jesteśmy przyspawani do naszych stołków i ta ewentualność przestania pełnienia funkcji jest czymś absolutnie normalnym. I godząc się na taką rolę, musimy też się godzić z tym, że w każdej chwili możemy zostać odwołani, więc ten temat jest też dosyć mocno nadmuchany przez dziennikarzy. Pracujemy normalnie...

Dzisiaj Dzień Elvisa Presleya i jego urodziny. Pora na wreszcie ostateczną deklarację polskiego rządu: Elvis żyje czy nie?

Ja go nie widziałem.


Ale nie zaprzecza pan?

Kto wie...Love me tender.

Bańka o aferze obyczajowej w Polskim Związku Kolarskim: Prezes trwa na stanowisku, nie zamierzamy kopać się z koniem

"Wezwaliśmy pana prezesa do odejścia, zdecydował się jednak trwać na stanowisku. My tym samym też nie zamierzamy, można powiedzieć, kopać się z koniem. Będziemy finansować kolarstwo poprzez Polski Komitet Olimpijski. Zwiększymy finansowanie tak, aby żaden zawodnik czy zawodniczka i trener nie ucierpieli" - powiedział Witold Bańka w internetowej części Porannej rozmowy. Minister sportu dodał także, że pieniądze będą przekazywane w sposób bardziej bezpośredni. Podkreślił, że związek żadnych funduszy nie dostanie, i że ma nadzieję, że tę sprawę szczegółowo wyjaśni też prokuratura. 

W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Robert Mazurek swojego gościa zapytał także o mundial i prognozy dla reprezentacji Polski. "Jestem dobrej myśli jeśli chodzi o naszą reprezentację. Mamy ogromną szansą, aby powalczyć o czołowe miejsca. Ja nie lubię typować. Mundial rządzi się swoimi prawami, tam nie ma słabych drużyn. Jestem przekonany, że wyjdziemy z grupy. Wierzę głęboko, że trener Nawałka wykona świetną pracę" - podkreślił minister sportu.