"Władimir Putin chciałby nas tak przestraszyć, żeby Ukraina usiadła do rozmów i zakończyła ten konflikt zamrażając go w takiej sytuacji jak jest, czyli te anektowane terytoria zostaną po stronie rosyjskiej, na co strona ukraińska absolutnie się nie godzi" - tak w Popołudniowej rozmowie w RMF FM mówiła Iwona Wiśniewska z Ośrodka Studiów Wschodnich, odpowiadając na pytanie, czy Rosjanie użyją broni nuklearnej.

Putin ma nadzieję, że ten strach Zachodu będzie na tyle silny, że nie będzie musiał sięgać po broń nuklearną - dodaje. 

Iwona Wiśniewska była też pytana o ewentualne zakończenie wojny. Ukraińcy będą atakować, nawet gdyby prezydent Zełenski z jakichś powodów uległ swoim partnerom zagranicznym - odpowiedział gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

Dla Putina zakończenie wojny i przyznanie się do porażki to koniec jego władzy, a nawet życia - dodaje Wiśniewska, pytana o problemy z mobilizacją wojskową w Rosji. 

Rozmówczyni Marka Tejchmana była też pytana o to, jak Putin mógłby wyjść z tej wojny w sposób, który zaakceptowaliby Ukraińcy. Nie ma takiego wyjścia, to co Ukraińcy byliby w stanie zaakceptować, to wyjście rosyjskich wojsk z okupowanych terytoriów - to są decyzje, na które w Rosji nikt się nie zdecyduje - mówiła Iwona Wiśniewska z Ośrodka Studiów Wschodnich. 

Nasza rozmówczyni była też pytana o to, dlaczego ta uroczystość przyjęcia czterech regionów do Federacji Rosyjskiej była taka duża, tyle osób w niej uczestniczyło. Po pierwsze, miało to być wielkie wydarzenie, a poza tym siedzący na sali to byli zakładnicy Władimira Putina. (...) To był komunikat, że jesteście za tę decyzję tak samo odpowiedzialni jak ja - tłumaczyła Wiśniewska.

Nawet rosyjskie ministerstwo finansów nie ma dziś pełnych danych o rosyjskiej gospodarce

Nie wiemy, jaka jest dziś prawda o rosyjskiej gospodarce. Praktycznie od początku wojny mamy coraz mniej danych statystycznych dotyczących rosyjskiej gospodarki - mówiła Iwona Wiśniewska w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM. Zdaniem ekspertki, nawet rosyjskie ministerstwo finansów nie do końca wie, co się dzieje. 

Ministerstwo Finansów przygotowało budżet do 2025 roku. Projekt ten powstał na dzień przed mobilizacją, nie mając świadomości o tej mobilizacji. Koszty związane z mobilizacją dotykają nie tylko budżetu na przyszły rok, ale także i tegorocznego budżetu. I zdecydowali, że nawet nie będą go poprawiać. To jest po prostu realizowanie pewnych zadań i szukanie finansów na bieżąco - mówiła Wiśniewska.

Zdaniem analityczki OSW, Rosja gospodarczo cofnęła się o dwie dekady. Wszystkie firmy zagraniczne praktycznie się wycofały, poza jedną firmą chińską, która tam nadal produkuje. Natomiast te samochody, które oferuje AwtoWAZ, czyli te Łady rosyjskie to jest model z początku lat dwutysięcznych albo być może z początku z końca lat 90. - mówiła.

Dodatkowo wiele towarów jest w Rosji niedostępnych. Nawet tak podstawowych jak leki. Problem jest w ich dostawach, sposobie zapłaty za te towary, a przede wszystkim w cenie. Ceny tych towarów na tyle wzrosły, że leki, zwłaszcza te, które Rosjanie sami mają kupować, po prostu są dla nich niedostępne. Natomiast leki, które są produkowane w Rosji, są w całości niemalże zależne od komponentów sprowadzanych z Chin i z Indii. I tutaj znów mamy do czynienia ze wzrostem cen tych komponentów, no i też problemem z logistyką, problemem z opłatą - przekonywała Wiśniewska.

Skąd więc Rosja bierze wciąż pieniądze na prowadzenie wojny?

Rosja sprzedaje cały czas ropę i dobrze na tym zarabia. Metale kolorowe sprzedaje tak, jak sprzedawała wcześniej. Częściowo udaje jej się nadal eksportować żelazo, stal, węgiel. Państwa zachodnie, które nakładają sankcję to mniej więcej 50-60 proc. rosyjskiego handlu. Rosja nadal ma część partnerów, z którymi może współpracować - odpowiedziała analityczka OSW. 

Wiśniewska mówiła też, jak ogłoszenie mobilizacji wpłynie na rosyjską gospodarkę. Mobilizacja sama w sobie, jeśli rzeczywiście na razie miałaby dotknąć tych 300 tys. osób, to jest poważny cios w rynek pracy, natomiast nie jest to dramatyczna sytuacja. Wiele zakładów, zwłaszcza w tych branżach, z których wycofały się zagraniczne firmy, pracuje na pół gwizdka, czyli de facto jest tam ukryte bezrobocie. Ci ludzie nadal są zatrudnieni i nadal pracują - odpowiedziała. 

Rosję mogą jednak dotknąć problemy demograficzne. Mamy za sobą dwa lata w których nadmierna umieralność w Rosji wyniosła milion osób. Oczywiście w większości to były osoby w podeszłym wieku, ale więcej niż 60 proc. tych, którzy umarli to byli emeryci, którzy pracowali. Teraz mamy do czynienia z kolejnymi 300 tys. osób i już 300 tys., a myślę, że nawet więcej wyjechało tylko w trakcie dni mobilizacji. To wszystko dotyczy młodych ludzi aktywnych, którzy albo dopiero wchodzą na rynek pracy albo mają przed sobą jeszcze lata pracy. Jeśli oni wrócą z wojny straumatyzowani, okaleczeni, ich przydatność w gospodarce będzie mocno ograniczona - stwierdziła Wiśniewska.