"Kilka milionów złotych wydamy na kampanię Roberta Biedronia" - mówi szef jego sztabu wyborczego Tomasz Trela. Pytany, skąd będą pochodziły te pieniądze, gość Marcina Zaborskiego odpowiada: Nie mamy subwencji jak PiS, czy PO. "Pieniądze będą pochodziły z SLD jako partii politycznej i liczymy na symboliczne wpłaty od obywateli" - tłumaczy.

W drugiej turze wyborów prezydenckich zagłosuję na... Roberta Biedronia - deklaruje gość RMF FM.

Na pytanie, czy opozycja powinna trzymać się razem, aby pokonać Andrzeja Dudę, Tomasz Trela odpowiada: dziś jest to mało rozsądne. Zaczynamy kampanię wyborczą, każdy ma swój elektorat i każdy będzie go przekonywał - podkreśla gość Marcina Zaborskiego.

Czy Robert Biedroń podpisałby ustawę podnoszącą Polakom podatki? Nie spodziewam się - odpowiada gość Marcina Zaborskiego.

Jak dodaje: oczywiście będziemy rozmawiać o podatkach. Trzecia stawka podatkowa? Jestem realistą. Ten, kto zarabia dużo, powinien płacić więcej pieniędzy - zaznacza szef  sztabu wyborczego Roberta Biedronia. Nie odpowiada jednak konkretnie na pytanie - ile -  jego zdaniem to dużo.

Pytany o ustawę wprowadzającą progresję podatkową Tomasz Trela, odpowiada: taki projekt przedłożymy i zobaczymy, co powie parlamentarna opozycja i koalicja. 

W Popołudniowej rozmowie w RMF FM Marcin Zaborski pytał również swojego gościa o losy projektu Lewicy ws. związków partnerskich. Szef klubu lewicowego ugrupowania Krzysztof Gawkowski zapewniał, że zostanie on złożony w Sejmie na pierwszym lub drugim posiedzeniu. Tak się jednak nie stało.

Projekt będzie - zapewnił Tomasz Trela. Będzie - i to będzie projekt ustawy, który wraz z naszymi posłankami, naszymi posłami zaprezentuje kandydat na urząd prezydenta Robert Biedroń - stwierdził szef jego sztabu. Jak zaznaczył, stanie się to "na pewno przed wyborami prezydenckimi".

Marcin Zaborski, RMF FM: Oczywista oczywistość, że zagłosuje pan w drugiej turze wyborów prezydenckich?

Tomasz Trela: Oczywista oczywistość, że w drugiej turze wyborów prezydenckich zagłosuję na Roberta Biedronia.

Dobrze, a jeżeli nie będzie w drugiej turze Roberta Biedronia, to będzie pan głosował?

Wie pan, przypominam sobie czas odkąd uzyskałem prawa wyborcze i chyba nie opuściłem ani jednych wyborów, więc teraz też pójdę zagłosować. Tylko jeszcze raz bardzo wyraźnie podkreślę - chcę zagłosować na Roberta Biedronia.

To jasne, że tak pan będzie mówił, tylko ja pytam o coś innego. O to, czy opozycja powinna się trzymać razem pana zdaniem i ramię w ramię powiedzieć, że "stajemy na drodze Andrzejowi Dudzie i jeśli będzie trzeba, to zagłosujemy w drugiej turze na kandydata opozycji, nawet nie naszego".

Wie pan, dzisiaj opowiadanie takie, że opozycja będzie trzymać się i będzie szła ze sobą ramię w ramię jest moim zdaniem mało rozsądne, dlatego że rozpoczynamy kampanię wyborczą i każdy w tej kampanii ma równe szanse, i każdy ma takie same prawa. Każdy będzie przekonywał swój elektorat. My mamy tak przygotowaną kampanię wyborczą, że będziemy uciekać się do elektoratu oczywiście naturalnie lewicowego, ale też PiS-u, Koalicji Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego. "Ramię w ramię" możemy mówić po pierwszej turze wyborów prezydenckich. Ja mam nadzieję, że będę mógł zaprosić pozostałych szefów sztabów i poprosić ich o poparcie dla Roberta Biedronia.

Czy Robert Biedroń jako prezydent podpisywałby ustawy podnoszące Polakom podatki?

Nie spodziewam się, żeby Robert Biedroń byłby skłonny podpisywać takie projekty ustaw...

Nawet jeśli Lewica przyniesie mu taki projekt i położy na biurko?

... jeżeli chodzi o podatki powszechne dla wszystkich. Oczywiście będziemy rozmawiać o różnych podatkach, są różne podatki w gamie naszej fiskalizacji w państwie. Jeśli dzisiaj miałbym powiedzieć i ocenić sytuację, to Robert Biedroń będzie ostatnią osobą, która będzie chciała złożyć podpis pod ustawą podnoszącą podatki.

Tyle że Lewica jest za tym, żeby najlepiej zarabiający płacili więcej do kasy państwa.

Tak, ale wie pan...

I Robert Biedroń to zablokuje jeśli będzie trzeba?

Pan mówi o systemie podatkowym, a nie wychwytuje indywidualny podatek...

Nie, pytam o podnoszenie podatków.

Wie pan, jeżeli mówimy o progresji podatkowej to powiem panu, że będę jednym z inicjatorów i autorów projektu ustawy jako wiceszef klubu parlamentarnego Lewicy, który wprowadzi trzecią stawkę podatkową.

Ile by wynosiła ta trzecia stawka podatkowa?

To będziemy o tym mówić...

Powolutku. Wyższa niż dzisiejsze 32 proc.?

Jeżeli mówimy o trzeciej stawce podatkowej to tak, dlatego że ona powinna być wyższa, natomiast to będzie cały pakiet...

To nie jest takie oczywiste, proszę pozwolić. Przed wyborami parlamentarnymi mówiliście coś zupełnie innego. W tym studiu usłyszałem, że chcecie progresji, chcecie trzeciej stawki podatkowej, ale nie ponad 32 proc., tylko niżej, np. by było 10 proc., 17 proc., 32 proc. Szybko zmieniliście zdanie.

Ja mogę dzisiaj powiedzieć, że chciałbym, żeby podatek dochodowy wynosił 2 lub 5 proc., tylko że to będzie się nijak miało do realiów budżetów i spięcia całego budżetu. Ja jestem realistą i uważam, że ten, kto zarabia dużo powinien płacić nominalnie więcej pieniędzy.

A co to znaczy "dużo"?

Proszę być cierpliwym. Taki projekt ustawy przedłożymy i zobaczymy co powie parlamentarna opozycja i parlamentarna koalicja.

Ja konkretnie zapytam, bo nie tak dawno SLD chciało 40-proc. PIT dla zarabiających rocznie 200 tys. zł i więcej. To jest ten pomysł?

Ja nie udzielę dzisiaj odpowiedzi czy to będzie 200, 250 czy 300 tys. Czekamy na wyliczenia ekspertów, mamy powołany zespół ekspertów pozaparlamentarnych...

Wtedy nie było wyliczeń, kiedy program pisaliście?

Wie pan, nie spodziewam się, że to było perfekcyjnie wyliczone i ta stawka perfekcyjnie chodziła, bo ja w kampanii...

Zadziwia mnie pan. To jest oficjalna propozycja...

Nie, nie zadziwiam pana...

... na papierze zapisana.

Ja pamiętam nasze propozycje z kampanii wyborczej. Myśmy mówili o progresji podatkowej, ale nie przypominam sobie, żebyśmy w kampanii wyborczej bardzo wyraźnie mówili, jakie będą progi podatkowe. A to jest jednak zasadnicza różnica.

Proszę zerknąć do programu SLD napisanego w 2016 roku. Tam jest wszystko dokładnie napisane.

Ale panie redaktorze...

Idziemy do przodu. Panie pośle...

Ale pan mówi o 2016 roku, a ja mówię o wyborach w 2019 roku, gdzie szliśmy lewicową koalicją: SLD, Lewica Razem i Wiosna Roberta Biedronia. Jednak inne wybory, jednak inna sytuacja, jednak inna rzeczywistość...

Owszem.

Teraz lewica jest w polskim parlamencie. Wtedy, po tamtych wyborach lewicy nie było w polskim parlamencie, więc chyba tamten program nie do końca był trafiony i nie do końca dobry.

Wasz program...

Nie do końca dobry, bo nie weszliśmy do parlamentu. Trzeba uderzyć się w piersi.

Nie no, w 2016 roku to już było po wyborach, panie pośle.

No tak, ale wtedy były wybory parlamentarne w 2015 i nie weszliśmy do parlamentu. Pan się zgodzi.

Mówi pan, że Robert Biedroń to będzie kontynuator prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Czy jako kontynuator Robert Biedroń wysłałby polskich żołnierzy na wojenny front na prośbę Amerykanów?

Ale myśmy o tym mówili. Myśmy weryfikowali, że należałoby tę sprawę bardzo wnikliwie przeanalizować i Lewica jest ostatnią siłą polityczną, która by wysyłała gdziekolwiek nasze wojska. Więc "kontynuator" nie znaczy, że bezwarunkowo trzeba wspierać i popierać wszystkich. Pan prezydent Aleksander Kwaśniewski i premier Leszek Miller podejmowali tą decyzję w określonych okolicznościach...

I to była błędna decyzja?

Błędna, nie błędna, natomiast każda militarna ofensywa, każde zaangażowanie militarne naszego wojska trzeba bardzo dokładnie przeanalizować i przemyśleć. Robert Biedroń to ten człowiek, który jak byłby prezydentem, to na pewno zapytałby o opinię wszystkie siły parlamentarne. Bo tym się różnimy od Andrzeja Dudy, że nie mamy jednego zaplecza politycznego, tylko w ważnych strategicznych sprawach rozmawiamy ze wszystkimi.

A Andrzej Rozenek, wasz poseł, mówi wprost - że to był błąd.

A w moim przekonaniu wysłanie wojsk na front, tak kolokwialnie rzecz ujmując to jest bardzo ważna decyzja i należy ją bardzo szczegółowi skonsultować.

A o co Robert Biedroń zapytałby Polaków w pierwszym referendum, które zainicjowałby jako prezydent?

Czy Robert Biedroń by takie referendum inicjował.

A nie inicjowałby?

Referendum?

Nie słuchałby, co mają do powiedzenia Polacy?

Oczywiście, że by słuchał. Natomiast ja myślę, że referendum to jest sprawa, która powinna dotyczyć spraw fundamentalnych. Mieliśmy referenda, jeśli chodzi o kwestie konstytucji i wejścia Polski do UE.

I nie ma spraw fundamentalnych, o które warto dzisiaj zapytać Polaków?

Wie pan co, ja myślę? Że Polacy dzisiaj oczekują przewidywalności i Polacy oczekują realizowania postulatów, które będą sprawiały, że lepiej im się żyje. I my takie rozwiązania mamy. Czy uważa pan, że warto pytać Polaków, czy najniższa emerytura powinna wynosić 1600 złotych na rękę? Bo ja uważam, że warto taki program i postulat zrealizować. Czy warto pytać Polaków, czy leki na receptę powinny kosztować 5 złotych? Nie. To trzeba po prostu zrealizować. Więc my będziemy działać. A jeżeli będzie jakaś fundamentalna, strategiczna rzecz, to wtedy można uciec się do referendum. Ale przypomina pan sobie inicjatywę referendalną chaotycznego, walczącego w drugiej turze Bronisława Komorowskiego 5 lat temu?

Ale ja pytam o Roberta Biedronia, nie o Komorowskiego, panie pośle.

Ale ja porównuję pewne rzeczy.

Ile pieniędzy wydacie na kampanię Roberta Biedronia?

Kilka milionów złotych. Nie będzie to kilkanaście milionów.

Możecie ok. 19 milionów wydać - jeśli chodzi o limity...

Ale wie pan, nie mamy takich pieniędzy, dlatego że nie mamy takiej subwencji jak PiS, jak PO. Nie mamy prezesów...

To skąd te pieniądze weźmiecie? 

To będą pieniądze, które będą pochodziły z SLD jako partii politycznej, bo tak można oczywiście zrobić. I to będą pieniądze, które będą pochodziły ze wpłat mieszkańców, obywateli naszego kraju. Mam nadzieję, że symboliczne wpłaty od obywateli będą. Ja sam - Tomasz Trela - jako obywatel tego kraju, taką symboliczną wpłatę na komitet Roberta Biedronia przekażę.