„Każdy poseł ma prawo podejmować takie decyzje. Powinien ocenić czemu one tak naprawdę służą. Co naprawdę chciałby dzisiaj osiągnąć pan poseł, to jest mi niestety trudno powiedzieć. Myślę, że czas na refleksję jakiś jest, a to, że podjął taką decyzję – na razie znamy ją medialnie, dokumenty w tej sprawie nigdzie nie trafiły - no cóż, przykro mi, żałuję, ale nawet biorąc to pod uwagę ta większość parlamentarna istnieje” - tak odejście Lecha Kołakowskiego z Prawa i Sprawiedliwości i konsekwencje tego ruchu komentował w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Łukasz Schreiber.

Przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów dopytywany o to co sprawiło, że PiS zdecydował się "odwiesić" 13 zawieszonych posłów, którzy głosowali przeciwko "piątce dla zwierząt", odpowiedział: To się stało, że były rozmowy także z nimi, była dyskusja na ten temat. Schreiber nie chciał jednak komentować słów Lecha Kołakowskiego, który w Porannej rozmowie w RMF FM zdradził, że otoczenie prezesa PiS blokowało mu możliwość spotkania się z Jarosławem Kaczyńskim. Rozmowy trwały (z zawieszonymi posłami przyp. RMF FM), szef klubu parlamentarnego na pewno rozmawiał z posłami, także wiele innych osób takie rozmowy prowadziło. Duży krok do przodu został zrobiony. 13 posłów wraca.

"Zaręczam, że w ekspresowym tempie nic się nie toczy"

Nie potrafię powiedzieć z nazwiska, kto pracuje nad "piątką dla zwierząt" - przyznał w RMF FM Łukasz Schreiber. Szef Stałego Komitetu Rady Ministrów stwierdził też, że nowa "piątka dla zwierząt" nie będzie projektem rządowym.

Poseł odniósł się też do zarzutów byłego ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego, który w mediach sugerował, że prace nad nową "piątką dla zwierząt" będą się toczyły w ekspresowym tempie co odbije się na jakości projektu.  Zaręczam, że w żadnym ekspresowym tempie nic się nie toczy - mówił Schreiber.

Poseł stwierdził też, że nie wie kiedy ustawa będzie gotowa: Jeżeli posłowie ją wypracują i przedstawią taki projekt, to będziemy mogli o tym mówić. Będzie można rozpocząć konsultacje. Na pewno jestem zainteresowany każdą ustawą, która powstaje, ale tak się składa, że mam wpływ i widzę to co się dzieje na poziomie rządowym, natomiast to, że grupa posłów pracuje nad jakimś projektem... to rozmawiamy o tym wtedy, kiedy mamy projekt napisany albo przynajmniej są szczegółowe założenia. Wtedy można rozmawiać


Ustawa covidowa musi zostać podpisana do 2 grudnia

Myślę, że są to dane mocno zawyżone, ale rozumiem, że trzeba budować taką otoczkę wokół swojej inicjatywy, kiedy chce się podejmować taką decyzję - tak Łukasz Schreiber skomentował doniesienia posła Lecha Kołakowskiego, który twierdzi, że wraz z nim klub PiS może opuścić nawet kilkanaścioro posłów partii.

Według Łukasza Schreibera zapis o zakazie hodowli zwierząt na futra nie powinien być zagrożony w nowym projekcie ustawy o ochronie zwierząt. Wydaje mi się, że w tej sprawie panował konsensus. Nawet wielu posłów, którzy finalnie głosowali przeciw, podawało inne argumenty, a z tą sprawą byli się w stanie pogodzić - powiedział Przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów.

Schreiber odpowiedział też na pytanie, czy podpisana przez prezydenta ustawa covidowa zostanie opublikowana. Do 2 grudnia ona musi zostać opublikowana. Tu po prostu rząd nie prosi o pilne publikowanie tej ustawy - powiedział Schreiber.

Zdaniem posła PiS w planach rządu nie ma też ustawy o dekoncentracji mediów. Jako przewodniczący zespołu ds. programowania prac rządu mogę powiedzieć, że taki projekt ustawy do nas nie trafił. Najpierw musi być decyzja polityczna, potem musi być ministerstwo, które to przygotuje. Można sobie wyobrazić, że byłoby to np. ministerstwo kultury i dziedzictwa narodowego. Być może jakieś inne. To także jest w jakimś stopniu decyzja polityczna - powiedział Schreiber.

PEŁNA TREŚĆ ROZMOWY MARCINA ZABORSKIEGO Z ŁUKASZEM SCHREIBEREM


Marcin Zaborski, RMF FM: Czy premier Mateusz Morawiecki złoży w Sejmie wniosek o wotum zaufania?

Łukasz Schreiber, Przewodniczący Stałego Komitetu Rady Ministrów: Skąd taki pomysł pana redaktora?

Stąd, że za chwilę będzie brał udział w szczycie Unii Europejskiej. I pytanie, czy ma dzisiaj pewność, że za sobą ma większość w polskim Sejmie?

Panie redaktorze, ostatnie posiedzenia Sejmu wskazują, że ta większość jest. Zaczynamy jutro kolejne posiedzenie i mam nadzieję, że także po nim nie będzie wątpliwości co do tego, że większość parlamentarna istnieje.

Ale przed tym posiedzeniem wątpliwości są, panie ministrze, dlatego że choćby dziś rano w RMF FM pana kolega, do tej pory kolega partyjny, pan poseł Lech Kołakowski mówił, że odchodzi z Prawa i Sprawiedliwości. I ogłasza przy okazji, że będą kolejne odejścia, przynajmniej kilka. Kolejny pożar w Prawie i Sprawiedliwości?

Nie, panie redaktorze. Nie patrzyłbym tak na to. Oczywiście każdy poseł ma prawo podejmować takie decyzje. On powinien ocenić czemu one tak naprawdę służą. Co naprawdę chciałby dzisiaj osiągnąć pan poseł, to jest mi niestety trudno powiedzieć. Myślę, że czas na refleksję jakiś jest. A to, że podjął taką decyzję -  na razie znamy ją medialnie, zdaje się, że dokumenty w tej sprawie nigdy nie trafiły - no to cóż, przykro mi, żałuję, ale nawet biorąc to pod uwagę, ta większość parlamentarna istnieje.


Czyli wniosku o wotum zaufania nie będzie, choć były już takie przypadki przed szczytami Unii Europejskiej, chociażby w czerwcu, pan premier to właśnie zrobił. Ale to jest przypadek, że akurat dzisiaj Prawo i Sprawiedliwość, przed chwilą dosłownie ogłasza, że przywraca 13 posłów, którzy głosowali przeciwko "piątce dla zwierząt" i przez ostatnie tygodnie byli zawieszeni w prawach członków partii?

Wie pan, byli zawieszeni, ale nie byli wykluczeni z Prawa i Sprawiedliwości.

I co się stało, że nagle są przywróceni?

To się stało choćby, że były rozmowy. Także z nimi była dyskusja na ten temat.

Były rozmowy, panie ministrze, tak? To ciekawe, bo pan poseł Kołakowski rano mówił, że od maja zabiegał o spotkanie z prezesem Kaczyńskim. Do tego spotkania nie doszło. Jak twierdził, blokowali mu to spotkanie ludzie z otoczenia pana prezesa Kaczyńskiego.

Wie pan, naprawdę trudno mi się odnosić do tego rodzaju zarzutów.

Były rozmowy z posłem Kołakowskim?

Nie wiem, na jakim poziomie. Natomiast rozmowy trwały, szef klubu parlamentarnego spotykał się i rozmawiał na pewno z posłami. Także wiele innych osób takie rozmowy prowadziło. Myślę, że duży krok do przodu został uczyniony. Tych 13 posłów wraca.

Skoro wraca, to znaczy, że przyznajecie, że mieli rację nie głosując za ustawą, o którą się pospieraliście?

Nie, panie redaktorze. To jest jakby zupełnie takie postawienie sprawy, chyba nie w taki sposób, w jaki sobie tego powinniśmy wszyscy życzyć.

Nie, ja rozumiem, że pan może sobie życzyć czegoś, żebym ja stawiał jakoś sprawę. Tylko próbuję logicznie myśleć. Nie głosowali za ustawą - zostali zawieszeni, ustawa zniknęła, nie ma jej, a oni teraz wracają. Czyli chyba jednak mieli rację? No coś się wydarzyło po ich myśli.

Powiedzmy, dlaczego tej ustawy nie ma.

Właśnie, dlaczego?

Wskutek takiej trochę złośliwości, którą mieliśmy w Senacie. To znaczy była próba wyjścia właśnie naprzeciw im i przedłożenia pewnych kompromisowych zapisów, choćby wydłużenia vacatio legis. One zostały wydłużone i propozycja jest, do jakichś absurdalnych rozmiarów dziesięciu lat. No więc rzeczywiście w takim kształcie ustawy nie chcemy forsować.

Proszę wybaczyć, panie ministrze, w Sejmie Prawo i Sprawiedliwość, Zjednoczona Prawica ma większość. A ustawa teraz powinna wrócić z Senatu z poprawkami Senatu do Sejmu. Tam możecie zrobić z nią wszystko. Zmienić te poprawki i przyjąć je w takiej formule, jakiej chcecie.

 

Nie, panie redaktorze, nie. Z poprawkami Senatu można zrobić tylko jedno - albo je przyjąć albo odrzucić.

Macie większość, możecie odrzucić.

Ale powiadam. Zmieniać ich nie można.

Możecie je odrzucić.

Tylko odrzucić albo przyjąć. Natomiast...

Jeśli to była dobra ustawa przed poprawkami, to po prostu trzeba przyjąć ją bez tych poprawek.

Rozumiem, że takie zdanie pana redaktora, ale my także, wsłuchując się głos różnych przedstawicieli, różnych środowisk, chcieliśmy zaproponować i zaproponowaliśmy w Senacie różnego rodzaju, takie powiedziałbym wychodzące naprzeciw kompromisowe rozwiązania. One zostały w Senacie odrzucone. Oczywiście takie jest takie prawo Senatu, ale tłumaczę jakby powód, dla którego zrezygnowaliśmy z forsowania ustawy w takim kształcie.

To idźmy dalej. Kto pracuje nad nowym projektem, roboczo zwanym "piątką dla zwierząt"?

Wie pan, trwają rozmowy i prace jakieś w klubie parlamentarnym.

Tak, to słyszę. Ale kto nad tym pracuje?

Minister rolnictwa także deklaruje tutaj pełną pomoc i wsparcie, i to wiem. Nie potrafię panu powiedzieć, kto z nazwiska pracuje dokładnie nad tym projektem.

Naprawdę pan nie potrafi mi tego powiedzieć, czy pan nie chce tego powiedzieć?

Panie redaktorze, tak się składa, że mam swoje zadania w rządzie. Jak ten projekt oczywiście będzie, to będę się z nim zapoznawał.

To proszę pozwolić, że wytłumaczę słuchaczom, z kim rozmawiam, tak, żebyśmy wszyscy rozumieli, czy ja może to pytanie kieruję w niewłaściwą stronę. A rozmawiam z przewodniczącym Stałego Komitetu Rady Ministrów, sekretarzem rady ministrów, przewodniczącym Zespołu do Spraw Programowania Prac Rządu i wreszcie upoważnionym przez Prezesa Rady Ministrów do pełnienia funkcji sekretarza do spraw parlamentarnych. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby ktoś taki jak pan, minister chociażby odpowiedzialny za sprawy parlamentarne w kancelarii premiera nie wiedział, kto pracuje nad ustawą, o którą się spieracie od wielu tygodni. Proszę wybaczyć, nie wierzę.

Ale panie redaktorze, bardzo proszę jednak o zrozumienie tego, że te funkcje i te zadania, które mam przed sobą, to są funkcje wynikające z pracy w rządzie. I gdyby takie prace na poziomie rządowym się toczyły, to mógłbym panu udzielić bardziej szczegółowych wyjaśnień.

Czyli to nie będzie projekt rządowy? To wiemy na pewno?

Nie będzie to projekt rządowy. Na pewno nie będzie to projekt rządowy. I z tego powodu zapewne nie jestem panu w stanie udzielić szczegółowych informacji.

I były minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, polityk Prawa i Sprawiedliwości chyba jeszcze wciąż, choć zawieszony, mówi tak, np. w radiu Wnet: "Nowa ustawa, która ma być napisana w jakimś tempie ekspresowym, dwóch, trzech tygodni, to ma być projekt poselski, czyli znowu nie wiadomo, kto go pisze, w ciągu dwóch, trzech tygodni, to jest jakiś absurd, kpina z tych posłów i senatorów, którzy nie mają wyjścia i będą dalej przeciwko tej ustawie, jeżeli ona te same błędy powtórzy. To jest polityczne harakiri" - tak mówi Jan Krzysztof Ardanowski.


Panie redaktorze tak, tylko że prawda jest taka, że te prace, wbrew temu, bo to jest też wypowiedź sprzed iluś dni...

Z 6 listopada

Zaręczam panu, że w żadnym ekspresowym tempie się nic nie toczy.

Tzn., że kiedy ta ustawa będzie, panie pośle?

Nie wiem, trudno mi powiedzieć. Jeżeli posłowie ją wypracują i przedstawią taki projekt, to będziemy mogli o tym mówić. I będzie można rozpocząć także konsultacje. I na pewno jestem zainteresowany każdą ustawą, która powstaje. Ale tak się składa, że mam wpływ i widzę to, co się dzieje na poziomie rządowym. Natomiast to, że grupa posłów pracuje nad jakimś projektem, to rozmawiamy o nim wtedy, kiedy mamy projekt napisany albo szczegółowe przynajmniej założenia, i wtedy można rozmawiać.