"Wprowadzenie tego typu rozwiązania przy jednoczesnym braku rozwiązań dotyczących dostępności ginekologa, przy braku wystarczającej edukacji seksualnej może powodować zagrożenie dla zdrowia, a także może powodować sytuację, w której będzie występowała coraz większa liczba niepożądanych ciąż" - powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Adam Bodnar. Rzecznik Praw Obywatelskich odniósł się w ten sposób do propozycji rządu, aby pigułki "dzień po" były sprzedawane tylko i wyłącznie za zgodą lekarza. Bodnar dodał także, że wprowadzenie tego typu tabletki na receptę blokuje możliwość korzystania z praw przez kobiety, które chciałby z takiej pigułki skorzystać. RPO podkreślił, że jego reakcja na propozycję rządu jest w przygotowaniu. "Taka pigułka rozwiązuje cały szereg problemów antykoncepcyjnych. Rekomendacja ze strony Europejskiej Agencji ds. Leków stwierdza, że jest bezpieczna"powiedział gość Marcina Zaborskiego.

Marcin Zaborski: Panie doktorze, pigułka "dzień po", antykoncepcja awaryjna na receptę to jest propozycja rządu. Pana reakcja?

Adam Bodnar: Moja reakcja będzie - jest teraz w przygotowaniu. Ja bym chciał zwrócić uwagę na dwie kwestie. Tutaj pojawia się szereg wątpliwości. Ja postarałem się zapoznać z dokumentacją, która dotyczyła tej pigułki. Jeżeli spojrzymy na rekomendację Europejskiej Agencji ds. Leków, która jest często przywoływana jako ta dająca podstawę do wydawania pigułki po bez recepty to rekomendacja ta stanowi, że jest to bezpieczne z punktu widzenia zdrowia. To dawało podstawę do tego, żeby w państwach członkowskich znieść obowiązek wydawania na receptę. Natomiast państwo członkowskie, jeżeli podejmie taką decyzję, może taką receptę wprowadzić. Można powiedzieć, że Polska tutaj korzysta z pewnej swobody regulacyjnej. Ale trzeba pamiętać...

Czyli pana reakcja to będzie reakcja pochwalająca decyzję rządu?

No właśnie - teraz trzeba pamiętać o drugim aspekcie, ponieważ jeżeli byśmy mieli do czynienia z taką sytuacją, że mamy naturalny, nieograniczony dostęp do ginekologa, że ginekolodzy nie nadużywają powoływania się na klauzulę sumienia, że jeżeli nawet powołują się na klauzulę sumienia to wtedy można się odwołać czy pójść do dyrektora szpitala i uzyskać odpowiednie skierowanie albo gdybyśmy mieli sytuację taką, że nastoletnie dziewczyny mogą pójść do ginekologa bez zgody rodziców - z tym też mamy problem.

Jeśli są tu wątpliwości, że tak nie jest, a przynajmniej nie wszędzie to co?

No właśnie, no to wtedy mamy problem z tym, że taka pigułka rozwiązuje cały szereg problemów antykoncepcyjnych. Uważam, że podejmując takie rozwiązanie jak wprowadzenie tej pigułki po na receptę de facto blokuje się możliwość korzystania z praw przez kobiety, które chciałyby z takiej pigułki skorzystać.

Minister zdrowia przekonuje tak: "Z jakichś zupełnie trudnych do uzasadnienia powodów wśród sporej liczby środków antykoncepcyjnych jeden dostępny był do tej pory bez recepty".

No tak, ale tutaj byśmy musieli się zastanawiać, jak przebiegała ta procedura, dokonanie uzyskania tej zgody Europejskiej Agencji ds. Leków. Akurat ten lek ma właśnie takie zwolnienie z recepty...

Ale minister mówi: "Zasada jest prosta - leki silnie działające, potencjalnie niebezpieczne, mogące kolidować z innymi lekami powinny być wydawane na receptę właśnie". Czyli to jest troska o pacjenta.

Tak jak powiedziałem - jeżeli chodzi... Uważam, że państwo ma tutaj tak jak powiedziałem swobodę regulacyjną. Ta rekomendacja ze strony Europejskiej Agencji ds. Leków stwierdza, że ten lek jest bezpieczny.

I co zamierza pan w tej sprawie w takim razie zrobić?

W tej sprawie zwrócę uwagę na to, że wprowadzenie tego typu rozwiązania przy jednoczesnym braku rozwiązań dotyczących dostępności ginekologa, dotyczących dostępności ginekologa także dla tych młodszych pacjentek poniżej 18 roku życia przy braku wystarczającej edukacji seksualnej może powodować zagrożenie dla zdrowia, a także może powodować sytuację, w której będzie występowała coraz większa liczba niepożądanych ciąż.

Pan zwróci uwagę - rząd, ministerstwo to przeczyta i weźmie pod uwagę albo nie. Koniec dyskusji.

Uważam, że rola rzecznika to jest zwracać uwagę na te problemy. Ja sobie zdaję sprawę z tego, że niektóre rekomendacje Rzecznika nie trafiają na podatny grunt.

Przygotuje pan skargę na ustawę dezubekizacyjną?

Z ustawą dezubekizacyjną mam problem. Rozumiem, że pan redaktor nawiązuje do tego czy chodzi o skargę do Trybunału Konstytucyjnego. Tutaj chciałbym wskazać, że zwracają się do mnie dość liczne grupy osób pokrzywdzonych przez ustawę, które mówią tak: "Panie Rzeczniku, proszę nam pomóc, ale proszę tego nie skarżyć do Trybunału Konstytucyjnego".

A dlaczego nie?

No bo nie ma zaufania do Trybunału Konstytucyjnego.

A jest inna droga, żeby sprawdzić, czy te przepisy są zgodne z konstytucją albo nie?

Pójście do Trybunału Konstytucyjnego może rodzić takie ryzyko, że Trybunał w którymś momencie stwierdzi, że ustawa jest zgodna z konstytucją i to w konsekwencji zablokuje możliwość badania różnego rodzaju rozwiązań przewidzianych w tej ustawie przez sądy powszechne. To znaczy sądy powszechne będą miały wtedy o wiele większy problem, jak się odnieść do rozwiązań w tej ustawie niż gdyby wcześniej nie było odpowiedniego wyroku TK.

Ale zaraz, zaraz - czy pan uznaje te argumenty tych osób, które mówią: "proszę tego nie wysyłać do Trybunału Konstytucyjnego" ergo: przyjmuje pan argument, że Trybunał Konstytucyjny nie jest już instytucją prawnie umocowaną w Polsce, mogącą działać i wydawać wyroki?

Ja mam... Trybunał Konstytucyjny jest organem konstytucyjnym, natomiast musimy sobie zdawać sprawę z tego, co się zdarzyło w ciągu ostatniego roku, a mianowicie z tym, że Trybunał został podporządkowany politycznie.

Czyli nie wyśle pan już żadnej skargi do TK?

Tego nie powiedziałem. Na razie to, co wysłałem do Trybunału to jest wniosek dotyczący tych trzech ustaw grudniowych, które dotyczą organizacji i sposobu działania TK. Zobaczymy, co się z tym stanie. Także złożyłem wniosek o wyłączenie trzech osób, które zostały powołane do orzekania w jednej ze spraw, która czeka na rozpoznanie przed Trybunałem.

To co z usta dezubekizacyjną?

Teraz czekam, bo ta rozprawa będzie miała miejsce - wydanie wyroku będzie miało miejsce 23 lutego. Złożyłem wniosek o wyłączenie panów Muszyńskiego oraz pana Lecha Morawskiego. Zobaczymy, co Trybunał na to powie.

Czyli jeśli Trybunał nie wyłączy tych sędziów - tzw. dublerów wg opozycji m.in. - to pan już nie zamierza się do Trybunału Konstytucyjnego zwracać?

Nie o to mi chodzi. Jeszcze na jedną rzecz chciałbym zwrócić uwagę, bo akurat dość dużo teraz w mediach jest informacji na temat zmian w  składzie Trybunału. Jest cały szereg spraw, które złożyłem w zeszłym roku do Trybunału Konstytucyjnego, gdzie też te składy zostały pozmieniane i ci tak zwani "dublerzy" zostali powołani do tych składów. Ja czekam na to, jak się sytuacja w Trybunale Konstytucyjnym rozwinie.

Próbuję zrozumieć, panie doktorze. Czy decyzje, które są wydawane w tym składzie, które pan podważa, użyję takiego słowa, decyzje w których biorą udział ci sędziowie, tak zwani "dublerzy" pana zdaniem, są orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego czy nie?

Na razie mamy do czynienia jedynie z dwoma orzeczeniami. To było jedno orzeczenie, akurat na jego temat chciałbym się wypowiedzieć. To było postanowienie o umorzeniu postępowania w sprawie. Chodzi o poszerzenie granic Opola.

To jest postanowienie, które ma moc prawną pana zdaniem czy nie?

Mogę jedynie twierdzić, że nie miałem szansy tutaj w tym przypadku złożyć wniosku o wyłączenie tych osób z orzekania w składzie, a Trybunał orzeczenie wydał. Tu pozostaje mi pewnie tylko i wyłącznie to zaakceptować. Natomiast czym innym jest postanowienie o umorzeniu postępowania, a czym innym jest wyrok. Natomiast wracając do kwestii dezubekizacji. To, co istnieje jako szansa obrony interesów tych osób, które są dotknięte ustawą, to są postępowania przed sądami. Sądami ubezpieczeń społecznych i do tych postępowań Rzecznik Praw Obywatelskich może przystępować, może przedstawiać argumenty wskazujące, że na przykład dane rozwiązanie jest niezgodne z konstytucją bądź krzywdzące daną osobę.

Dziś jest Dzień Kota - nie wiem, czy pan wie. Pan jest we frakcji kociarzy czy psiarzy?

Ani w jednej, ani w drugiej,

Nie ma pan kota?

Nie mam.

A psa?

Nie mam.

Też nie?

Nie.

A propos kotów, Jarosław Kaczyński się dzisiaj wypowiedział, że mamy nowe pokolenie kotów. Tak jak nowe pokolenie młodych ludzi, że to są koty zupełnie inne niż te sprzed lat. Może warto sprawdzić?

Ale czy pan redaktor mnie zachęca do posiadania kota?

Absolutnie, dlaczego nie?

Mam dzieci, wystarczy. 

"Zgadzam się z tym, że może istnieć duży poziom braku zadowolenia z funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości" – mówił w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar. Nasz gość wskazywał, że częstym problemem sądownictwa w Polsce jest „kwestia wieloinstancyjności postępowań". „Nawet jeśli sąd pierwszej instancji działa poprawnie, to w drugiej, mały błąd formalny sprawia, że sprawa się nie kończy” - powiedział Bodnar i dodał: „Może powinniśmy zwrócić uwagę na to, żeby sądy drugiej instancji bardziej orzekał merytorycznie, a nie formalnie”.