"Doprowadziliśmy do debaty o tym, co miało miejsce przez 17 miesięcy rządów Prawa i Sprawiedliwości - to było bardzo potrzebne. Być może uda się zastopować to szaleństwo, które dzisiaj ma miejsce" - mówiła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM posłanka Platformy Obywatelskiej Marzena Okła-Drewnowicz. Jak podkreślała: "Polacy czują się dzisiaj niepewnie, bo nie wiedzą, czy (…) utrzyma się tendencja przekierowania Polski na Wschód, którą serwuje dzisiaj krajowi PiS". Pytana przez Marcina Zaborskiego, czy jakieś słowa z dzisiejszych sejmowych wystąpień Jarosława Kaczyńskiego i Beaty Szydło zapadły jej w pamięć, odparła: "Pani premier mocno krzyczała. To pamiętam". Posłanka Platformy oceniła również, że "jest dzisiaj problem z trwonieniem pieniędzy". "Potrafiliśmy w bardzo trudnych czasach doprowadzić do tego, że Komisja Europejska zdjęła z Polski procedurę nadmiernego deficytu: dzięki naszym oszczędnościom i mądrej polityce finansowej. PiS dzisiaj te pieniądze rozdaje" - skwitowała.

"Doprowadziliśmy do debaty o tym, co miało miejsce przez 17 miesięcy rządów Prawa i Sprawiedliwości - to było bardzo potrzebne. Być może uda się zastopować to szaleństwo, które dzisiaj ma miejsce" - mówiła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM posłanka Platformy Obywatelskiej Marzena Okła-Drewnowicz. Jak podkreślała: "Polacy czują się dzisiaj niepewnie, bo nie wiedzą, czy (…) utrzyma się tendencja przekierowania Polski na Wschód, którą serwuje dzisiaj krajowi PiS". Pytana przez Marcina Zaborskiego, czy jakieś słowa z dzisiejszych sejmowych wystąpień Jarosława Kaczyńskiego i Beaty Szydło zapadły jej w pamięć, odparła: "Pani premier mocno krzyczała. To pamiętam". Posłanka Platformy oceniła również, że "jest dzisiaj problem z trwonieniem pieniędzy". "Potrafiliśmy w bardzo trudnych czasach doprowadzić do tego, że Komisja Europejska zdjęła z Polski procedurę nadmiernego deficytu: dzięki naszym oszczędnościom i mądrej polityce finansowej. PiS dzisiaj te pieniądze rozdaje" - skwitowała.
Marzena Okła-Drewnowicz /Kamil Młodawski /RMF FM

Marcin Zaborski, RMF FM: Zanim o tym, co działo się w Sejmie, spoglądamy wciąż na Sztokholm. Ciężarówka wjechała w ludzi. Policja mówi o ataku, premier Szwecji mówi też, że wszystko wskazuje na akt terroru. Zastanawiam się, czy takie wydarzenia jak to właśnie, sprawiają, że w politykach pojawia się myśl, choć na chwilę - może mniej emocji, może powinniśmy jednak działać częściej razem.

Marzena Okła-Drewnowicz, PO: Na pewno tak. Oczywiście w sytuacjach kryzysowych, tragicznych, politycy powinni działać razem. Ale niestety życie pokazuje, że często takie sytuacje są wykorzystywane przez polityków.

To nie o marzeniach, a o rzeczywistości rozmawiajmy. 238 do 174 - to jest wynik głosowania sejmowego nad wnioskiem o odwołanie rządu. Platformie nie udało się rządu Beaty Szydło odwołać. Będzie mnie pani przekonywać, że to jest sukces PO?

Ja myślę, że ta debata była bardzo potrzebna.

I była sukcesem PO?

Doprowadziliśmy do tego, żeby debatować o tym, co miało miejsce przez te 17 miesięcy rządów Prawa i Sprawiedliwości. To było bardzo potrzebne. Być może uda się zastopować to szaleństwo, które dzisiaj ma miejsce. Mówię tutaj o tym wszystkim, co wydarzyło się - i to nie tylko ostatnio, choć ostatnio szczególnie - na arenie międzynarodowej... W Unii Europejskiej w dniu 9 marca, czyli przy wyborze Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, przypominam 27:1. Ale jest również kwestia tej polityki wewnętrznej, czyli tego powrotu do PRL-u.

I ja do tego nawiązuję: bo jeżeli 27:1 to była porażka rządu, to jak nazwać 238:174? Zwycięstwem Platformy?

To jest zwykła arytmetyka...

I ona jest ważna.

W przypadku 9 marca my mogliśmy - my jako Polska - być w grupie państw, które postawiły na dobrego przewodniczącego Rady Europejskiej. Natomiast to jest arytmetyka sejmowa. To jest naturalna sytuacja, że koalicja ma swoją część głosów, my swoją część głosów.

I w opozycji też są różne głosy. PSL zgłosiło dzisiaj taką oto propozycję, żeby co trzy miesiące kolejne kluby opozycyjne zgłaszały kolejne wnioski o wotum nieufności dla rządu, zgłaszając swojego kandydata na premiera: z PSL-u, z Nowoczesnej, być może z Kukiz'15. Czy Platforma zgodzi się na takie rozwiązanie?

Tu nie chodzi o kandydata, tu chodzi generalnie o debatę nad stanem...

Ależ chodzi o kandydata, pani poseł...

Nie.

...dlatego że byli politycy opozycji, na przykład Nowoczesnej, którzy mówili tak: "Gdyby były dzisiaj dwa głosowania, jedno za odwołaniem rządu, a drugie za kandydatem na premiera, to głosowalibyśmy przeciwko rządowi, ale nie za Schetyną jako premierem".

Ale takie mamy możliwości prawne. Po pierwsze, to my jesteśmy największą partią opozycyjną, to my mamy tych 46 posłów, którzy mogą złożyć wniosek o konstruktywne wotum nieufności, i to jest naturalne, że my - jako ta partia opozycyjna, która ten wniosek składa - dajemy swojego kandydata na premiera, który się na to musi zgodzić.

Czyli pani mówi: "Niech PSL zapomni o swojej propozycji".

Nie, to nie o to chodzi. Nasz kandydat był kandydatem naturalnym, natomiast to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, że dzisiaj Polacy czują się niepewnie, bo nie wiedzą, czy Prawo i Sprawiedliwość dalej będzie trzymało taki kurs, jaki my trzymaliśmy, czyli utrzymywania Polski na Zachodzie, w Unii Europejskiej, czy jednak dalej będzie miała miejsce ta tendencja przekierowania Polski na Wschód, którą dzisiaj serwuje Polsce Prawo i Sprawiedliwość. My dzisiaj ostrzegamy.

Ciekawe, czy Polacy poczuli się pewniej po tym, co usłyszeli od Grzegorza Schetyny, bo np. lider PO obiecał "trzynastki" dla emerytów, choć chwilę później stwierdził, że trudno przewidzieć, jak będzie wyglądał ZUS po rządach Prawa i Sprawiedliwości. W związku z tym, czy po wyborach Platforma nie powie np.: "’Trzynastki’ chcielibyśmy dać, ale nie możemy, bo PiS zostawił dziurę w budżecie ZUS-u"?

Wie pan, jest to jedna z propozycji, natomiast dzisiaj mamy problem z seniorami, jeżeli chodzi również o ich emerytury, dlatego że w sytuacji, gdy waloryzacja była mała, to my, jako Platforma Obywatelska, dawaliśmy np. jednorazowe dodatki, albo waloryzację kwotową, albo kwotowo-procentową...

Ale ten konkretny projekt, pani poseł, ile by kosztował, gdyby trzeba go było zrealizować? Ile na "trzynastki" dla emerytów?

My, jeśli chodzi o to konkretne rozwiązanie, wtedy, kiedy będziemy nad nim debatować i je procedować, wtedy będziemy podawali koszty, liczby...

Ale to już dzisiaj można policzyć, pani poseł.

My dzisiaj nie rozmawiamy o szczegółach...

Ktoś to policzył w Platformie Obywatelskiej?

Po kolei będziemy rozmawiali o naszym programie, mówimy oczywiście o 500 zł dla każdego dziecka, to po pierwsze...

O tym za chwilę, pani poseł - zatrzymajmy się jeszcze przy emerytach. Czy ktoś policzył w Platformie Obywatelskiej, ile kosztowałyby "trzynastki" dla emerytów w Polsce?

Na pewno osoby, które przygotowywały tę propozycję, mają wplecioną tę propozycję w całe rozwiązanie dla seniorów i w program i z pewnością wtedy, kiedy będzie trzeba, my to rozwiązanie przedstawimy.

Dziennikarz RMF FM policzył to dzisiaj bardzo szybko. 12 miliardów złotych trzeba by znaleźć w budżecie na to rozwiązanie. Skąd wziąć?

To jest bardzo proste. Ja chcę powiedzieć jedno: w 2016 roku wzrost PKB wynosił 2,8 procent. To mniej o ponad 1 punkt procentowy niż w 2015 roku, czyli za naszych rządów. To dało nam stratę (w wysokości) 20 miliardów złotych. Gdyby rząd PiS utrzymywał ten kurs wzrostu gospodarczego (co Platforma Obywatelska), to te pieniądze by były. Dzisiaj niestety jest problem z trwonieniem pieniędzy.

I byłyby i na "trzynastki" dla emerytów, i na rozszerzony program 500+? Jeśli państwo proponują rozszerzenie programu 500+, to pytanie, ile by to nas kosztowało?

My potrafiliśmy w bardzo trudnych czasach doprowadzić do tego, że Komisja Europejska - bodajże w maju 2015 roku - zdjęła z Polski, po kilku latach, procedurę nadmiernego deficytu. Dzięki naszym oszczędnościom i takiej mądrej polityce finansowej. PiS dziś te pieniądze rozdaje.

23 miliardy złotych trzeba by było mieć, żeby zrealizować tę obietnicę Grzegorza Schetyny: rozszerzenia programu 500+.

My na stracie właśnie tego wzrostu gospodarczego tracimy, jeśli chodzi o finanse, około 20 miliardów złotych. My nie doprowadzilibyśmy nigdy do takiej straty. Gdyby rząd PiS nie zmarnował tego dorobku, który my zostawiliśmy, starczyłoby.

Pani poseł, nie zaskoczyło pani to, że Grzegorz Schetyna w swoim wystąpieniu tak mało mówił o szkole? Bo to może zaskakiwać, skoro opozycja od wielu tygodni zbiera podpisy pod wnioskiem o referendum oświatowe. A o szkołach w tym wystąpieniu było ledwie kilka zdań.

To było bardzo obszerne wystąpienie - gdyby chcieć o wszystkim bardzo obszernie powiedzieć, to z pewnością ja do państwa bym do studia też nie dotarła. Natomiast my, jeśli chodzi o edukację, mówimy bardzo prosto...

"Będziemy naprawiać polskie szkoły". Pytanie: jak?

...my nie chcemy powrotu do szkoły z PRL-u. Natomiast dzisiaj to funduje nam PiS.

Ale rząd przeprowadzi reformę. Pytanie, co zrobi z tym PO, gdyby wygrała wybory?

Wie pan, akurat jeśli chodzi o edukację, jeśli chodzi o reformę szkolnictwa, nie powinno się jej przeprowadzać natychmiast i ad hoc. To teraz robi PiS. My nie możemy doprowadzić do nagłego, ponownego chaosu w szkole. I proszę zwrócić uwagę na to, że Grzegorz Schetyna, nasz przewodniczący, mówił też o tym, że do tej naprawy Polski będzie zapraszał organizacje pozarządowe i przede wszystkim będziemy posiłkować się w tej naprawie konsultacjami społecznymi. To jest bardzo ważne.

Pani poseł, na koniec: czy jest takie zdanie, które zapamiętała pani albo z wystąpienia Jarosława Kaczyńskiego, albo z wystąpienia pani premier Beaty Szydło?

...Jarosława Kaczyńskiego, takie zdanie... Jeśli chodzi o Jarosława Kaczyńskiego, tam było bardzo dużo ogólników i populistycznych haseł.

Pytam o jedno zdanie - rozumiem, że państwo się nawzajem słuchają - co pani zapadło w pamięć i do serca dotarło?

Mocno pani premier krzyczała. To pamiętam. To naprawdę pamiętam...

Liczyłem, że jednak wzniesie się pani teraz ponad ten poziom emocji.

Ja próbuję i szukam, naprawdę próbuję przypomnieć sobie, co pani premier Beata Szydło mówiła, no i muszę powiedzieć, że bardzo dużo ogólników też tam było, ale to też był głównie i przede wszystkim populizm. Jeśli chodzi o polską szkołę, to słyszałam o tej dobrej szkole i wie pan, to ręce opadają, bo to, co dzisiaj proponuje Prawo i Sprawiedliwość, nie ma nic wspólnego z dobrą szkołą.