„Prezydent w części zaakceptował nasze propozycje, ale najważniejsze zmiany powinny dotyczyć Sądu Rejonowego, nie Sądu Najwyższego” – mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef ludowców uważa także, że w sprawie reform sądownictwa niezbędne są konsultacje z organizacjami pozarządowymi i środowiskami prawniczymi, a nie tylko rozmowy z politykami. „My dlatego zgłosimy wniosek o wysłuchanie publiczne. Zachęcałem dwukrotnie prezydenta do tego. Za pierwszym razem się zastanawiał. Mam nadzieję, że prezydent przyjmie nasze zaproszenie i jego przedstawiciel będzie na wysłuchaniu publicznym” – dodał. Przyznał także, że potrzebne jest zmniejszenie kosztów sądowych. „Dziś mała polska firma nie jest w stanie dochodzić swoich praw i sprawiedliwości” – powiedział rozmówca Marcina Zaborskiego. Dodał także, że nie podobają mu się kłótnie między dwiema innymi partiami opozycyjnymi - PO i Nowoczesną. „To powoduje, że tracimy – jako opozycja – szansę na decydowanie o tym, że to na naszych warunkach będzie rozgrywana gra. A tak wpisujemy się w scenariusz PiS-u” – mówił. „Ja jestem zwolennikiem, by dwie ideowo bliskie formacje polityczne nie oddzielały się od siebie murem i ścigały, która jest ważniejsza” – zaznaczył.

Marcin Zaborski, RMF FM: Lider PSL-u Władysław Kosiniak-Kamysz w naszym studiu - prezes, którego prezydent nie słucha.

Władysław Kosiniak-Kamysz, PSL: W części zaakceptował nasze propozycje. Mówimy np. o ławnikach.

Wczoraj mówił pan tak...

Ta propozycja, panie redaktorze, szanowni państwo, została przyjęta. Choć ja uważam, że najważniejsze zmiany powinny dotyczyć sądów rejonowych a nie Sądu Najwyższego - o tym mówią nasi rodacy na spotkaniach.

Wczoraj mówił pan tak: "Ustawy sądowe, które pan prezydent zaproponował, nie mogą trafić od razu do Sejmu. Najpierw muszą być przekonsultowane". Pan swoje, prezydent swoje - ustawy są już w Sejmie.

Nie zmieniam zdania. Uważam, że konsultacje z politykami nie wypełniają oczekiwań naszych rodaków. Konsultacje z organizacjami pozarządowymi, ze środowiskami prawniczymi, z tymi wszystkimi, którzy chcą się w nich wypowiedzieć. My dlatego zgłosimy wniosek o wysłuchanie publiczne. Trzeba zorganizować w Sejmie wysłuchanie publiczne, żeby wszyscy ci, którzy dzisiaj dopiero mają szanse zapoznać się z projektem, mogli się do niego odnieść. Ja zachęcałem dwukrotnie prezydenta do tego.

No i nie posłuchał.

Za pierwszym razem zastanawiał się - może tydzień konsultacji, może dwa. Mam nadzieję, że pan prezydent przyjmie nasze zaproszenie i jego przedstawiciel będzie na wysłuchaniu publicznym.

Panie prezesie, zagłosowałby pan dzisiaj za postawieniem Andrzeja Dudy przed Trybunałem Stanu?

Nie ma takiego wniosku i dzisiaj nikt takiego wniosku nie formułuje.

Jasne, on pewnie będzie w kolejnej kadencji Sejmu, jeśli opozycja dzisiejsza będzie rządzić.

W historii Polski, jak dobrze pamiętam, niewiele razy udawało stawiać się kogokolwiek przed Trybunałem Stanu. Ostatnia kadencja jest tego pewnie najlepszym przykładem. Ja dzisiaj bym nie stawiał tak daleko idących wniosków.

Już w grudniu 2015 roku w tym studiu mówił pan tak: "Pan prezydent składał przed Zgromadzeniem Narodowym przysięgę o dochowaniu wierności konstytucji, staniu na straży tej konstytucji i mamy sytuację, w której te wszystkie zobowiązania są łamane". Jeśli pan mówi coś takiego to dlatego pytam o tej Trybunał Stanu, o którym mówi np. Platforma Obywatelska.

Tylko jakie Platforma ma dzisiaj szanse na postawienie takiego wniosku? Nie ma. Wcześniej miała i nie wykorzystała tych szans. Myślę, że lepiej poczekać, zakończyć kadencję. Niech wyborcy osądzą, kto będzie sprawował władzę po kolejnych wyborach i wtedy można formułować podsumowanie kadencji i określanie. To, że pan prezydent złamał konstytucję w grudniu i nie przyjął zaprzysiężenia od trzech wybranych prawomocnie sędziów to jest prawda. Za to przyjdzie czas pewnie rozliczenia.

I to wytyka prezydentowi Platforma Obywatelska, która mówi, że m.in. dlatego nie przychodzi na konsultacje te wczorajsze o zmianie konstytucji. Pan do prezydenta poszedł. Czy to znaczy, że Andrzej Duda jest dla pana wiarygodnym partnerem do rozmowy i jest strażnikiem konstytucji?

Na pewno decyzja o zawetowaniu dwóch ustaw, zawetowanie ustawy o Regionalnej Izbie Obrachunkowej, niepodpisanie podpisanie generalskich stworzyło przestrzeń do tego, żeby dyskutować. My będziemy korzystać z zaproszeń prezydenta, bo jest on legalnie wybranym prezydentem RP.

Słyszy pan, co mówi na to rzecznik Platformy Obywatelskiej - a propos tych wczorajszych rozmów? On mówi tak: "Prezydent zaproponował opozycji udział w gwałcie zbiorowym na polskiej konstytucji".

To jest sprawa Platformy. Mi się nie podoba to, że Platforma z Nowoczesną i Nowoczesna z Platformą wciąż się ścigają. To powoduje, że tracimy czasem jako opozycja - już w całości - szanse na decydowanie o tym, że to na naszych warunkach będzie, przynajmniej przez chwilę, rozgrywana gra. A tak to wpisujemy się w scenariusz PiS-u.

No tak, ale wczoraj nie było wspólnego frontu opozycji ws. tych ustaw.

Nie było - szkoda.

To znaczy, że prezydent was zaskoczył?

Myślę, że nasze stanowisko nie było zaskoczeniem, że idziemy na spotkanie do pana prezydenta. Wolę chodzić na spotkania i na nich reagować na propozycje niż być nieobecnym. Oczywiście, ja szanuję wolność i podmiotowość każdej partii politycznej. Każdy jest kowalem swojego losu. Uważam, że można było zupełnie inaczej, w trudniejszej sytuacji postawić PiS. Do dzisiaj nie wiemy, czy PiS chciał tych zmian w konstytucji czy nie. Już zabierał głos jak wszystko było wiadomo.

Panie pośle, tylko że w lipcu powoływaliście sztab koordynacyjny opozycji. Mówiliście, że są potrzebne "nadzwyczajne działania, by powstrzymać atak PiS na niezależne sądy" i że będziecie "wzajemnie koordynować i wspierać swoje działania", by powstrzymać "bardzo złą zmianę". Teraz to brzmi jak żart.

Nie, to nie jest żart, ponieważ został zgłoszony projekt do pana prezydenta dot. choćby ustawy KRS. Każdy z klubów przygotował swoje propozycje. My mówimy, że prawdziwa reforma sądów musi się rozpocząć od reformy Sądów Rejonowych. Ławnicy - tak, ale przede wszystkim właśnie w Sądach Rejonowych. Oddzielenie spraw prostych, które nie powinny uruchamiać całej machiny administracyjnej od spraw bardziej skomplikowanych. I ostatnia rzecz, na którą bardzo zwracamy uwagę - ograniczenie kosztów sądowych, szczególnie w sprawach gospodarczych. Dziś mała firma, polska, mała, rodzinna firma nie jest w stanie dochodzić praw i sprawiedliwości.

Panie pośle, mówicie z jednej strony o współpracy opozycji...

Oczywiście.

Z drugiej strony ta współpraca wygląda tak - Platforma Obywatelska powołuje swój partyjny zespół do spraw ochrony niezawisłości sądów. Polskie Stronnictwo Ludowe już kilka miesięcy temu stworzyło parlamentarny zespól do spraw sądownictwa, tylko że w tym zespole są tylko "ludowcy". To jest koordynacja na wysokim poziomie.

Mamy np. zespół do spraw obrony polskiej samorządności, gdzie są przedstawiciele i Nowoczesnej, i Platformy...

Czy w zespole do spraw sądownictwa jest ktoś spoza PSL-u i nie jest to Andżelika Możdżanowska, która z PSL-u właśnie wyszła?

W zespole dotyczącym reformy sądownictwa jest Krzysztof Paszyk. Zespołów w Sejmie  jest, panie redaktorze, bardzo dużo, one są ważne...

Tylko co z tego wynika dla współpracy opozycji?

Co z tego wynika? Ja jestem zwolennikiem tego, żeby po pierwsze - dwie formacje polityczne, którym jest, moim zdaniem, ideowo bardzo blisko do siebie, wyrastają z jednego pnia, historycznie patrząc - z Unii Wolności i z AWS-u - Platforma i Nowoczesna nie oddzielały się jakimś murem i nie ścigały się, kto jest ważniejszy pomiędzy tymi partiami o charakterze liberalnym.

A PSL będzie stał z boku i się temu wszystkiemu przyglądał.

Nie, to znaczy myślę, że my się z nikim na liderowanie w opozycji nie ścigamy. Przedstawiamy swoje propozycje i będziemy swoją podmiotowość podkreślać.

To konkretny problem do rozważenia, do rozwiązania.

Tak.

Grzegorz Schetyna zapowiada, że ten zespół Platformy dzisiaj powoływany ma inspirować i koordynować w całym kraju ewentualne protesty przeciwko prezydenckim ustawom. PSL będzie się włączało w takie protesty?

Ja myślę, że inspirowanie jakichkolwiek protestów w Polsce nie jest po pierwsze potrzebne, bo widzieliśmy, jakie były protesty w lipcu, gdy było zagrożenie wprowadzenia ustaw przekazujących 100 proc. władzy nad sądami prokuratorowi generalnemu. Te protesty były spontaniczne. Nie były zorganizowane.

I PSL będzie się włączał w te spontaniczne protesty?

To zależy zawsze od tematu.

Konkretny temat - prezydenckie projekty ustaw o sądach, KRS, Sąd Najwyższy.

Panie redaktorze, zobaczmy jak te projekty będą wyglądać w pracach sejmowych. My będziemy zgłaszać swoje poprawki, np. dotyczące wyboru ławników w wyborach powszechnych. Nie zgodzimy się, nie zagłosujemy za ustawą, która łamie wprost konstytucję, a jeżeli będzie skrócenie kadencji pierwszej prezes Sądu Najwyższego, której kadencja jest 6-letnia - bo tak jest zapisane w konstytucji - to nawet mówił pan profesor Bobko, senator PiS, że jego sześcioletnia wnuczka wie: Jak jest 6 lat napisane konstytucji, to ma być 6 lat, a nie cztery czy trzy. Będziemy bronić zasad i będziemy stać po stronie wartości. Tutaj nie trzeba powoływać zespołów, nie trzeba inspirować, tylko trzeba być przyzwoitym.

Platforma wyciąga rękę do innych partii opozycji i proponuje: idźmy razem do wyborów, to znaczy stwórzmy listy wyborcze razem. Co zrobi PSL z tą ręką?

Powtórzę po raz kolejny: Przygotowujemy się do wyborów samorządowych, wystawiamy swoje listy spod szyldu zielonej koniczyny.

Współpraca opozycji.

I mówię o współpracy. Drugi punkt: jest szansa na wspólnych kandydatów na prezydentów, wójtów i burmistrzów. To jest naturalne. Szczególnie, jeżeli PiS jeszcze zmieni ordynację i np. będzie tylko pierwsza tura w wyborach na wójta, burmistrza, prezydenta. Panie redaktorze, każdy ma prawo i każda partia ma swój program, swoje oczekiwania, swoich wyborców, którzy też mają oczekiwania wobec tej partii i mamy szanse przedstawiać swoje pomysły. To, że się różnimy, nie jest przeszkodą do posiadania wspólnych mianowników.

„Moim kandydatem na prezydenta Warszawy jest Jakub Stefaniak, rzecznik prasowy, bardzo mocno zaangażowany w obronę przed tym, żeby nie niszczyć samorządności w Warszawie, w okolicznych gminach - i tutaj odnieśliśmy wspólny sukces” – stwierdził w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Władysław Kosiniak-Kamysz. Prezes PSL nie wykluczył jednak, że opozycja wystawi wspólnego kandydata na to stanowisko. „Wyobrażam sobie, że może na rok przed wyborami trzeba zorganizować w Warszawie wspólną debatą proponowanych kandydatów. Mamy z jednej strony Jakuba Stefaniaka. Paweł Rabiej z Nowoczesnej, mam nadzieję, że dobry kandydat PO, może Rafał Trzaskowski” – zaproponował. W mediach społecznościowych od razu przyklasnął temu pomysłowi Rabiej. „To bardzo dobry pomysł. Warto rozmawiać” – zadeklarował. Marcin Zaborski dopytywał byłego ministra polityki społecznej o to, czy pogratulowałby swojej następczyni na stanowisku Elżbiecie Rafalskiej wzrostu urodzeń dzieci w Polsce. „Nie mam z tym problemu. To, że rodzi się w Polsce więcej dzieci? Oczywiście bardzo się z tego cieszę” – stwierdził gość RMF FM.