"Nie widzimy w Polsce objaw wycofywania depozytów z banków. Świadczy to o tym, że zaufanie do sektora bankowego jest wysokie" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski. Wskazuje, że sytuacja u nas jest lepsza niż np. w Kalifornii, gdzie upadł Silicon Valley Bank. "Banki w Polsce, dzięki konserwatywnej polityce Komisji Nadzoru Finansowego, są dobrze skapitalizowane" - mówił.

Wskazał, że w związku ze wzrostem stóp procentowych i przeceną obligacji skarbowych, których polskie banki mają dużo, KNF monitoruje sytuację, jednak nie widać na razie przejawu kryzysu.

Problemem mogą być jednak frankowicze. "Nad sektorem bankowym wiszą pewne czynniki ryzyka i takim głównym jest ryzyko związane z hipotecznym portfelem walutowym" - mówił Jastrzębski. Zaznaczył, że KNF w 2020 roku proponował bankom schematy ugodowy. "Logika tej propozycji polegała na tym, by w wyniku rozliczenia z bankiem klient znalazł się w takiej sytuacji, jak gdyby od początku zaciągnął kredyt w złotym" - mówił. "Są banki, które proponują w ramach tego pakietu ugodowego promocyjną stałą stopę, gdzie klient uzyskuje np. gwarancję stałej stopy na 5 lat na poziomie 4,99 proc. i to jest atrakcyjna oferta" - podkreślił.

"Kwestia oczekiwania przez klientów frankowych darmowego kredytu lub darmowego mieszkania jest kwestią moralności finansowej" - mówił. Według niego oczekiwanie niektórych klientów, "że bank musi być ukarany" za udzielenie kredytu frankowego "nie jest uczciwe".

Jastrzębski: Banki powinny wziąć odpowiedzialność za kredyty frankowe, ale w granicach rozsądku

"To, co klienci dostają już dziś w wyniku unieważnienia umowy albo to, co by dostali w wyniku propozycji ugodowej to tak naprawdę jest dużo więcej niż tylko sama rekompensata za abuzywność. Bo abuzywność dotyczyła klauzuli kursowej. A my de facto przenosimy na banki - już teraz, naszą propozycją ugodową - całość ryzyka walutowego. Dlatego ja tak bardzo sprzeciwiam się takiemu rozwiązaniu, bo ono de facto wprowadza niewytłumaczalny transfer wartości sektora bakowego, który obsługuje cała gospodarkę do wybranej grupy klientów" - przekonywał Jacek Jastrzębski w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

Przewodniczący KNF przyznaje jednak, że to banki doprowadziły od obecnej, trudnej sytuacji. "Mówiłem wprost środowisku bankowemu, że sytuacja, którą mamy teraz, jest konsekwencją wypierania tego problemu. Uważam, że banki powinny wziąć za to odpowiedzialność. Natomiast ta odpowiedzialność banków powinna się trzymać w granicach zdrowego rozsądku. Jeżeli mówimy, że przenosimy na banki całość kosztu ryzyka walutowego, to tak naprawdę to jest istotny koszt dla sektora bankowego, ale koszt zarządzalny" - powiedział Jastrzębski. Czy koszt ten przestanie być zarządzalny, jeśli konsekwencją decyzji TSUE będzie poniesienie przez banki 100 proc. kosztów zakupu mieszkania przez frankowiczów? "Z takim scenariuszem trudności finansowych jednego lub więcej podmiotów trzeba się niestety liczyć" - odpowiedział Jastrzębski.

W programie padło też pytanie o sytuację Pawła Gruzy - wiceprezesa PKO BP, który od wielu miesięcy nie może otrzymać od KNF-u zgody na objęcie fotela prezesa banku. "Czy największy bank w Polsce nie powinien mieć prezesa?" - zapytał Marek Tejchman. "Powinien" - odpowiedział szef KNF. Dlaczego więc Paweł Gruza nadal nie może otrzymać zgody KNF-u? "Nie ma takiej praktyki, żebyśmy komentowali indywidualne postępowania" - odpowiedział wymijająco Jastrzębski. Prezes KNF milczeniem skwitował sugestię, że może  w tej sytuacji bank PKO BP powinien zaproponować innego kandydata na stanowisko szefa tej instytucji.