Organizowany w Gdańsku jubileusz trzydziestolecia Trybunału Konstytucyjnego to „hucpa prezydenta Adamowicza” – mówi w Popołudniowej Rozmowie RMF FM Janusz Śniadek. Poseł PiS stwierdza w rozmowie z Marcinem Zaborskim, że prezes TK Andrzej Rzepliński jest autorem „wypowiedzi upolityczniających gremium” sędziowskie. „Jest wielką szkodą dla polskich instytucji takie upolitycznienie” – podkreśla. Gość Marcina Zaborskiego pytany o rolę Beaty Szydło w rządzie, określa ją „samodzielnym, znakomitym liderem”. Na pytanie, czy propozycja, by Mateusz Morawiecki był wicepremierem odpowiedzialnym za sprawy gospodarcze, należała do Jarosława Kaczyńskiego czy Beaty Szydło, Śniadek odpowiada: "Roztrząsanie tego rodzaju szczegółów jest bezprzedmiotowe". Poseł partii rządzącej krytykuje też styl rządzenia poprzedników: „Jesteśmy przyzwyczajeni do ośmiu lat jedynowładztwa Donalda Tuska". Z rozmowy Marcina Zaborskiego dowiecie się również, czym według Janusza Śniadka jest ustawa liberalizująca aborcję w Polsce.

Zapraszamy na zapis transmisji - od 4 minuty 50 sekundy:

Marcin Zaborski: Panie pośle, Beata Szydło jest samodzielnym premierem?

Janusz Śniadek: Dla mnie nie ma cienia wątpliwości, że jest samodzielnym, znakomitym premierem. Znakomicie sprawdza się jako lider dobrej drużyny.

Przy okazji zmian w rządzie mówi tak: "Jestem pomazańcem Jarosława Kaczyńskiego" i dodaje, że to prezes Kaczyński ją desygnował na to, żeby była kandydatem na premiera.

Tak, to była reakcja na zapytanie, czy pomazańcem nie jest wicepremier Morawiecki i odpowiedziała, że oboje są pomazańcami lidera partii, który desygnuje, partii, która desygnuje swoich przedstawicieli do rządu.

W myśl Konstytucji to prezydent desygnuje premiera.

Tak, ustawowo oczywiście, prezydent powierza misję tworzenia rządu i później odbiera zaprzysiężenie. Natomiast jest to mimo wszystko skład rządu i osoby proponowane to jest absolutnie kompetencja partii politycznej, która wygrywa wybory.

Pytanie, czy kompetencja premiera. Beata Szydło przyznała dzisiaj, że to, by Mateusz Morawiecki był wicepremierem odpowiedzialnym za sprawy gospodarcze to była propozycja Jarosława Kaczyńskiego a nie Beaty Szydło.

Wie pan, roztrząsanie tego rodzaju szczegółów myślę, że jest bezprzedmiotowe. Mamy znakomity rząd, pan premier Morawiecki w tej chwili - no dwie duże indywidualności, jakimi był wcześniej Paweł Szałamacha, który też znakomicie się sprawdził w tej roli...

I dlatego odszedł.

Nieprawdziwe okazały się wszystkie czarne przepowiednie o jakichś problemach. Budżet mamy w niezłej powiedzmy to kondycji. Natomiast jest problem wdrożenia, uruchomienia, ruszenia do przodu z planem Mateusza Morawieckiego.

Pan mówi: niepotrzebne roztrząsanie tego, o czym mówię. Ale jednak - to wszytko, co mówiła dzisiaj pani premier, mówiąc także, że np. wdrożenie  programu rozwoju - tego, o którym pan mówi - to jest zadanie, które otrzymała od Jarosława Kaczyńskiego. To brzmi trochę jak prezent dla opozycji, która od miesięcy mówi, że tak naprawdę tę realną władzę ma Jarosław Kaczyński.

Wie pan, opozycja... Myślę, że jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia pewnymi kalkami. Przyzwyczajeni przez 8 lat do jednowładztwa Donalda Tuska nie potrafią...

Przyzwyczaić się do jednowładztwa Jarosława Kaczyńskiego?

Nie potrafią sobie wyobrazić, że gdzieś pewne rzeczy mogą funkcjonować nieco inaczej.

Pani premier mówi, że to Jarosław Kaczyński rozdaje karty. Mówi to wprost.

Jarosław Kaczyński jest liderem, jest liderem oczywiście partii znakomitym, wielkim mężem stanu, ma głos decydujący w sprawach zasadniczych. Natomiast do wykonywania tej mozolnej, ciężkiej pracy, jaką jest uzdrawianie Polski, ma drużynę.

I ta drużyna miała się zmienić.

I kapitanem tej drużyny, która się nazywa Rada Ministrów, jest Beata Szydło.

Beata Szydło, kapitan zapowiadała kilka dni temu, że będzie rekonstrukcja rządu, że będą zmiany personalne, będą zmiany systemowe. I wielu oczekiwało większej rekonstrukcji niż to, co zobaczyliśmy wczoraj. Okazało się po tym wszystkim, że tak naprawdę odwołała Pawła Szałamachę, który sam podał się do dymisji.

Panie redaktorze, myślę, że tak długo, dopóki będzie władzę sprawował PiS to opozycja będzie krzyczeć, że jest niezadowolona... Po prostu celem opozycji jest odsunięcie PiS-u od władzy. Nikt nie ma najmniejszej intencji zaspokajania oczekiwań opozycji. Zaspokajajmy oczekiwania Polaków.

Spójrzmy, co pani premier w piątek powiedziała. Mówiła, że w rządzie obok świetnych ministrów są też, tu cytat, "tacy, którzy sobie nie radzą, którzy mają dosyć konserwatywne podejście do funkcjonowania resortów". Oznacza to, że w rządzie zostali ministrowie, którzy sobie nie radzą, bo nie zostali odwołani.

Wie pan, jeśli chodzi o słowa pani premier to ja wolę 100 razy bardziej odwoływać się do podsumowania tych dokonań, które już zrobiliśmy, począwszy od obietnicy wyborczej 500+, sześciolatki, edukacja. W tej chwili przygotowujemy się do realizacji obniżenia wieku emerytalnego - to jest bardzo fundamentalny postulat, też kosztowny. Tutaj minister Paweł Szałamacha zapewniał, że są środki przewidziane w budżecie i z końcem przyszłego roku to obniżenie wieku emerytalnego również wejdzie w życie. Dla mnie to są rzeczy ważne, o których mówi pani premier.

Panie pośle, dlaczego głosował pan przeciwko dalszym sejmowym pracom nad obywatelskim projektem ustawy o złagodzeniu przepisów o aborcji? 

Panie redaktorze, drodzy państwo. Myślę, że w ogóle kwestia aborcji to jest niesłychanie doniosła i delikatna sprawa. To jest w sumieniu każdego z nas.

Zupełna zgoda, wszyscy pewnie się pod tym podpiszą. Pytanie tylko, dlaczego nie chciał pan dalszych praw nad tym projektem.

Więc ja powiem w taki sposób. Ja do tych spraw podchodzę też bardzo zasadniczo. Dla mnie zjazd krajowy "Solidarności", drugi zjazd krajowy "Solidarności" już w roku 1990, podjął uchwałę wzywającą Polski rząd do zakazu aborcji. Tutaj również nauczanie Jana Pawła II jest dla mnie absolutną świętością i wytyczną. Kieruję się w życiu tymi zasadami. Zgodnie z moim sumieniem, nie kierując się żadnymi instrukcjami głosowałem podczas tych głosowań, które były w zasadzie pozostawione sumieniu posłów.

To pozwoli pan, że przypomnę to, co Prawo i Sprawiedliwość obiecało przed wyborami, zapisując to w programie wyborczym. "Wyeliminujemy możliwość odrzucania obywatelskich projektów ustaw w pierwszym czytaniu". Dlaczego pan odrzucił obywatelski projekt ustawy w pierwszym czytaniu?

Ponieważ uznałem, że tamten projekt jest pomyślany jako pewna prowokacja, generująca konflikt, spór. Uznałem, że w sytuacji, kiedy opozycji wyczerpuje się paliwo, jakim był wcześniej Trybunał, do kontynuowania, czy powiedzmy ataków, do tej konfrontacji chce wejść na to tak niezwykle delikatne pole, jakim są kwestie aborcyjne. I dlatego...

PiS w swoim programie pisał, panie pośle, że to w poprzedniej kadencji sejmowa większość PO-PSL zwykła skwapliwie korzystać z odrzucania projektów obywatelskich w czym, tu cytat: "wyraża się jej brak szacunku dla demokracji". Pytanie: czy kiedy PiS odrzuca obywatelski projekt ustawy, także wyraża swój brak szacunku dla demokracji?

Odpowiem w taki sposób. W poprzedniej kadencji odrzucono kilkanaście w sumie wniosków obywatelskich. Dla mnie fundamentalnym był ten dotyczący wieku emerytalnego. Przeszło 2,5 miliona ludzi, podpisów, zdaje się że nawet więcej. Natomiast w tej sprawie uznałem, że w jaki sposób dyskusja czy debata będzie na ten temat się toczyć w osnowie też o inny projekt obywatelski. Natomiast ten projekt głosowałem z czystym sumieniem przeciw, przy czym zaznaczam, że kierownictwo klubu, szef klubu Ryszard Terlecki, zakomunikował, poinformował tylko salę, że część kierownictwa klubu będzie głosowała za dopuszczeniem tego do dalszych prac. 

Przedstawiciel klubu PiS mówił nawet, że klub PiS zagłosuje za dopuszczeniem tego projektu. Byłem na sali sejmowej, słuchałem tamtej wypowiedzi. Panie pośle, jako poseł z Trójmiasta proszę pozwolić...

Jest wolność sumienia w tych sprawach...

Ale jest też program PiS-u, który mówi to, co mówi. Dlatego o to pytam. Panie pośle, króciutko na koniec: Jako poseł z Trójmiasta weźmie pan udział w jubileuszu Trybunału Konstytucyjnego w Gdańsku?

Ten jubileusz jest kolejną, przepraszam, hucpą organizowaną przez pana Adamowicza.

Dlaczego hucpą?

Dobrze. Nie wezmę udziału na pewno w tej imprezie...

Ale dlaczego to jest hucpa? To jest interesujące, dlaczego pan uważa, że to jest hucpa - trzydziestolecie orzecznictwa Trybunału Konstytucyjnego. 

W tej chwili pan Rzepliński jest absolutnie politykiem, który zachowuje się jak polityk, ma wypowiedzi całkowicie upolityczniające to gremium i myślę, że jest wielką szkodą dla polskich instytucji takie upolitycznienie i w zasadzie zdeprecjonowanie pozycji i roli Trybunału.