"Nie, ja już swoje wybory mam za sobą. Wrocławianie zdecydowali, abym zarządzał miastem przez 5 lat. I to w pierwszej turze zdecydowali" - mówi prezydent Wrocławia Jacek Sutryk pytany w Popołudniowej rozmowie w RMF FM, czy da się namówić i powalczy o miejsce w Senacie. "Jest dużo byłych samorządowców, których kapitał z całą pewnością należałoby wykorzystać w parlamencie" - dodaje gość Marcina Zaborskiego komentując fakt, że opozycja "zwiera szeregi i wzywa samorządowców na ratunek". Czy zatem nie ma możliwości, by któryś z urzędujących prezydentów lub burmistrzów miast wystartował w wyborach do parlamentu? "Tego nie wykluczam, szczególnie jeśli chodzi o izbę senacką" - odpowiada.

Z całą pewnością rządy w Polsce od wielu lat nie wywiązują się z konstytucyjnych i ustawowych zadań. Nie finansują edukacji i nie przekazują  wystarczającej wysokości subwencji - mówi prezydent Wrocławia Jacek Sutryk pytany o to, czy będzie się sądził z rządem walcząc o większe pieniądze na szkoły we Wrocławiu. Rząd nie przekazał wystarczających środków na reformę edukacji. Samorządy poniosły bardzo duże dodatkowe nakłady, by spełnić wymogi reformy. Tak nie można zarządzać polską edukacją. Ten rachunek nie jest zakończony - podkreśla gość Marcina Zaborskiego dodając: Jeśli droga sądowa jest jedyną, to z niej skorzystamy. Sutryk odpowiada także na pytanie, czy są wypłacane pieniądze nauczycielom za czas strajku. Nie wypłacamy nauczycielom pieniędzy za czas strajku, ale za dodatkowe zajęcia, w ramach których uzupełniają zaległości - mówi prezydent Wrocławia. 

Rozmawiałem przez dwa dni intensywnie z Olą Dulkiewicz, nie wydawała się tym zainteresowana - mówi Sutryk pytany, czy Aleksandra Dulkiewicz mogłaby wystartować w wyborach na prezydenta w 2020 roku. Ja wiem, że ona kocha Gdańsk, gdańszczan i jest zainteresowana tym, żeby dobrze zarządzać tym miastem - podkreśla gość Marcina Zaborskiego.

Marcin Zaborski: Da się pan namówić i powalczy pan o miejsce w Senacie?

Jacek Sutryk: Nie. Ja już swoje wybory mam za sobą. Przypomnę, że wrocławianie i wrocławianki zdecydowali o tym, abym zarządzał Wrocławiem przez najbliższych pięć lat - i to w pierwszej turze zdecydowali.

Ale słyszy pan teraz, że opozycja zwiera szeregi - i wzywa samorządowców na ratunek.

Tak, ale to nie oznacza, że wzywa samorządowców urzędujących - ci pełnią swoje mandaty. Natomiast jest mnóstwo byłych samorządowców, których kapitał z całą pewnością należałoby dobrze wykorzystać w parlamencie.

Czyli nie ma takiej możliwości, by którykolwiek z prezydentów miast czy burmistrzów aktualnie urzędujących wystartował w wyborach do parlamentu?

Tego nie wykluczam, w szczególności, jeżeli chodzi o Senat. O tym rozmawiamy, o tym także rozmawialiśmy tutaj podczas dwudniowego Kongresu Regionów - tutaj, we Wrocławiu, biło to serce samorządowe przez te dwa dni - i to także było, nie ukrywam, przedmiotem naszych rozmów. Myślę, że niektórzy koledzy albo koleżanki mogą się zdecydować.

Tylko "jak to?" - można by zapytać: pan sam jest jednym z tych samorządowców, którzy mówią: "zawarłem kontrakt z wyborcami, oni powierzyli mi misję na 5 najbliższych lat" - i co teraz: któryś z prezydentów czy burmistrzów miast zerwie ten kontrakt i pożegna swoich wyborców w samorządzie?

Ale proszę pamiętać, w imię czego ewentualnie zerwie ten kontrakt: właśnie w imię wzmacniania polskiego samorządu, w imię troski o ten samorząd. Są sprawy ważne i ważniejsze - i przed nami czas, kiedy rzeczywiście będziemy rozstrzygać także o kondycji i przyszłości polskiego samorządu. Jeżeli samorządowcy widzą tą potrzebę i chcą o ten samorząd powalczyć - nie dla samej władzy, tylko chcą powalczyć o pewne nowe instrumenty prawne, finansowe, po to, żeby lepiej odpowiadać na potrzeby mieszkańców - to ja uważam, że możemy ich z tego kontraktu zwolnić. Oni powinni swoje doświadczenie wykorzystać w parlamencie.

I jako samorządowcy negocjujecie z Grzegorzem Schetyną jakąś pulę miejsc dla waszych kandydatów - kandydatów wybranych, wskazanych przez samorządowców - w wyborach parlamentarnych, np. w wyborach do Senatu?

My rozmawiamy na razie o pewnej strategii wyborczej. Tak, jak powiedziałem: rozmawiamy w gronie samorządowców - przyjdzie jeszcze pewnie ten czas, kiedy będziemy rozmawiać także o listach (wyborczych), ale na razie...

Ale nie ma rozmów z liderami opozycji?

Są oczywiście takie rozmowy, ale to nie są jeszcze rozmowy rozstrzygające - te (są) przed nami. Na razie chodzi o to, by przygotować się do tych wyzwań programowo, by rozmawiać o samorządzie. Stad np. 21 tez samorządowych, które podpisaliśmy w Gdańsku. My mamy pewien program dla Polski, dla polskiego samorządu, dla mieszkańców naszych samorządów - i z tym chcemy iść.

A kiedy politycy opozycji mówią, że planem minimum w tym wyścigu parlamentarnym jest teraz odbicie Senatu, nie słyszy pan w tym odrobiny rezygnacji? Bo to brzmi trochę tak jak powiedzenie: "w Sejmie pewnie nam się nie uda, to powalczmy chociaż o Senat".

Ale oczywiście, że mi się to nie podoba. Nie ma planu minimum - jest plan maksimum. I trzeba robić wszystko, aby jak najwięcej samorządowców - bo to są, raz jeszcze, ludzie z doświadczeniem, ludzie, którzy znają te autentyczne potrzeby mieszkańców swoich samorządów - znalazło się w parlamencie.

Ale to nie ja mówię o planie minimum - to mówią politycy opozycji, panie prezydencie.

Dlatego jest mi przykro. Ja mówię - i moje koleżanki, i koledzy - mówimy o planie maksymalnym: aby zarówno w jednej izbie, tzn. w Sejmie, jak i w drugiej - w Senacie, znaleźli się samorządowcy. Nie wolno podchodzić do wyborów, zakładając plan minimum. Trzeba zakładać plan maksimum.

Będzie pan się sądził z rządem, walcząc o większe pieniądze na szkoły we Wrocławiu?

Z całą pewnością jest tak, że rząd - i to nie jest kwestia tylko tego rządu: w ogóle rządy w Polsce od wielu lat nie wywiązują się z konstytucyjnych i ustawowych zadań, nie finansują edukacji i nie przekazują subwencji (oświatowej - przyp. RMF) w wystarczającej wysokości...

Rząd mówi, że przekazał pieniądze w związku z reformą edukacji - wy mówicie, że za mało. No i teraz jest pytanie: będziecie szli do sądu w tej sprawie?

No nie przekazał wystarczających środków. Samorządy poniosły i to nagle musiały ponieść bardzo duże dodatkowe nakłady, tak aby spełnić wszystkie wymogi reformy. Tak nie można zarządzać polską edukacją. Natomiast ten rachunek nie jest zakończony. 

Jest spór, kto go rozstrzygnie. Idzie pan do sądu?

Będziemy się nad tym bardzo mocno zastanawiać, bo uważam, że należy raz na zawsze tę kwestię rozstrzygnąć. Jeżeli droga sądowa jest jedyną, to z całą pewnością z tego skorzystamy. 

Wrocław wypłaca już nauczycielom pieniądze za czas strajku?

Nie, my nie wypłacamy nauczycielom za czas strajku. Wypłacamy pieniądze za dodatkowe zajęcia, w ramach których oni uzupełniają podstawę programową, której nie mogli zrealizować w związku ze strajkiem. Właściwie codziennie odbywam spotkania z dyrektorami wrocławskich szkół, rozmawiamy o tym i ten plan, który zapowiadałem podczas strajku - realizujemy.

Czy to jest tak, że pieniądze we Wrocławiu trafią nie do wszystkich nauczycieli, którzy strajkowali?  

Wszystkie te pieniądze, które się nauczycielom należą - zostaną wypłacone, ponieważ przeprowadzili wszystkie egzaminy.

Ale co to znaczy, że im się należą? Sięga pan do miejskiej kasy i puszcza trochę oko do przepisu, który mówi, że za czas strajku nie należy się wynagrodzenie.

Nie, nie. To źle pan rozumie. Nie puszczam do nikogo oka, tylko mówię tyle, że nauczyciele musieli po zakończonym strajku ten sam program, który jest w podstawie programowej - zrealizować. Oni to realizują w dodatkowym czasie i za to im się należą pieniądze.

Czyli dodatkowe lekcje się odbyły?

Dodatkowe lekcje się w części odbyły, w części odbywają. Tak kuratorium oświaty we Wrocławiu proponowało, żeby postąpić i my z tych rozwiązań korzystamy i nic więcej.

I te pieniądze wpływają już na konta nauczycieli?

Tak, w niektórych szkołach ten temat został już rozstrzygnięty, w niektórych jesteśmy w procesie. Ale nie ma żadnych zagrożeń.

Aleksandra Dulkiewicz 2020. Widzi pan taki scenariusz wyborczy?

Rozmawiałem przez te dwa dni bardzo intensywnie z Olą. Dulkiewicz nie przejawiała takiego zainteresowania. Ja wiem, że ona kocha Gdańsk, gdańszczan i jest zainteresowana tym, aby dobrze zarządzać tym miastem i jak najlepiej odpowiadać na potrzeby mieszkańców. Ani razu w naszych rozmowach nie pojawiała się kwestia roku 2020. 

W waszych może nie, ale jeżeli Donald Tusk nie będzie zainteresowany wyborami prezydenckimi, to ktoś będzie musiał i niektórzy już mówią, że to mogłaby być prezydent Gdańska.    


Podchodząc w ten sposób, to mógłby być każdy. 

A Jacek Sutryk na przykład?

Nie, dziękuję, postoję - jak to mówią. Ja jestem związany silnie z Wrocławiem i tu mam bardzo dużo do zrobienia i temu chcę się poświęcić. Myślę, że podobnie Ola Dulkiewicz ma co robić w Gdańsku, ale oczywiście nie można mówić, że nigdy takich decyzji nie podejmiemy. Może będzie kiedyś taka potrzeba, ale to z całą pewnością zbyt wcześnie, aby o tym rozmawiać. 

Najnowszy sondaż IBRIS dla RMF FM i Dziennika Gazety Prawnej pokazuje, że Andrzej Duda ma dużo wyższe notowania niż ewentualni kandydaci opozycji. I Donald Tusk i Rafał Trzaskowski czy Władysław Kosiniak-Kamysz. Co musiałaby zrobić opozycja, żeby poważnie zagrozić prezydentowi w wyborach?

Opozycja musiałaby mieć przede wszystkim poważny i realny program i przedstawić go Polkom i Polakom.

A nie ma takiego?

Ja dziś widzę, że on jest taki bardzo fragmentaryczny i nie do końca spójny. Ja bym jednak oczekiwał, żebyśmy tutaj się przyłożyli, trochę popracowali. Na pewno my samorządowcy chcemy to zrobić, stąd tych wyjściowych 21 tez...

A wśród nich na przykład weto samorządowe. Czyli możliwość czasowego wstrzymania procesu legislacyjnego przez reprezentację samorządu. Czyli samorządy miałyby wstrzymywać prace rządu albo parlamentu? 


Wie pan co, gdybyśmy mieli inną praktykę tworzenia przepisów prawa w Polsce, w tym przepisów prawa, które dotykają samorządy, to pewnie ten postulat by się nie pojawił. Ale ponieważ nie ma współpracy na poziomie komisji wspólnej rządu i samorządu, i w ogóle z samorządowcami, to znów nie jest przytyk tylko do tego rządu, ale do wielu innych także... Zbyt mało samorządowcy byli konsultowani w sprawach, którymi się zajmują na co dzień i...

Ale czy to weto samorządowe da się pogodzić z konstytucją, którą dziś mamy w Polsce obowiązującą?

Jeżeli się nie da pogodzić, to nie zostanie to wprowadzone. Ale tez nie mówimy, że te 21 tez, to tezy, które absolutnie trzeba przyjąć w tym kształcie, to są właśnie tezy do dyskusji. Bo to, co nas charakteryzuje w samorządzie, to dialog. My chcemy o tym po prostu rozmawiać i liczymy, że wszystkie środowiska polityczne będą chciały o tych ważnych tezach samorządowych rozmawiać.