Oczywiście - tak w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Jacek Rostowski odpowiada na pytanie Marcina Zaborskiego, czy stawi się przed komisją śledczą ws. VAT. Myślę, że damy sobie bardzo dobrze radę - ocenia były wicepremier. Jak twierdzi, kolejność wezwań jest dla niego obojętna. "Jestem gotowy" - deklaruje. I twierdzi, że nie usłyszy żadnych prokuratorskich zarzutów w związku z tą sprawą. "Całą rzecz z VAT-em uruchomiło zniesienie 30-proc. automatycznej sankcji od błędów VAT-owskich" - mówi Rostowski. Przyznaje, że sankcję zniósł rząd PO. "Ale ustawa była przygotowana przez rząd PiS, Zytę Gilowską. Myśmy tę ustawę odziedziczyli i wspólnie z PiS-em uchwaliliśmy. Z dzisiejszej perspektywy był to błąd" - twierdzi były wicepremier. "Nie mieliśmy na biurku luki VAT-owskiej" - dodaje. "Kłamstwo VAT-owskie PiS polega na tym, że Mateusz Morawiecki mówi, że oni na skutek uszczelnienia uzyskali 30 mld zł w ub. roku, a Komisja Europejska mówi, że to 7-9 mld" - zauważa gość Marcina Zaborskiego. "Kłamstwo polega na tym, że za PiS mamy dużo importu, daje to dużo VAT-u, mamy mało inwestycji, a inwestycje powodują zwrot VAT-u. A PiS od 2 lat chodzi i utożsamia wzrost dochodów po pierwsze z luką, po drugie z uszczelnieniem" -komentuje Rostowski.

Marcin Zaborski: Dzień dobry, naszym gościem jest dzisiaj Jacek Rostowski, były minister finansów Platformy Obywatelskiej, były wicepremier.

Jacek Rostowski: Dzień dobry państwu.

Wolałby pan być przystawką, daniem głównym czy może jednak deserem?

(Śmiech) Wie pan... raczej jedzącym.

Ale jednak będzie pan w karcie dań, jeśli chodzi o nową komisję ds. VAT.

Myślę, że nie, myślę, że nie, nawet przeciwnie - myślę, że będzie odwrotnie.

Myśli pan, że zje przewodniczącego komisji i jej członków?

Myślę, że dam sobie bardzo dobrze radę - i to z jednej bardzo prostej przyczyny - od 2 lat PiS toczy to, co można tylko nazwać kłamstwem VAT-owskim - to jest trzecie ich wielkie kłamstwo. Pierwsze kłamstwo to było kłamstwo smoleńskie, które teraz legło już zupełnie w gruzach - żadnych wybuchów, żadnej fałszywej mgły, żadnych magnesów - po prostu, niestety, fatalne decyzje pilota i osób, które pilotowi kazały lądować.

I pan chce przyjść przed komisję śledczą w takim razie?

Oczywiście, i będę się tego domagał.

I chciałby być pan jednym z jednym z pierwszych świadków, pierwszym świadkiem, czy wolałby pan poczekać na to, co się wydarzy?

Dla mnie to jest obojętne - kolejność ustala przewodniczący czy przewodnicząca komisji.

Dziś jest pan gotowy? 

Jestem oczywiście gotowy, ale chciałem powiedzieć, że warto o tych kłamstwach wspomnieć.

Będziemy o tym rozmawiać i powie pan, co ma na myśli. Ale panie premierze, przyjdzie pan przed komisję i powie: nie mam sobie absolutnie nic do zarzucenia? Jest pan przekonany, że wszystkiego pan dopilnował?

Rzecz, która jest jakby najbardziej taka... która uruchomiła ten problem z VAT-em, to było w zasadzie zniesienie sankcji automatycznych, sankcji 30-procentowej automatycznej...

To przypomnijmy, kto zniósł tę sankcję.

... zniesienie 30-procentowej automatycznej sankcji od błędów VAT-owskich. Myśmy tę sankcję znieśli.

Rząd Platformy Obywatelskiej.

Rząd Platformy Obywatelskiej, ale ustawa była przygotowana przez rząd PiS, przez Zytę Gilowską.

Czyli to jest wasz wspólny błąd - błąd PiS i PO?

Myśmy tę ustawę odziedziczyli i wspólnie z PiS-em ją uchwaliliśmy. Z dzisiejszej perspektywy uważam, że był to błąd i z tego błędu, w pewnym sensie, dość długo wychodziliśmy, ale właśnie to jest ta różnica...

Widział pan po roku, że ta luka VAT-owska rośnie, panie premierze.

Panie redaktorze, właśnie na tym polega różnica między ludźmi, którzy podchodzą do tych problemów rzetelnie, są gotowi powiedzieć o tym, gdzie uważają, że błąd pierwotny tak naprawdę tkwił, a tymi, którzy po kłamstwie smoleńskim wyszli z kłamstwem o Polsce w ruinie, a po 6 miesiącach ich rządów nagle okazało się, że ta Polska jest kwitnąca. Mimo że tak naprawdę właśnie za ich rządów w tym 2016 roku te wskaźniki się pogorszyły, a teraz przeszli do trzeciego wielkiego kłamstwa - kłamstwa VAT-owskiego.

Widział pan, że skala VAT-u, tej luki VAT-owskiej, rośnie rok po roku? I może pan powiedzieć dzisiaj spokojnie, z pełnym przekonaniem, że nie dało się zrobić więcej, żeby ten VAT nie przeciekał przez palce?

Nie mieliśmy na biurku luki VAT-owskiej. Luka VAT-owska jest ilością szacowaną, na przykład przez Komisję Europejską, która najbardziej poważnie i najlepiej tę lukę mierzy. My dzisiaj, do dziś dnia, w 2018 roku, nie mamy wiarygodnych szacunków luki VAT-owskiej z 2016 roku.

Jasne, ale chce mi pan powiedzieć panie premierze, że kiedy był pan ministrem finansów, nie wiedział pan, na przykład w roku 2010, jakie są szacunki tej luki VAT-owskiej wtedy?

Nie, pierwsze szacunki luki VAT-owskiej były wyprodukowane w 2010 roku.

Czyli wcześniej w ogóle Ministerstwo Finansów nie miało pojęcia o tym, że problem jest?

Nie, pan mówił o luce VAT-owskiej, luka VAT-owska to jest obliczenie różnicy między teoretycznymi  dochodami z VAT-u i tymi, które są. Nikt tego, w jakikolwiek rzetelny sposób np. mówię tutaj o Komisji Europejskiej - Komisja Europejska  przedstawiła swoje pierwsze szacunki w 2012 i dotyczyły one 2010 roku dopiero, więc absolutnie nie jest tak, jak pan mówi. To, że dochody były niskie, to wiedzieliśmy i uważaliśmy, że to był naturalny skutek kryzysu finansowego światowego, który wtedy miał miejsce, ale ja panu chcę powiedzieć, na czym polega to kłamstwo VAT-owskie, PiS-owskie. Polega na tym, że Mateusz Morawiecki mówi, że oni na skutek uszczelnienia uzyskali 30 miliardów złotych w 2017, w ubiegłym roku.

A pan mówi, że to tylko część kwoty, jaka wynika z uszczelnienia.

A ja mówię - nie ja mówię - Komisja Europejska mówi, że to 7 do 9 miliardów to jest jedna czwarta całości, co z resztą? Wzrost gospodarczy wynikający z dobrej koniunktury w Europie i na świecie, a także inna struktura dochodu narodowego, inna struktura PKB, bo za PiS mamy dochód narodowy nakręcany przez import i konsumpcję, z niskimi inwestycjami. Import...

Spodziewa się pan, panie premierze, że usłyszy pan zarzuty nie tylko polityczne, ale też prokuratorskie?

W żaden sposób, w żaden sposób oczywiście, zarzutów nie usłyszę, bo...

Nie wiem, skoro zarzuty wcześniej usłyszał Jacek Kapica, były wiceminister finansów, i w jego przypadku chodzi o 20 miliardów złotych...

Czy ja bym mógł dokończyć?

Nie no pytanie jest dość istotne dzisiaj także, panie premierze.

Ale ja odpowiedziałem, że żadnych zarzutów nie usłyszę, ale chciałbym dokończyć, na czym polega to kłamstwo. Na czym polega różnica między uszczelnieniem i wzrostem dochodów? Polega na tym, że za PiS mamy dużo importu, co nie jest specjalnie dobrą rzeczą. Daje to dużo VAT-u. Mamy mało inwestycji, co też nie jest dobrą rzeczą, a inwestycje powodują zwroty VAT-u. I na tym polega cała różnica. A PiS od dwóch lat chodzi i utożsamia wzrost dochodów, po pierwsze z luką, a po drugie z uszczelnieniem. Więc tutaj, myślę, że to jest kluczowa sprawa i musimy trzymać się rzetelnego podejścia do analizy tego wszystkiego i wtedy to kłamstwo po prostu padnie. Chciałem jeszcze wrócić do kwestii ministra Kapicy, bo to jest skandal. Postawić komuś zarzuty na 20 miliardów złotych i jeszcze powiedzieć, że on nie dopełnił obowiązków w celu korzyści majątkowych dla zupełnie innych osób, których on w ogóle nie znał, w celu korzyści majątkowych dla branży hazardowej, kiedy to jest człowiek, który branżę hazardową de facto zamknął. I ci ludzie z branży hazardowej próbują się na nim mścić od lat. To jest po prostu niesamowitym skandalem i podłością.   

Rostowski: Nie zaglądam do Bydgoszczy

Nie zaglądam do Bydgoszczy i na pewno nie będę kandydował z Kujawsko-Pomorskiego do Parlamentu Europejskiego - mówił w internetowej części rozmowy były wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski.  Nie mam żadnych planów, aby w tej chwili kandydować - zastrzegł nasz gość. Na pytanie, czy podejmie wyzwanie w Krakowie, w którym listę PiS ma otwierać Beata Szydło, także wykluczył taką możliwość. Rostowski przypomniał też o swojej porażce w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku. Próbowałem przedstawić wyborcom z Kujawsko-Pomorskiego to, co chciałem tam zrobić. Ktoś inny wygrał te wybory. Akceptuję to z pełnym uznaniem, ale wyciągam wnioski. Tak czcigodni wyborcy zdecydowali - mówi.