Tam nie ma żadnych dowodów na to, że ktoś komuś coś proponował - tak o publikacji „Gazety Wyborczej” ws. rozmowy szefa KNF z Leszkiem Czarneckim mówi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Andrzej Dera. Według prezydenckiego ministra nie ma nic dziwnego w tym, że śledztwo w tej sprawie będzie osobiście nadzorował Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro. "Żeby potem nie było sytuacji, że ktoś o czymś nie wiedział" - uzasadnia gość Marcina Zaborskiego. Pytany, kogo prezydenta Andrzej Duda wezwał dziś do siebie, żeby rozmawiać o tym, co napisała "Gazeta Wyborcza", Dera stwierdził: "Nie wiem tego". "Nie umiem na to pytanie odpowiedzieć" - tak prezydencki minister skwitował pytanie, czy prezydent ma wciąż pełne zaufanie do swojego przedstawiciela w KNF, Zdzisława Sokala.

Widziałem, jak Donald Tusk wchodził na trybunę i stanął tam, gdzie stanął - tak Andrzej Dera mówi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM o miejscu Donalda Tuska w tylnym rzędzie podczas oficjalnych uroczystości 11 listopada mówi. Na trybunie nie było nazwisk z imieniem i nazwiskiem, gdzie kto ma stanąć - zapewnia gość Marcina Zaborskiego. 

"Powołam zespół ds. zmian ustawy o orderze Virtuti Militari"

W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Marcin Zaborski pytał swojego gościa o kwestię powołania co najmniej trzyosobowej kapituły orderu Virtuti Militari, która miałaby zweryfikować niesłusznie przyznane odznaczenia za czasów PRL. Nie będzie trzech czy pięciu zdrowych osób, które mają ten medal nadany, przyznany, żeby kapituła się tą sprawą zajęła - przyznał Andrzej Dera. Będziemy musieli szukać innego rozwiązania - chociażby przez zmianę przepisów ustawy. Ja osobiście nie, tylko zespół powołam do tego, żeby przygotować taką zmianę, która to umożliwi - zadeklarował minister w kancelarii prezydenta. 

Pytany o koszt odbudowy Pałacu Saskiego w Warszawie, którą zadeklarował 11 listopada prezydent Andrzej Duda, minister stwierdził, że mowa o "poważnych pieniądzach". Unikał odpowiedzi na pytanie o termin zakończenia przedsięwzięcia. Kiedy będzie gotowy - a ja jestem budowniczym, żeby wiedzieć, kiedy Pałac Saski zostanie skończony? Najpierw musi być idea, potem decyzja, potem pozwolenie na budowę, potem realizacja tego - tłumaczył. Przyznał, że nie było rozmów prezydentów - kraju i Warszawy w tej sprawie. Nie wiem, czy najistotniejszą rzeczą jest rozmowa z prezydentem Warszawy na temat odbudowania tego pałacu. To dotyczy Polski - uznał gość RMF FM.

Marcin Zaborski, RMF FM: Przewodniczący Komisji Nadzoru Finasnowego podaje się do dymisji. Robi to jeszcze za granicą. Minister sprawiedliwości, Prokurator Generalny ogłasza, że będzie osobiście nadzorował śledztwo ws. szefa KNF. Powie pan tak, jak jeszcze kilka godzin temu: Polacy, nic się nie stało, nic nadzwyczajnego się nie stało?

Andrzej Dera: Panie redaktorze. Proszę nie mówić o takich rzeczach. Ja nic takiego nie powiedziałem, że Polacy, nic się nie stało... Zawsze podchodzę do publikacji prasowych z ostrożnością. Trzeba wiedzieć, jakie są fakty. Nikt na podstawie publikacji prasowych nie jest w stanie mieć wiedzy na temat tego, co rzeczywiście było i co miało miejsce.



To o faktach po kolei. Delikatnie mówiąc, Marek Chrzanowski poleca miliarderowi Leszkowi Czarneckiemu prawnika do pracy. Rozmawia o wysokości jego pensji. Przy okazji oferuje przychylność dla Getin Banku. Pan na to rano w TVN24 mówi tak: "Jeżeli do zadań KNF należy restrukturyzacja i ratowanie aktywów finansowych obywateli to przedstawienie prawnika, który będzie to z ramienia KNF obserwował to nic nadzwyczajnego i niezgodnego z prawem".

Tak, bo tam jest założenie jedno, że tam były w tle jakieś pieniądze, o których tak naprawdę nie ma żadnej informacji...

Z tej informacji wynika, że była mowa o pieniądzach.

Nie, panie redaktorze. Była mowa o tym, że ktoś otrzymał karteczkę... Nie ma tam żadnych dowodów na to, że ktoś komuś cokolwiek proponował.

Nie ma mowy o kwocie, ale jest mowa o wynagrodzeniu tego człowieka powiązanym z kapitalizacją banku - 1 procent.

Widział pan to?

Widzę te doniesienia.

Widzi pan doniesienia. Ja nie widzę dokumentów. Tym się różnimy. Pan jest redaktorem, a ja prawnikiem.

Myśli pan, że dlaczego Prokurator Generalny wychodzi i ogłasza to, co ogłasza? Dlaczego premier przyjmuje dymisję szefa KNF-u?

Mogę wytłumaczyć. Jeżeli chodzi o prokuraturę - jeżeli jest doniesienie, a tak wynika, że jest doniesienia do prokuratury, obowiązkiem prokuratury jest sprawdzić zasadność i rzetelność takiego zawiadomienia. To jest obowiązek prokuratury. W tym nie widzę nic nadzwyczajnego.

A dlaczego minister sprawiedliwości ogłasza, że on osobiście będzie nadzorował to śledztwo?

To jest ważne z punktu widzenia państwa. Instytucja jaką jest KNF jest bardzo istotną i ważną instytucją. Wcale się nie dziwię, że Prokurator Generalny - minister sprawiedliwości będzie nadzorował osobiście to śledztwo, żeby potem nie było sytuacji, że ktoś czegoś nie wiedział.

To kogo prezydent zaprosił, czy wezwał dziś do siebie, żeby rozmawiać o tym, co napisała "Gazeta Wyborcza"?

Nie wiem tego.

Nie wie pan, czy prezydent kogoś wezwał?

Nie, nie wiem.

Przed chwilą pan powiedział, że to jest ważna instytucja - Komisja Nadzoru Finansowego.

Ale ja nie wiem, kogo wezwał prezydent, panie redaktorze. Mam swoje obowiązki, nie byłem w pałacu i nie wiem, kogo prezydent dzisiaj wzywał.

Pan prezydent ma wciąż pełne zaufanie do Zdzisława Sokala, czyli swojego reprezentanta w Komisji Nadzoru Finansowego?

Nie umiem na to pytanie odpowiedzieć. Tam był jeden wątek, który mi osobiście bardzo się nie podobał. W rozmowie z osobą postronną szef KNF-u mówi, że będzie dążył do tego, żeby odwołać przedstawiciela prezydenta w KNF. Ten wątek mi się bardzo nie podobał. 

To jest wątek, w którym jest mowa o planie Zdzisława - chodzi o Zdzisława Sokala - tak przynajmniej miał go przedstawiać Marek Chrzanowski. Zgodnie z tym planem Getin Bank miał upaść i zostać przejęty za złotówkę przez inny duży bank.

Na to pytanie nie odpowiem, bo nie znam ani procedur, ani postępowań w tej sprawie. Nie jestem finansistą i trudno, abym się wypowiadał na tematy, na których się nie znam.

Jest pan prezydenckim ministrem.

Tak.

Rozmawiamy o człowieku, który jest, po pierwsze: społecznym doradcą prezydenta, a po drugie, przedstawicielem prezydenta w KNF.

Tak jest.

Prezydent nie zamierza zmienić swojego reprezentanta?

Nie wiem, panie redaktorze. Nie byłem dziś podczas tych rozmów. Nie znam ustaleń z tego spotkania.

Ale jeśli widzi pan takie doniesienia, widzi pan, co pisze "Gazeta Wyborcza", wyobraża pan sobie, że pan prezydent nic z tym nie robi, nie reaguje, nie rozmawia, nie wzywa zainteresowanych do siebie?

Ja myślę, że ta sprawa powinna być też wyjaśniona... ze strony tych doniesień, które tam były dotyczących tych przesłanek, o których mówił zupełnie ktoś inny. To nie są wypowiedzi pana Sokala, tylko to jest wypowiedź innej osoby, która o niej mówi. Tę kwestie trzeba moim zdaniem wyjaśnić.

Tak łatwo zbyć i powiedzieć: ja się tym nie zajmuję, ale, panie ministrze, ja wracam do tego, co Andrzej Duda deklarował, kiedy zaczynał prezydenturę w swoim dekalogu, który pan na pewno pamięta. Mówił: "Będę prezydentem, który przywróci Polakom zaufanie do państwa i poczucie godności".

I robi to pan prezydent.

"Będę prezydentem, który buduje państwo uczciwe i sprawiedliwe". Jeśli pan prezydent widzi takie doniesienia, to co z tym robi?

Jeszcze raz powtarzam, ta kwestia nie dotyczy bezpośrednio pana Sokala, tylko jest mowa w rozmowie miedzy biznesmenem a szefem KNF-u, o tym, że takie stanowisko ma człowiek, który jest przedstawicielem pana prezydenta w KNF, ale który zajmuje tam określone stanowisko, on jest prezesem, z tego co wiem, Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Roman Giertych składa doniesienie do prokuratury, jako pełnomocnik dyrektora banku. Zarzuca Zdzisławowi Sokalowi, że miał lobbować w Komisji Nadzoru Finansowego za doprowadzeniem do upadłości Getin Banku. Pytam dlatego pana, jako przedstawiciela prezydenta, czy to jest jakakolwiek przeszkoda dla prezydenta i dla tego, by on był doradcą prezydenta?

Pan redaktor od razu wskazuje, tak jakby to, co robi Roman Giertych, było ustalone, że było pewne i mamy się do tego odnieść. Najpierw trzeba sprawdzić, czy to było rzeczywiście...

To jasne, ja nie wiem, jak było.

Ja też nie wiem i tu jesteśmy w punkcie tym samym. Pan nie wie, ja nie wiem, tylko pan snuje domysły, a ja ich nie będę snuł.

Tak, tylko że pan prezydent powołuje człowieka do Komisji Nadzoru Finansowego i te domysły mu nie przeszkadzają.

Nie, panie redaktorze, to trzeba wyjaśnić. Jeszcze raz powtarzam, że tę kwestię trzeba wyjaśnić.

I na czas wyjaśniania Zdzisław Sokal powinien być przedstawicielem prezydenta w KNF?

Panie redaktorze, tę kwestię trzeba wyjaśnić.

Rozumiem.

Jeszcze raz powtarzam. Po wyjaśnieniu będą odpowiednie reakcje prezydenta.

A na czas wyjaśniania pan prezydent zamierza podjąć jakieś decyzje?

Nie wiem, nie byłem podczas dzisiejszego spotkania.

Myśli pan, że szef KNF w tej sprawie działał samodzielnie?

Panie redaktorze, pan próbuje ode mnie uzyskać informacje, których nie wiem. Odpowiedź za każdym razem będzie jednoznaczna: Nie wiem. 

Rozmawiam z politykiem, politycy chętnie komentują. Tu nie będzie pan komentował?

Nie będę snuł przypuszczeń, bo nie wiem.

A jeśli można wejść do urzędu, jakim jest Komisja Nadzoru Finansowego i nagrać rozmowę z szefem tego urzędu, to jak nazwać to, co się wydarzyło, panie ministrze?

Wiem jedno, że ta osoba, która nagrywała, jest jedną z osób, która jest odpowiedzialna za aferę, która została wywołana. Więc po co przychodzi ktoś z kimś, żeby nagrywać rozmowę - tego nie wiem, bo ja takich metod nie stosuję i trudno mi na to pytanie odpowiadać. To są techniki, które są mi obce, po prostu.

A gdyby był pan dzisiaj politykiem opozycji...

To co?

Zapytałby pan w takiej sytuacji: A gdzie były służby? Gdzie ABW, gdzie CBA?

Panie redaktorze, to są w tym momencie pytania do szefa KNF-u, bo ja np. - co ja bym zrobił - na pewno bym się nie spotykał w cztery oczy z osobą, która występuje w materiałach jako właściciel tych podmiotów gospodarczych, które doprowadziły do poważnej afery. On przychodzi i rozmawia. Ja rozumiem, że szef KNF musi rozmawiać z takimi przedstawicielami, ale to trzeba robić w takiej formie, żeby potem nie było tego typu zarzutów. Ja przynajmniej wziąłbym ze sobą dyrektora departamentu odpowiedniego albo jakiegoś prawnika i proszę bardzo - rozmawiamy. Tak, że są świadkowie tej rozmowy. A nie w cztery oczy.

Kto wybrał miejsce dla Donalda Tuska na oficjalnych uroczystościach 11 listopada? 

Panie redaktorze, ja widziałem, jak pan Donald Tusk wchodził na trybunę i sobie stanął tam, gdzie stanął.

Sam sobie stanął?

A skąd mi wiedzieć, panie redaktorze. 

Nie sprawdził pan, nie dopytał pan po fakcie?

Panie redaktorze, ja mogę jedno powiedzieć: Na trybunie, tam gdzie staliśmy wszyscy, nie było nazwisk... z imieniem i nazwiskiem, gdzie kto ma stanąć. Każdy stanął tam, gdzie albo mu ktoś wskazał, albo gdzie sam chciał stanąć.

Opracowanie: