"Koronawirus i zabezpieczenie przed nim jest zadaniem rządu polskiego, czyli wojewody" - mówiła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Aleksandra Dulkiewicz. "Brakuje nam przede wszystkim informacji, jak się zachowywać" - dodała prezydent Gdańska. "Czekamy na wejście w życie ustawy, która została przyjęta wczoraj przez Sejm. Zadaniem nas jako władzy publicznej jest rzetelnie informować mieszkańców i nie siać paniki" - mówiła. "Przede wszystkim ważny jest zdrowy rozsądek" - dodała. Pytana przez Marcina Zaborskiego o ewentualne odwoływanie imprez masowych, prezydent Gdańsk podkreśliła, że "pora zimowa nie sprzyja imprezom masowym". "Niektórych imprez z różnych powodów odwołać nie można" - zauważyła. "Nie byłam w żadnym szpitalu, bo nie ma takiej potrzeby" - stwierdziła Dulkiewicz. Podkreśliła równocześnie, że w Gdańsku nie ma szpitali miejskich.

Dzisiaj uchodźców w Polsce prawie nie ma, ponieważ przepisy, które dzisiaj obowiązują w Polsce i zaostrzone kontrole na wschodniej granicy w Polsce, nie pozwalają tym ludziom, którzy uciekają przed wojną, wjechać do Polski - tak Dulkiewicz odpowiadała na pytanie, ilu Gdańsk przyjął uchodźców w ciągu roku jej prezydentury.

Marcin Zaborski pytał też swojego gościa o spotkanie z prezesem PKN Orlen ws. przejęcia przez koncern gdańskich spółek - Energii i Lotosu.  Dulkiewicz tłumaczyła, że powodem spotkania była m.in. troska o wpływu podatków do miejskiej kasy. Rolą każdego gospodarza jest troska o mieszkańców - podkreśliła prezydent Gdańska. Oczywiście Energa i Lotos nie jest w moich rękach - przyznała Dulkiewicz. 

"Wydaje mi się dziwne, że w Polsce nie ma jeszcze koronawirusa"

Dla mnie jako obywatelki Rzeczpospolitej Polski położonej miedzy krajami, w których ten wirus jest, na logikę wydaje się to bardzo dziwne, że jeszcze nie ma go w Polsce, bo jest w Niemczech, na Litwie, Białorusi, Ukrainie. Wokół wszędzie jest, a w Polsce jeszcze nie ma. Nie mam podstaw, żeby nie wierzyć, ale wydaje mi się, że to jest dziwne - powiedziała Aleksandra Dulkiewicz w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM. Zapytana o tweet Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, w którym kandydatka na prezydenta sugerowała, że polski rząd ukrywa prawdę o obecności koronawirusa w Polsce, Dulkiewicz odparła: "Ja bym takiego tweeta chyba nie napisała, ale prawda Polkom i Polakom się należy. I mam nadzieję, że tę prawdę jak najszybciej poznamy".

Aleksandra Dulkiewicz zapowiadała, że podpisze się na liście poparcia każdego kandydata na prezydenta, któremu zależy na demokratycznych standardach. Marcin Zaborski zapytał więc, czy oprócz Szymona Hołowni i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na poparcie mógłby liczyć np. Robert Biedroń lub Władysław Kosiniak-Kamysz. Ludzie od Roberta Bieronia zgłosili się fejsbukowo. Powiedziałam, że oczywiście podpiszę. PSL, z tego co wiem, już podpisy złożył, więc chyba nie potrzebują mojego podpisu - odpowiedziała Dulkiewicz.

Marcin Zaborski zapytał prezydent Gdańska, czy nadal korzysta z ochrony. Korzystam - odpowiedziała Aleksandra Dulkiewicz. Moje życie bardzo się zmieniło rok temu. Nadal przychodzi pełno różnych wiadomości, listów oględnie mówiąc niesympatycznych. Jakoś trzeba z tym żyć. Jutro na 9 rano idę kolejny raz do komendy miejskiej. Średnio chodzę raz na dwa, raz na półtora tygodnia - dodała.

Marcin Zaborski, RMF FM: Czy gdańskie szpitale są przygotowane na ewentualne, możliwe pojawienie się koronawirusa?

Aleksandra Dulkiewicz: Pierwsza rzecz i myślę, że to jest szalenie istotne - wszyscy musimy mieć świadomość, że koronawirus i zabezpieczenie się przed nim to jest zadanie rządu polskiego, czyli wojewody... Ja, jak tylko pojawiły się pierwsze informacje dotyczące tego - cztery tygodnie temu dwie osoby zostały zatrzymane na gdańskim lotnisku - to natychmiast skontaktowałam się z panem wojewodą, w sprawie procedur. Miasto ma silne narzędzie informacyjne. Uważam, że przede wszystkim nam wszystkim brakuje informacji o tym, jak się zachować, jak się przygotować.

Proszę wykorzystywać okazję i informować swoich mieszkańców i nie tylko ich. Naczelna Rada Lekarska rekomenduje zakaz organizacji imprez masowych. Czy w gdańskim magistracie, ratuszu jest taki pomysł brany pod uwagę?

Po pierwsze pora zimowa, w której obecnie jesteśmy, nie sprzyja imprezom masowym, to jest dosyć bezpieczne. Natomiast po drugie - czekamy na wejście w życie ustawy, która została wczoraj przez Sejm przyjęta, która różne obowiązki nakłada przede wszystkim na wojewodę, ale też na samorządy. My staramy zachowywać się rozsądnie, ale myślę, że to jest najważniejsze i jest też zadaniem nas jako władzy publicznej - już nie rozróżniając czy rząd, czy wojewoda, czy samorząd - przede wszystkim rzetelnie informować mieszkańców i nie siać paniki.

Zmartwię panią, są wydarzenia, które lekarzy martwią. W liście do premiera szef Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzej Matyja pisze tak: "zalecać należy organizatorom wszelkich wydarzeń, gromadzących licznych uczestników, między innymi spektakli, pokazów, wystaw, konferencji, koncertów ich odwołanie do czasu uspokojenia się sytuacji epidemiologicznej w Europie i na świecie". A to się dzieje, także w Gdańsku.

Profesor Matyja ma rację, natomiast często też jest tak, że niektórych imprez z różnych powodów odwołać nie można. Wydaje mi się, że przede wszystkim potrzebny jest zdrowy rozsądek. Mogę powiedzieć o jakie zalecenia poprosiłam, żeby wdrożyć w urzędzie miejskim w Gdańsku. Zamówiliśmy i czekamy, jutro zgodnie z zapowiedziami mają przyjechać, różne dozowniki na płyny dezynfekujące, które zamontujemy we wszystkich miejscach, gdzie gromadzą się mieszkańcy składający dokumenty w punktach obsługi klientów. Udostępniamy wszystkie nośniki informacyjne, które mamy w autobusach, tramwajach, na mieście po to, żeby wszystkie informacje, jak się należy zachowywać, jak przestrzegać tych zasad, o których i Generalny Inspektorat Sanitarny, i Narodowy Fundusz Zdrowia przypomina. To, co ważne.

Odwiedziła pani wszystkie szpitale miejskie w Gdańsku? Żeby się upewnić, że są...

My nie mamy miejskich szpitali.

Ale są w mieście. Nie mówię - podlegające miastu - tylko takie, które są w Gdańsku.

Nie mamy miejskich szpitali, panie redaktorze. Tak jak na samym początku powiedziałam - to jest zadanie wojewody.

Rozumiem, ale to nie chodzi o przerzucanie się, czyja to jest odpowiedzialność. Chodzi o bezpieczeństwo mieszkańców i pani jest reprezentantem mieszkańców, który może sprawdzić, jak to wygląda w rzeczywistości.

Panie redaktorze, odwiedzanie szpitali, jeżeli nie ma takiej potrzeby, jest niewskazane i o tym też bardzo wyraźnie mówią służby sanitarne.

Nie była pani w żadnym szpitalu?

Nie, nie byłam, bo nie ma takiej potrzeby.

Jutro na stadionie Energia Gdańsk jest mecz Legii Gdańsk z Legią Warszawa i tu się nic nie zmienia, ten mecz będzie?

Nie miasto jest organizatorem tego meczu - żeby pan miał też pełną świadomość. Oczywiście, ja rozumiem, że wszyscy uważają, że prezydent miasta odpowiada za wszystko - tak nie jest. Do tego, żeby odpowiadać, trzeba mieć realne narzędzia. Organizatorem meczu jest klub. Wierzę, że zalecenia, które obowiązują wszystkich i prezydenta miasta, i organizatorów wydarzeń masowych, zostaną wdrożone.

Będzie się pani biła z Danielem Obajtkiem o gdańskie spółki, które chce przejąć PKN Orlen?

W ogóle nie lubię krwawych rozstrzygnięć. Myślę, że to nie jest sposób na uprawianie z jednej strony polityki, ale też na uprawianie działalności gospodarczej w Polsce.

Po dzisiejszych waszych rozmowach komunikat Orlenu jest rzeczywiście bardzo koncyliacyjny. Ma takie zdanie: "spotkanie przebiegało w atmosferze troski o dobro Pomorza". Pięknie brzmi. Ale tak naprawdę to przyszła pani powiedzieć: "absolutnie nie zgadzam się na taki scenariusz?"

Po pierwsze, ja nie jestem właścicielem żadnej ze spółek, o której mówimy. No, częściowo Energii, bo mam trochę akcji.

Pewnie dlatego prezydent Gdańska już od wielu lat, także Paweł Adamowicz wcześniej, mówił takiemu rozwiązaniu "nie", jeśli chodzi o przejmowanie przez Orlen np. Lotosu.

To prawda, ale też przypomnę, że kiedy był pomysł, jeszcze za rządów Platformy Obywatelskiej, łączenia Energi z PGE, to samorządowcy gdańscy, pomorscy bardzo jasno powiedzieli temu "nie". 

I mówili np., że łączenie Orlenu z Energą to jest zły pomysł choćby dlatego, że miasto i województwo stracą podatki, które wpływają dzisiaj do budżetu i miasta, i województwa.

To jest jeden z przedmiotów troski i bardzo wyraźnie powiedziałam to panu prezesowi Obajtkowi, dlaczego się spotykamy. Z jednej strony to jest rzeczywiście baza podatkowa - podatek CIT głównie wpływa do marszałka, w mniejszym stopniu do gminy, ale z drugiej strony to są dobrze płatne wysokospecjalistyczne miejsca pracy, więc ten podatek od osób fizycznych wpływa do gmin.

I prezes Orlenu zapewnia, że spółka Energa, która ma się połączyć z Orlenem, wcale nie będzie wyłączona z miasta. To znaczy - siedziba pozostanie w Gdańsku, będzie spółka dalej odprowadzała podatki w Gdańsku tak jak do tej pory, nic się nie zmieni. Problem znikł?

Myślę, że rolą każdego gospodarza - czy to miasta, czy regionu - jest troska o jego mieszkanki i mieszkańców. Ja staram się to robić. Ludzie zaczepiają mnie często na ulicy, bo dużo chodzę, spaceruję, spotykam się z ludźmi, i mówią: "pani prezydent, co będzie z Energą, co będzie z Lotosem?". Oczywiście to nie jest w moich rękach. Myślę, że też nie do końca jest dzisiaj w rękach prezesa Obajtka, bo jeśli chodzi o Energę to tutaj decyzja jest po stronie Skarbu Państwa.

Prezes Orlenu mówi - "te fuzje - i z Energą i z Lotosem - to jest szansa na wielomiliardowe inwestycje, nowe miejsca pracy i większe wpływy podatkowe".

Myślę, że życie zawsze weryfikuje. Myślę, że bardzo ważne jest to, żeby wspierać potencjał taki, który jest dzisiaj zarówno w Lotosie, jak i w Enerdze. To są spółki, które były przez wiele lat budowane z dobrą wizją, z dobrą strategią. Co zresztą prezes Obajtek, który przypomnę, że był prezesem obu tych spółek - i Lotosu, i Energi, więc zna je bardzo dobrze.

Spróbujemy za moment do tego wrócić, pani prezydent, ale jeszcze zanim zakończymy tę część rozmowy, chciałbym zapytać, ilu uchodźców przyjął Gdańsk, odkąd pani jest prezydentem, a mija prawie rok?

Ja może zapytam inaczej - ile rząd polski pozwolił przyjąć uchodźców?

Ilu uchodźców przyjął Gdańsk, pani prezydent?

Ilu rząd Polski pozwolił przyjąć uchodźców?

Pytanie za pytanie to jest taka metoda trochę, proszę wybaczyć, z przedszkola. Pani od roku jest prezydentem. Ilu uchodźców przyjął Gdańsk?

Panie redaktorze, pan jest wybitnym redaktorem, pracującym już wiele lat w mediach różnych. I pan doskonale wie, że żaden wójt, prezydent, burmistrz nie prowadzi samodzielnie polityki zagranicznej.

Tylko, że to pani, pani prezydent powiedziała rok temu w niemieckim dzienniku "Die Welt" tak: "dążymy do tego, aby stać się wzorcowym miastem w Polsce na rzecz integracji uchodźców". Udało się?

Na pewno to, co nam się udaje, to jest integracja imigrantów. Dzisiaj uchodźców prawie w Polsce nie ma, ponieważ przepisy, które dzisiaj obowiązują w Polsce i też zaostrzone kontrole, które są choćby na wschodniej granicy w Polsce, nie pozwalają tym ludziom, którzy uciekają przed wojną, w trudnej sytuacji ekonomicznej, dzisiaj do Polski wjechać.