Susza hydrologiczna w Polsce może utrzymać się jeszcze przez kilka miesięcy - twierdzi Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Rekordowo niski stan rzek podniesie się dopiero zimą. Najgorsza jest sytuacja na Wiśle i Warcie. Hydrolodzy uspokajają jednak, że wody pitnej jest pod dostatkiem.

Największe miasta - jak Warszawa, Kraków czy Wrocław - korzystają przede wszystkim ze zbiorników podziemnych. Właśnie w takich zbiornikach, położonych nawet do 200 metrów pod ziemią, znajduje się aż 70 procent wszystkich polskich zasobów wody pitnej.

Problemów z zaopatrzeniem w wodę nie mamy i nie spodziewamy się, żebyśmy w najbliższych miesiącach takie mieli - uspokaja wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski.

Niestety susza hydrologiczna ma katastrofalny wpływ na roślinność i życie w rzekach. Odbudowa zniszczonego ekosystemu zajmie miesiące. Eksperci uspokajają jednak, że powodów do obaw nie ma, bo pełna odbudowa ekosystemu jest jak najbardziej możliwa.

Najgorzej w Małopolsce


Najniższe poziomy rzek notowane są w ciągu górnej i środkowej Wisły oraz w zlewni górnej i środkowej Warty. W Warszawie wodowskaz królowej polskich rzek we wrześniu wskazał rekordowe 59 cm głębokości. Sytuacja poprawi się zapewne dopiero zimą wraz z opadami śniegu. Hydrolodzy zastrzegają jednak, że poziom rzek może wzrosnąć również jesienią. Musiałyby się jednak pojawić kilkudniowe, intensywne opady deszczu. Takich na razie IMGW nie prognozuje.

Instytut przewiduje natomiast, że w związku z ocieplaniem klimatu i wzrostem średniej temperatury w Polsce takie sytuacje będą się powtarzać. Analiza zmian klimatycznych na 2030 rok wskazuje, że latem będzie padać jeszcze mniej niż teraz. Opady będą jednak miały charakter gwałtowny i intensywny. Najbardziej odczuwalne zmiany mają dotyczyć Małopolski.