"Cześć Adam, jest taka sprawa…" – mam nadzieję, że takie słowa do telefonu wypowie wkrótce prezes Legii Dariusz Mioduski. Sprawa jest niecierpiąca zwłoki. Zwłoka może skutkować euro-porażką na komicznie wczesnym poziomie eliminacji do Ligi Mistrzów. Żeby nie użyć mocniejszych słów… A mogło być inaczej. Zarówno dla trenera, prezesa, jak i piłkarzy.

Dean Klafurić mógł odejść wcześniej. Mógł być zapamiętany jako trener bez doświadczenia, który posprzątał stajnię Jozaka Augiasza i doprowadził Legię do dubletu. Część kibiców i oczywiście prezes - uznali jednak, że Klafuriciowi za zasługi należy się prowadzenie drużyny w kolejnym sezonie. Komentatorzy ostrzegali jednak, że europejska jesień skończy się w Polsce latem i to jeszcze solidnym obiciem czapy. Po czapkach dostali wczoraj Legioniści od potężnego Spartaka Trnava. Gdyby Legia sprzedała Pazdana, Vesovicia i Szymańskiego, to mogłaby sobie kupić całą drużynę mistrza Słowacji. Owszem - nie są to pasterze w stylu Cork, ale drużyna, którą Legia (przynajmniej mając takich zawodników) jest w obowiązku ograć. Sam Jan Vlasko - zawodnik Spartaka - oceniał szanse swojej drużyny w meczu z Legia na 5 procent! To wszystko pokazuje jak bardzo porażka Legii zażenowała kibiców, dziennikarzy i mam nadzieję, że również władze klubu.

Dean Klafurić odejdzie zatem (bo to już raczej pytanie nie "czy?", a "kiedy?") zapamiętany jako facet od kobiecej piłki, który chciał Legionistów nauczyć nowego ustawienia, ale nie wyszło. Zostanie zapamiętany jako trener, który porażkę swojego zespołu tłumaczył wirusem. Pół drużyny w gorączce rzygało całą noc, ale trener i tak postanowił wystawić ich w meczu eliminacji Ligi Mistrzów. Dodatkowo powiedział, że jest z nich dumny.

Czy to nie pachnie trochę amatorką? Nie chcę już wdawać się w kwestie ustawienia, zadań poszczególnych zawodników oraz ich zachowania na boisku, ale sam sposób prowadzenia drużyny to jakieś nieporozumienie. Dziwią mnie też ruchy w ciemno prezesa Mioduskiego, który wciąż nie za bardzo potrafi określić, w którą stronę ma podążać Legia.

Na razie podąża równią pochyłą w dół, co podkreślali wczoraj słowaccy dziennikarze, którzy mówili: skoro ta wasza Legia dostaje oklep od Spartaka, to jakim cudem w takim stylu wygrała waszą ligę?

No... Też się zastanawiam.