W angielskiej Premier League od lat układ sił był dość stabilny. Kibice spokojnie potrafili też wymienić czołówkę francuskiej Ligue 1. W tym sezonie mamy jednak pewne odstępstwa od normy. Po 15 kolejka w Anglii liderem jest Leicester City. We Francji po 17 rozegranych meczach wiceliderem beniaminek z Angres.

Sezon 2014/2015 był dla Leicester City pierwszym po powrocie do Premier League. Drużyna długo broniła się przed spadkiem ostatecznie kończąc sezon na 14. pozycji. Teraz jest zdecydowanie lepiej. Drużyna "Lisów" po 15 kolejkach jest liderem rozgrywek z 32 punktami na koncie. Duża w tym zasługa Jamie’ego Vardy’ego, który jeszcze trzy lata temu grał... w piątej lidze. Teraz trafia jak na zawołanie już w Premier League. Zdobył już w tym sezonie 14 bramek. Kiedy w 2012 roku trafił do Leicester City trzeba było za niego zapłacić 100 tysięcy euro. Teraz jest wart 60 razy więcej.

To zresztą nie jedyny świetny strzelec w drużynie "Lisów". 10 bramek w lidze ma już Riyad Mahrez. Algierczyk, który trafił do Anglii półtora roku temu z francuskiego Le Havre. Najbliższe tygodnie pokażą czy Leicester stać naprawdę na walkę o wysokie miejsce na koniec sezonu. Na razie jednak można już śmiało powiedzieć, że trener Claudio Ranieri stworzył w Anglii ciekawą drużynę, z którą trzeba się liczyć. "Lisy" najtrudniejsze mecze mają jeszcze przed sobą. Pod koniec grudnia drużynę czekają między innymi mecze z Liverpoolem i Manchesterem United. Warto też przypomnieć, że w drużynie gra ciągle Marcin Wasilewski, choć w tym sezonie występował tylko w krajowym pucharze.

Jednak Leicester City z kadrą wycenianą na 100 milionów euro to prawdziwy krezus przy obecnym wiceliderze francuskiej Ligue 1, czyli drużynie Angres, która jest ligowym beniaminkiem. Kadra drużyny jest wyceniana na niespełna 19 milionów euro. Budżet klubu wynosi 25 milionów. Przy największych francuskich klubach to po prostu grosze. Mimo to piłkarze z małego klubu potrafili już w tym sezonie zremisować z PSG, a ostatnio pokonali Olympique Lyon. W Ligue 1 trwa wyścig dwóch prędkości, bo mistrzostwo zarezerwowane jest dla drużyny z Paryża (już 15 punktów przewagi w tabeli), ale pozostali marzą o wicemistrzostwie. Na razie dość nieoczekiwanie do wyścigu Olympique Lyon i AS Monaco wmieszało się właśnie Angres i Caen. Największe wrażenie na ekspertach robi jednak Angres. W 17 spotkaniach udało im się zdobyć 16 bramek - to niewiele. Jednak zaledwie 9 straconych bramek to świetny wynik. Tylko PSG ma o jedną straconą bramkę mniej.

Niesamowicie wyglądają też dane portalu Transfermarkt, który wycenia piłkarzy. W drużynie Angres nie ma zawodnika wartego więcej niż półtora miliona euro! Jednym z nich jest kapitan zespołu Cheikh N’Doye. Senegalczyk strzelił dotychczas 5 bramek i jest najlepszym strzelcem ekipy.

W ten trend wpisuje się też nasz Piast Gliwice, bo przecież mało kto spodziewał się, że ten klub będzie na takim etapie rozgrywek liderem Ekstraklasy i to z kilkupunktową przewagą nad rywalami.

Mimo że w piłce rządzą wielkie pieniądze ciągle ktoś mały i niepozorny potrafi w tym układzie namieszać i nawet jeśli to zmiany krótkotrwałe to właśnie one bywają w futbolu najpiękniejsze.