Niekwestionowana gwiazda skoków, Fin Janne Ahonen nie daje o sobie zapomnieć. Już dwa razy kończył karierę, ale teraz wraca do fińskiej kadry. Cel? Olimpijski medal w Soczi.

Fińskie skoki przechodzą głęboki kryzys. Zimą otwarcie mówił o tym wybitny trener Hannu Lepistoe. Wystarczy spojrzeć na wyniki Pucharu Świata: najlepszy z Finów Lauri Asikainen zajął na koniec sezonu 46. miejsce. Lata świetlne nie tylko za Kamil Stochem, Piotrem Żyłą i Maciejem Kotem, ale i Dawidem Kubackim i Krzysztofem Miętusem, który zdobył dwa razy więcej punktów od najlepszego z Finów. Może więc jakimś ratunkiem jest powrót Ahonena?

Weteran znalazł się w kadrze obok Asikainena oraz Anssi Koivuranty, Janne Happonena, Samiego Heiskanena, Ville Larinto i Olliego Muotki. Trenerem, mimo słabych wyników, będzie nadal Pekka Niemelae. Także dlatego, że po obcięciu dotacji na skoki w kraju słynącym ze sportów zimowych brakuje fachowców. Nie tylko wyniki z ubiegłego sezonu, ale również i potencjał poszczególnych zawodników były brane pod uwagę przy wyborze członków kadry A - powiedział fiński szkoleniowiec, mając na myśli być może potencjał Ahonena.

Była gwiazda skoków liczy sobie już 36 lat. Ma w dorobku tytuły mistrza świata i dwa olimpijskie srebra. Ahonen pięć razy wygrał też Turniej Czterech Skoczni. Czy teraz okaże się zbawcą fińskich skoków? Po raz pierwszy powiedział "pas" w 2008 roku, ale dość szybko wrócił. Już w sezonie 2009/2010 zajął w Pucharze Świata dobre 11. miejsce. Rok później był już 44. i znów pożegnał się z rywalizacją.

O jednym trzeba jednak pamiętać. Na Igrzyskach Olimpijskich w Vancouver w 2010 roku, niedługo po powrocie do sportu Ahonen zajął 4. lokatę. Może więc nie przesadza mówiąc, że marzy mu się medal w Soczi.