Piłkarska Ekstraklasa zaskakuje na boisku i poza boiskiem. Często rozczarowuje, czasami zachwyca. Teraz jednak w gabinetach prezesów i na ławkach trenerskich dzieje się więcej i ciekawiej niż na murawie.

Piłkarska Ekstraklasa zaskakuje na boisku i poza boiskiem. Często rozczarowuje, czasami zachwyca. Teraz jednak w gabinetach prezesów i na ławkach trenerskich dzieje się więcej i ciekawiej niż na murawie.
Nowy-stary trener piłkarzy Piasta Gliwice Radoslav Latal podczas konferencji prasowej, 1 września 2016 /Andrzej Grygiel /PAP

Połowa lipca. Trener Radoslav Latal żegna się z Piastem Gliwice, choć klub bije się już w Lidze Europy. Mimo przepracowanego okresu przygotowawczego Czech ma dość i odchodzi. Jego następca Jiri Necek przetrwał sześć tygodni. 1 września do klubu wrócił... Latal. Latem nie dostał takich wzmocnień, jakie planował. Klub nie utrzymał Kamila Vacka i Martina Nespora - liderów zespołu. Nie jest też tajemnicą, że Latal niezbyt dogadywał się z władzami klubu, ale i prezes Piasta zdążył się zmienić. We wtorek z pracy zrezygnował Adam Sarkowicz.

Długo na stanowisku prezesa Ruchu Chorzów nie wytrwał Janusz Paterman. Zaczął pracę 1 sierpnia, a już po niespełna miesiącu został odwołany. Gdzieś w tym wszystkim było jeszcze zamieszanie z opóźniającym się transferem Mariusza Stępińskiego do FC Nantes - kłopoty z przetłumaczeniem dokumentów i inne atrakcje.

O Wiśle Kraków można by napisać nowelę. Pojawienie się i zniknięcie Jakuba Meresińskiego, kłopoty finansowe klubu, słaba gra w Ekstraklasie, rozwiązanie drużyny rezerw. Nudy na stadionie przy Reymonta w wakacje nie było.

I na deser Lech Poznań, zawodzący na boisku na początku rozgrywek po raz drugi z rzędu. Władze klubu w końcu nie wytrzymały i zwolniły Jana Urbana. Zastąpił go Nenad Bjelica - Chorwat, który zbierał dobre recenzje w Austrii.

Zobacz również:

Do tego wszystkiego doliczyć można jeszcze transferową ofensywę Legii, która latem znacznie się wzmocniła i przecież też już na początku okresu przygotowawczego zaprezentowała nowego trenera.

Dużo mamy więc tych emocji niezwiązanych bezpośrednio z wydarzeniami na murawie. Numerem jeden, jeśli chodzi o "największy bałagan", jest na pewno Wisła Kraków, ale zatrudnienie w Gliwicach ponownie po sześciu tygodniach Radoslava Latala również można zaliczyć do największych absurdów sezonu - choć ten przecież dopiero się zaczął.