Zachwyt, niedowierzanie, historyczny karny. Znów zachwycamy się (słusznie) Leo Messim, który wykonując rzut karny… zanotował asystę. A przecież Argentyńczyk jednocześnie nie zrobił nic wielkiego. Ot, zrobił to co zrobić po prostu mógł…

W regulaminie gry w piłkę nożna zapis jest wręcz banalny: "Wykonawca rzutu karnego musi kopnąć piłkę do przodu". Tylko tyle i aż tyle. Nikt nie wymaga od wykonawcy karnego oddania strzału. Nikt go do tego nie zmusza, choć robi tak oczywiście 99,99 procenta wszystkich zawodników, który ustawią sobie piłkę na 11 metrze. Bo łatwiej, bo prościej, bo mniej ryzykownie. I właśnie dlatego zachwycamy się pomysłowości Messiego i jego zagraniem, choć przecież napastnik nie wykorzystał jakiejś luki w futbolowych przepisach, czy kruczka prawnego, ale można po prostu potwierdził podstawowy zapis dotyczący rzutu karnego.

Nie on pierwszy zresztą. Podobnie rzuty karne rozegrali w odległej, piłkarskiej przeszłości Holender Johan Cryuff w barwach Ajaxu Amsterdam w 1982 roku i Belg Rik Coppens w meczu jego narodowej reprezentacji z Islandią w 1954 roku. To co wyróżnia trafienie Messiego to fakt, że jego podanie zakończyło się asystą, bo Luis Suarez zdobył bramkę. W tych dwóch wspomnianych meczach z przeszłości na liście strzelców i tak znaleźli się Cryuff i Coppens, bo koledzy, którzy przejęli piłkę po ich podaniu odgrywają ją z powrotem.

MESSI i SUAREZ W AKCJI. ZOBACZ

Zagranie Messiego i wbiegnięcie w pole karne Suareza na nowo rozgrzeje dyskusję dotyczącą rzutów karnych, a te często wykonywane są... niezgodnie z przepisami. Zawodnicy obu drużyn często zbyt szybko wbiegają w pole karne. A tu przepisy mówią jasno: zawodnicy muszą zajmować miejsce 9,15 m. od punktu karnego. Nie mogą więc przed strzałem zbyt szybko wbiegać w pole karne. Sędziowie często przymykają na to oko, bo w końcu czy kilka centymetrów ma jakieś znaczenie jeśli uderzający strzela na bramkę? Na interwencję bramkarza nie ma to żadnego wpływu. Co innego, jeśli ktoś decyduje się na zagranie jak Messi. Wtedy każdy centymetr w walce o piłkę może być kluczowy. Jeżeli Messi znajdzie naśladowców szybciej niż za 30 lat to możliwe, że na ten zapis regulaminu sędziowie będą patrzeć w bardziej restrykcyjny sposób.

Już pojawiły się głosy, że zagrywając w ten sposób Messi chciał ośmieszyć piłkarzy Celty Vigo. Bo przecież jak to tak można. Trzeba strzelać i tyle. Ja bym jednak nie traktował tego poważnie. Po pierwsze wszystko było zgodnie z regulaminem, a po drugie nie doszukujmy się wszędzie ośmieszania, szydzenia czy braku szacunku. Bo dojdziemy do ściany...

(ug)