Michael Phelps wraca do pływania. To informacja, które zelektryzowała fanów sportu, choć umówmy się - pływanie trudno uznać za jedną z najpopularniejszych dyscyplin świata, mimo że pływać umie spora część z nas. Dyscyplinom pomagają jednak indywidualności, a bez wątpienia Phelps to wielka indywidualność.

Od jego ostatniego występu minął grubo ponad rok. Po igrzyskach w Londynie Amerykanin postanowił pożegnać się ze sportem. W końcu co miał jeszcze do wygrania? Medali olimpijskich ma więcej niż ktokolwiek inny. 18 złotych medali, 2 srebrne, 2 brązowe. Wynik z kosmosu.

Phelps na nudę nie narzekał. Ma szkółki pływackie, różne hobby (golf, poker), nie ma kłopotów finansowych. Po co więc wraca? Cóż, zapewne po prostu brakuje mu trochę tego treningowego rytmu, w którym żył przez jakieś 20 lat. Czasu na treningi i powrót do formy jest sporo, ale oczywiście trudno już teraz powiedzieć jak to wszystko może w Rio de Janeiro wyglądać. Czy Phelps będzie w stanie dojść znów tak daleko, by wygrywać z najlepszymi na świecie? A jak zachowa się jeśli nie wyjdzie? Właśnie od jego reakcji będzie uzależnione to, czy na powrocie straci czy zyska. Jeśli za dwa lata wyjdzie z basenu przegrany, ale uśmiechnie się i powie: "Szkoda, nie wyszło, ale świetnie się bawiłem" - to chyba o sportowym upadku legendy nie będzie mowy. Przynajmniej dla mnie.

Sam jestem ciekawy jak ten powrót będzie przebiegał. A przecież różnie z tym bywało. Były powroty w stylu Michaela Jordana, który podczas drugiej przygody z NBA zachwycał wszystkich i znów znalazł się na szczycie. Były powroty smutne i nieudane jak choćby kolejne próby powrotu na szczyt Andrzeja Gołoty. Sportowcy przerywają emeryturę z różnych powodów, różne są też czynniki, które powodują, że kończą ze sportem nawet w młodym wieku. Przecież Phelps pożegnał się z wyczynowym sportem w wieku 27 lat. Biathlonistka Magdalena Neuner na emeryturze jest od ponad roku, a przecież jest od Phelpsa o dwa lata młodsza. Jednym sport nudzi się szybko, a inni - jak skoczek narciarski Noriaki Kasai, wydają się wieczni.

Phelpsowi życzę powodzenia, bo jednak nic tak nie przyciąga do sportu jak wielkie wyniki, bicie rekordów, a tego akurat w pływackiej karierze Amerykanina nie brakowało. Teraz sytuacja jest o tyle ciekawa, że "Phelps 2014" musi zmierzyć się z Phelpsem z 2012 roku. Czy dorówna sam sobie?