Wspaniałe występy Michała Kwiatkowskiego w wiosennych klasykach, teraz niesamowity występ Przemysława Niemca i Rafała Majki w Giro d'Italia. W naszym kolarstwie szosowym po chudych latach chyba nadchodzą w końcu tłuste.

Jakieś przebłyski mieliśmy już w poprzednim sezonie. Nasi kolarze świetnie pojechali przed rokiem na wyścigu Dookoła Katalonii. Sylwester Szmyd dwa etapy ukończył na trzecim miejscu. Michał Gołaś był nawet drugi. Aktywnie jechał Tomasz Marczyński. Na Giro 2012 też mieliśmy swoje wielkie chwile. Gołaś zajął trzecie miejsce na 6. etapie i przez chwilę był wiceliderem wyścigu. Po cichu liczyliśmy nawet na to, że udało mu się założyć różową koszulkę, nie wyszło, ale i tak przeżywaliśmy emocje, jakich nie mieliśmy od czasów Zenona Jaskuły. Michał Kwiatkowski błysnął jeszcze w Tour de Pologne, gdzie przegrał tylko z Włochem Moreno Moserem.

Jeśli rok 2012 mieliśmy niezły, to ten już jest wspaniały. Cały czas świetnie rozwija się Kwiatkowski, który od kilku lat jest uznawany za wielki talent. Teraz zaczyna potwierdzać, że talent ma ponadprzeciętny. Na Tirreno-Adriatico przegrał podium o zaledwie jedną sekundę z samym Alberto Contadorem. Na klasyku Amstel Gold Race także był czwarty, na Walońskiej Strzale - piąty. Prawdziwy szał!

Przed Giro d'Italia mieliśmy więc powody do optymizmu, szczególnie, że okazało się, iż Rafał Majka będzie liderem grupy Saxo-Tinkoff. 22-latek miał pełnić taką rolę już przed rokiem, ale przeszkodziła mu kontuzja. Teraz był w formie i pokazał, że w górach nie odstaje od najlepszych. Na 20. etapie trochę brakowało mu już pary, ale siódme miejsce w Giro to wynik lepszy od rekordowego występu Zenona Jaskuły z 1991 roku (był 9.). Rekordu jednak nie ma, bo jeszcze lepiej wypadł 33-letni Przemysław Niemiec. 

Obsadzany zawsze w roli gregario - głównego pomocnika lidera tym razem jechał z nim, czyli Michele Scarponim, jak równy z równym. Włoch ukończył wyścig na czwartym miejscu, a Niemiec na szóstym - dwa etapy kończąc na najniższym stopniu podium.

Nie zapominajmy jeszcze o Szmydzie, który na razie mało startował, ale cały czas trenuje z Alejandro Valverde i przygotowuje się do Tour de France. Wcześniej obejrzymy go w Critérium du Dauphiné.

W kontekście występów naszych kolarzy bardzo ciekawie zapowiadają się czerwcowe mistrzostwa Polski w Sobótce, choć nadal nie wiadomo, którzy z zawodników z grup zagranicznych zdoła na nie przyjechać. Kolejny biało-czerwony atak obejrzymy na pewno w Tour de Pologne.

Wreszcie oglądając kolarskie wyścigi możemy trzymać kciuki za naszych, a to jest naprawdę fantastyczna odmiana.