Nasza piłkarska kadra na Euro2012 będzie miała zupełnie wyjątkowe oblicze. Jeszcze niedawno żartowaliśmy sobie choćby z Niemców, którzy powoływani do drużyny piłkarzy pochodzenia polskiego, tunezyjskiego, czy tureckiego. Teraz i nasz zespół staje się bardzo międzynarodowy.

Być może już w październiku w zespole zadebiutuje Maor Melikson.

Piłkarz z całą pewnością wyróżniający się w naszej lidze, który mógłby z powodzeniem wzmocnić biało-czerwonych. Ma polski paszport, jego matka urodziła się w naszym kraju - przeszkód formalnych nie ma. Związki Meliksona z Polską są zatem większe niż kilku ogranych już w kadrze zawodników.

Nowość polega na tym, że piłkarz zagrał już dwukrotnie w izraelskiej drużynie, tyle tylko, że w meczach towarzyskich, a w myśl przepisów FIFA drogę do innej drużyny narodowej zamyka jedynie występ w meczu ,,o punkty".

Dotychczas piłkarze, którzy w końcu zdecydowali się na grę dla Polski, grali co najwyżej w krajowych młodzieżówkach. I nic dziwnego, że decyzja Meliksona budzi w Izraelu tak wielkie emocje.

Piłkarz, który jeszcze niedawno przyjeżdżał na zgrupowanie kadry, teraz chce z niej zrezygnować. Być może przepisy FIFA w tej kwestii są jednak zbyt liberalne? Gdyby możliwość zmiany drużyny narodowej wykluczał jakikolwiek seniorski występ - także w meczu towarzyskim piłkarze poważniej zastanawialiby się, które barwy chcą reprezentować.

Jeśli planów selekcjonera nie popsują kontuzje, to w kadrze na Euro mogą znaleźć się Boenisch, Perquis, Polanski, Matuszczyk, Obraniak a może i Melikson.

Z jednej strony dobrzy piłkarze z polskim paszportem nie powinni być przez Smudę pomijani, ale ta nagła chęć gry w polskich barwach przed Euro2012 powoduje, że nasz narodowy zespół zaczyna momentami przypominać drużynę z łapanki.