Nasza siatkarska liga może uchodzić za wzór dla innych dyscyplin sportu. Jest naturalną kontynuacją sukcesów mniejszych lub większych biało-czerwonej reprezentacji w ciągu ostatniej dekady i cały czas idzie do przodu.

Reprezentacyjną siatkówką interesuję się od dawna, tę ligową śledziłem najczęściej tylko poprzez sprawdzanie wyników, ewentualnie rzadkie wizyty na meczach stołecznej Politechniki. Zresztą od kilku lat i tak wszystko kończyło się na dominacji PGE Skry Bełchatów. Rywale jednak cały czas starali się przełamać dominację bełchatowian. I dopięli swego. Rozwijali zespoły, zwiększali budżety, zatrudniali coraz to większe gwiazdy. Efekty widać gołym okiem, choćby we wczorajszym meczu finałowym w Rzeszowie. Wielkie emocje, zwroty akcji, świetne zagrania, ryzykowana zagrywka, pełne trybuny, a i lekkie scysje pomiędzy siatkarzami obu klubów, tylko dodające spotkaniu pikanterii. Świetne widowisko, świetna reklama ligi, a przecież już we wcześniejszych fazach play-off można było odnieść podobne wrażenie.

Kibice koczowali pod halą w Rzeszowie by kupić ostatnie bilety na finał. Gdyby hala była kilkakrotnie większa, też byłoby ok. Dziś pojedynek o trzecią lokatę. Jastrzębski Węgiel zagra z Delectą Bydgoszcz. Też będzie interesująco. Listę klubów z aspiracjami zamyka drużyna z Bełchatowa - w tym sezonie wielki przegrany. Mamy więc aż pięć drużyn, które mogą walczyć o podium. Są gwiazdy, są kibice.

Inne ligi nie potrafiły przekuć tłustych lat na ligowy sukces. W piłce nożnej, nawet jeśli czasowo stworzy się ciekawy zespół jak Wisła Kasperczaka, czy Lech Smudy, to za chwilę wszystko się rozpada. Mamy drużyny, które przez jakiś czas utrzymają się na topie, by popaść w ligową szarzyznę. Brakuje stabilizacji, która mogłaby podnieść poziom całych rozgrywek.

W piłce ręcznej też produkt ligowy nie doczekał się takiej popularności jak reprezentacja, ale dobrze, że oprócz Vive Kielce mamy aspirującą do dużych sukcesów Wisłę Płock.

Na razie jednak liga siatkówki odskoczyła rywalom jeśli chodzi o poziom emocji, wielkie gwiazdy i sukcesy w europejskich pucharach. Jeszcze niedawno mówiło się, że fani chodzą na reprezentację, ale liga mniej ich interesuje. To przeszłość. Liga przyciąga, bo gwarantuje wysoki poziom i często takie napięcie jak 4. mecz finału w Rzeszowie. Aż strach pomyśleć jak będzie wyglądać piąte, decydujące spotkanie. Ciekawe, czy ZAKSA zdecyduje się je przenieść do katowickiego Spodka, który z pewnością dałoby się zapełnić. Trudno oczekiwać by Kędzierzynianie tak łatwo rezygnowali z atutu własnej hali, ale może jednak...