Trudno powiedzieć coś mądrego po dwóch porażka z rzędu. Liczyliśmy na medal, dziewczyny też liczyły. Koniec końców mamy 4. miejsce i choć może nie wszyscy w to wierzycie mamy też sukces.

Powiedzmy sobie szczerze - mówiło się przed wyjazdem Polek do Serbii, że może coś ugrają. Że Kim Rasmussen stworzył ciekawy zespół, że jest atmosfera i jest determinacja. Tyle tylko, że tej jesieni mówiło się tak o koszykarzach czy siatkarzach a wyszedł z tego raczej niesmak.

Teraz proszę. Okazało się, że można odnosić sukcesy. Tymi sukcesami nie są mecze w fazie grupowej, ale już te, w pucharowej części turnieju. Prosta piłka - przegrywasz jedziesz do domu, wygrywasz jedziesz dalej. I Polki pokonały wyżej notowane Rumunki i Francuzki. Statystyki zespołu może nie zachwycały, ale co z tego. Czy "Trójkolorowe" będą się cieszyć siedząc w domach na kanapie, że miały w Serbii lepsze statystyki? Wątpię.

Co do gry naszej ekipy to w meczu o brąz trudno mówić o zachwycie. Dużo niedokładności, błędów, w pierwszych minutach nerwy i chaos. Potem było coraz lepiej. Udało się wyjść na prowadzenie. Czego zabrakło? Myślę, że  po prostu, mimo wszystko umiejętności.

W Danii jest wszystko - silna liga, system szkolenia dla młodzieży. U nas wiadomo - każda dyscyplina ma te same kłopoty. Przegrać z Danią mecz o brąz to żaden dyshonor. Entuzjazm, atmosfera, zaangażowanie, pozytywne nastawienie, wiara w sukces - to wszystko wprowadziło Polki do strefy medalowej. Na więcej nie starczyło paliwa, ale dziewczynom należą się wielkie brawa za wszystko co zrobiły w Serbii. Bo zrobiło naprawdę dużo. Na święta życzę im tylko, by ten sukces nie był pierwszym i ostatnim dla tej ekipy. Walczcie dalej, a marzenie o podium uda się spełnić!