Za naszymi szczypiornistkami sobotni trening. Najważniejsze, że po dziewczynach nie widać już rozczarowania porażką z Holenderkami. Na zajęciach – tym razem bardzo piłkarskich – panowała dobra atmosfera, było dużo uśmiechów i sporo dobrej zabawy.

Za naszymi szczypiornistkami sobotni trening. Najważniejsze, że po dziewczynach nie widać już rozczarowania porażką z Holenderkami. Na zajęciach – tym razem bardzo piłkarskich – panowała dobra atmosfera, było dużo uśmiechów i sporo dobrej zabawy.
Polki po piątkowym meczu z Holandią /PAP/Marcin Bielecki /PAP

Tym razem zawodniczki prawie nie dotykały piłki rękami, a podawały ją sobie za pomocą nóg. Dzięki temu można było się przekonać, która ze szczypiornistek poradziła by sobie w piłce nożnej. W roli bramkarek wystąpiły Anna Wysokińska (co nie dziwi) i Małgorzata Stasiak (to już nowość). Weronika Gawlik walczyła na boisku. Do gry dołączył też drugi trener kadry Antoni Parecki i lekarz ekipy Wojciech Superat.

Nie będę nikogo trzymał w niepewności i od razu odpowiem na to najważniejsze pytanie... Najlepiej z piłą przy nodze radzą sobie Patrycja Kulwińska, Joanna Łabuda, Joanna Gadzina i Agnieszka Kocela. Dziewczyny ładnie rozgrywały, przerzucały ciężar gry ze skrzydła na skrzydło. Były nawet dryblingi. Z niezłej strony pokazała się też Hanna Sądej. Przyjęła piłkę i uderzyła z woleja. Jedna z najładniejszych akcji całego meczu.

Po piłkarskiej zabawie przyszedł jeszcze czas na rozciąganie i to było już cały trening.

Nie ma sensu przeprowadzać zajęć, które będą bardziej angażować zawodniczki pod względem fizycznym. To mogłoby odnieść odwrotny skutek. Teraz ważne, by dziewczynom odpoczęły głowy, bo fizycznie są bardzo zmęczone - mówił mi później Zygfryd Kuchta ze sztabu reprezentacji.

Drugi trener kadry Antoni Parecki zapewniał z kolei, że dziewczyny już nie myślą o porażce z Holandią tylko skupiają się na niedzielnym meczu o brąz: Poprzedni mecz schowaliśmy głęboko w szufladzie. Nie ma sensu do niego wracać i tego rozpamiętywać. Dziewczny od rana są naładowane dobrą energię - konkludował Parecki.

Jak zapewnił lekarz kadry Wojciech Superat nasze reprezentantki są zmęczone i odczuwają bóle przeciążeniowe, ale jutro wszystkie będą gotowe do gry. Fizjoterapeuci pracowali wczoraj do późnej nocy i dziś z pewnością będzie podobnie. W drużynie panuje pełna koncentracja. Także z tego powodu trener Kim Rasmussen nie zezwolił dziś dziewczynom na rozmowy z prasą. Na pewno pojawiłyby się kolejne pytania o wczorajszy mecz z Holandią, a sztab kadry dba o to, by dziewczyny już do tego nie wracały. Teraz liczy się tylko mecz z Rumunią.