Koniec piłkarskiego sezonu w Ekstraklasie. Legia mistrzem i można powiedzieć, że potwierdziły się przedsezonowe przypuszczenia. Co prawda za plecami nowego mistrza mieliśmy niespodzianki, ale tytuł trafił do stolicy. To jednak dopiero początek corocznej zabawy. Zabawy w europejskie puchary.

Koniec piłkarskiego sezonu w Ekstraklasie. Legia mistrzem i można powiedzieć, że potwierdziły się przedsezonowe przypuszczenia. Co prawda za plecami nowego mistrza mieliśmy niespodzianki, ale tytuł trafił do stolicy. To jednak dopiero początek corocznej zabawy. Zabawy w europejskie puchary.
Napastnik Legii Nemanja Nikolic (C) na pokładzie odkrytego autobusu wiozącego drużynę na placu Zamkowym, po meczu ostatniej kolejki Ekstraklasy Legia Warszawa - Pogoń Szczecin /PAP/Bartłomiej Zborowski /PAP

Legia w ostatnich latach zdominowała krajowe rozgrywki i polski futbol. Nie zmieniło tego nawet zeszłoroczne mistrzostwo dla Lecha Poznań. Legia ma najwięcej pieniędzy, najszerszą kadrę i w ogóle jak na polskie warunki jest "naj-". W Europie pozwala to pukać do bram Ligi Europejskiej, ba walczyć nawet o wyjście do fazy pucharowej. Jeżeli Legia utrzyma regularność wchodzenia do tych uboższych, europejskich rozgrywek to będzie nieźle. Marzeniem jest oczywiście Liga Mistrzów, ale patrząc realnie to marzenie trudne do zrealizowania.

Bo Legia gra chaotycznie. Często na boisku nie widać jakiegoś pomysłu, jakiejś przewodniej idei. Czasami widać jedynie bałagan i rozkładanie rąk. Jak na mistrza Polski tych momentów jest za dużo. Podobnie za dużo jest niedokładności, a w tym akurat bryluje często Michał Kucharczyk. Skrzydłowy, który potrafi popisać się świetną asystą, by później kiksować na potęgę. Takie obrazki było widać także we wczorajszym meczu z Pogonią Szczecin. Nie udał się transfer bułgarskiego skrzydłowego Mihaiła Aleksandrowa. Spadek formy zanotował Ondrej Duda. Otwarte pozostaje pytanie o pozycję w zespole Kaspara Hamalainena, który wiosną nie dał Legii tyle na ile go stać. Kolejne pytania dotyczą pozostania w zespole Nemanji Nikolicia czy Aleksandrara Prijovicia, a także wypożyczonego z Krasnodaru Artura Jędrzejczyka.

To poniekąd naturalne dla polskich klubów. Po sezonie kibice nie martwią się o wzmocnienia, ale o to, kto konkretną drużynę opuści. Ot, taka specyfika. Jeśli jednak Legia będzie dalej uparcie i konsekwentnie dążyła do celu jakim jest Champions League musi dalej się wzmacniać. Linia obrony z Adamem Hlouskiem, Michałem Pazdanem, Igorem Lewczukiem, Jakubem Rzeźniczakiem czy wspomnianym już Jędrzejczykiem wyglądała solidnie, choć zdarzały się jej błędy. Drużynę buduje się od tyłu. Dobrze byłoby więc, żeby do tego co udało się w Legii zbudować pod względem defensywnym latem udało się dołożyć nową, lepszą jakość w ataku. Mistrz Polski musi mieć w grze swój charakter, a tego mi w minionym sezonie odrobinę brakowało. Dobre mecze przeplatała Legia przeciętnymi. Mistrz jest - teraz trzeba myśleć o pucharach, które jak głosi stary już slogan "zweryfikują siłę naszych drużyn".

Oby Legii się udało, bo taki impuls klubowej, polskiej piłce jest potrzebny. Trzymam kciuku za dobre, ciekawe transfery i efekty na boisku już za dwa miesiące.