Wśród lasów w Otwocku-Świerku obok Warszawy, za dwumetrowym betonowym murem, pod siedmiometrową warstwą wody kryje się... Maria. Dokładnie - jedyny w Polsce reaktor atomowy, który dostał imię na cześć Marii Skłodowskiej-Curie.

Reaktor atomowy - to brzmi tajemniczo... i zwykle kojarzy się z produkcją energii w elektrowniach atomowych. W tym przypadku jest inaczej - "Maria" jest reaktorem badawczym, choć pełni również rolę produkcyjną.


 Naszym głównym zadaniem jest wytwarzanie strumienia neutronów, które są później wykorzystywane do różnych celów. M.in. badawczych, ale też do napromieniania materiałów tarczowych, wykorzystywanych w medycynie - opisuje Ireneusz Owsianko, kierownik Zakładu Eksploatacji Reaktora "Maria". Głównym produktem, który idzie w świat jest jod-131. Napromieniujemy dwutlenek telluru, a zaraz obok, w POLATOMIE, przetwarzany jest on w jod-131 używany w medycynie, głownie przy nowotworach tarczycy - dodaje.

"Maria" to oczko w głowie pracowników Narodowego Centrum Badań Jądrowych w Otwocku-Świerku. Jesteśmy największym w Polsce instytutem badawczym. Prowadzimy badania od badań podstawowych, czyli fizyki cząstek elementarnych, aż po prace badawcze, które prowadzą do konkretnych efektów gospodarczych - to prace nad nowymi radiofarmaceutykami i tworzeniem nowych technologii, opisuje Paweł Sobkowicz, zastępca dyrektora NCBJ.

Pancerne drzwi, pełna moc i błękit promieniowania


By dostać się do reaktora trzeba najpierw przywdziać biały fartuch, foliowe ochraniacze na buty i stanąć przed grubymi metalowymi drzwiami. Za nimi znajduje się specjalna śluza z bramką dozymetryczną. Szybka kontrola poziomu promieniowania i już jesteśmy w hali reaktora.

To okrągłe pomieszczenie z potężną betonową "studnią" na środku. Za ponad dwumetrowymi ścianami znajduje się serce NCBJ - reaktor atomowy "Maria" o mocy cieplnej 30 MW, choć na co dzień pracuje przeważnie z mocą 25 MW. Można to porównać do 12 tysięcy działających jednocześnie żelazek, taka moc cieplna jest wydzielana - opowiada Ireneusz Owsianko.


Na górę, czyli na korpus reaktora wchodzi się po metalowych schodach...

Stoimy nad reaktorem, znajduje się on pod nami, pod siedmiometrową warstwą wody - opisuje Piotr Witkowski z Zakładu Eksploatacji Reaktora. Woda pełni bardzo ważną, kluczową wręcz rolę dla pracujących tu ludzi - zatrzymuje silne promieniowanie, wytwarzane przez rdzeń rektora i sprawia, że przebywanie nad nim nie jest niebezpieczne dla zdrowia. Będąc nad reaktorem to promieniowanie można zresztą... zobaczyć:

Ta błękitna poświata to właśnie jeden ze skutków pracy reaktora atomowego - jest ona widoczna tylko w wodzie, świadczy o tym, że reaktor działa na pełnych obrotach. Nosi nazwę zjawiska lub promieniowania Czerenkowa. Elektrony, które poruszają się w wodzie przekraczają prędkość światła, ich energia jest tak duża, że mają większą prędkość niż światło (w wodzie światło ma prędkość mniejszą niż np. w powietrzu) - tłumaczy Ireneusz Owsianko.

Maria, nie Marysia


Choć "Maria" jest jedynym w Polsce reaktorem atomowym, nie znaczy to, że jest niewielka. W kategorii reaktorów naukowo-badawczych to jeden z największych takich obiektów na świecie podkreśla Paweł Sobkowicz. 


Oczywiście mocą nie dorównuje reaktorom w elektrowniach jądrowych, ale jeśli chodzi o moc reaktora badawczego, a tu ważne są też takie elementy jak strumień neutronów wytwarzanych w środku, to jest to jeden z największych i najbardziej efektywnych reaktorów działających w tej chwili na świecie  - zaznacza wicedyrektor NCBJ. To, że mamy reaktor o tak dużej mocy pozwala nam na prowadzenie bardzo szerokiego zakresu badań - dodaje.

Dla tych badań, jak i dla sprawnego działania "Marii" równie ważne jak sam reaktor jest to, co znajduje się wokół niego - instytut to setki osób korzystających z możliwości, które daje ten wyjątkowy obiekt. Jednak jednym z najważniejszych pomieszczeń jest sterownia, która znajduje się zaraz obok hali reaktora "Maria".


To pomieszczenie pełne nieczytelnych dla laika symboli, świateł, przycisków i mierników. To serce, w którym operatorzy reaktora nadzorują jego pracę. Tu zawsze ktoś jest, 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku - opisuje Ireneusz Owsianko. Wszystkie te liczby, oznaczenia, wskazują nam, czy dane urządzenie pracuje poprawnie, czy jest jakaś anomalia. Zazwyczaj są tu dwie osoby, ale przy samym reaktorze pracuje około 60 osób - podkreśla.

Paliwem dla reaktora "Maria" jest uran-235. Rocznie naukowcy z NCBJ zużywają około 18-20 elementów paliwowych - w każdym z nich jest niecałe pół kilograma uranu. Każdy z takich elementów, kiedy już zostanie zużyty, musi być schładzany przez 5 lat - po tym czasie jest odsyłany do producenta (Rosji lub Francji) gdzie jest utylizowany.

(az)