2 gr. (słownie dwa grosze) - za oszustwo o takiej wartości urząd podatkowy w Łodzi skarcił w zeszłym roku grzywną pewną obywatelkę. Jednocześnie gardzi skarbami krezusów, chowających pod Alpami grube miliony! Skoro nasi rządzący wolą przyjaźnić się ze Szwajcarami niż z nami, podatnikami, to może nasze Stowarzyszenia Obrony Podatników zorganizuje zrzutkę na płytkę. Może wystarczy, że każdy kto nie ma konta w Szwajcarii da dwa grosiski...

Niemiecki fiskus skruszonym podatkowym grzesznikom wyznaczy ciężką pokutę. Zarobi miliony euro, nawet jeśli ostatecznie płyty wcale od złodzieja nie kupi! Świetny interes! Dlatego wykup danych dotyczących kont w Szwajcarii zapowiadają już rządy kilku innych krajów. W niedzielę dołączyła do nich Bułgaria, kraj mniejszy, biedniejszy i bardziej oddalony od Szwajcarii niż Polska.

Berlin, Wiedeń, Bruksela czy Sofia dwa lata temu pewnie by się na to nie porwały, ale kryzys spowodował dwie znaczące zmiany. Po pierwsze w państwowych budżetach powstały istne czarne dziury i każdy sposób na ich zasypywanie jest dobry. Drogę wskazali Amerykanie, którzy wyciągają dane oszustów od banku UBS. Po drugie, uznane za sprawców kryzysu banki są otoczone w większości zachodniego świata powszechną, delikatnie mówiąc, niechęcią, więc zakup takiej listy choćby od samego Lucyfera będzie rozgrzeszony przez opinię publiczną.

Polski rząd już wykluczył możliwość skorzystania z sztańskich danych. Ministerstwo Finansów wyjaśniło, że nie chce psuć stosunków ze Szwajcarią. Poinformwało też, że wkrótce i tak podpiszemy stosowną umowę z Helwetami. To samo mówiło rok temu, ale nawet nie w tym rzecz. Najważniejsze, że dzięki tej umowie nasz fiskus wcale nie dostanie od Szwajcarów listy podatkowych grzeszników! Według Federalnego Departamentu Finansów Szwajcarii porozumienie dopuści jedynie "wymianę informacji dotyczących konkretnych podatników, po przedstawieniu uzasadnienia". Nie ma w tym nic dziwnego. Umowa z Polską nie może przecież łamać szwajcarskich przepisów.

Rozumiem, że po ekipie, która doprowadzała sąsiadów do irytacji, Polską rządzą zwolennicy miłości, dla których przyjaźń polsko-szwajcarska warta jest więcej niż śmierdzące pieniądze. Może jednak nie ma się czego obawiać? Minister finansów Szwajcarii, chociaż nieco obrażony, obiecał przecież Niemcom, że jego rząd nie będzie się mścił.

Tylko szwajcarskie Stowarzyszenie Obrony Podatników grozi, że w odwecie doprowadzi do ujawnienia kont ludzi z niemieckiego świecznika. Ale taką groźbą nasz rząd nie powinien się przejmować. Przecież stosunków z polskimi właścicielami tajnych kont w Szwajcarii zepsuć sobie nie może. Po pierwsze kont ponoć nie ma. Po drugie, nie ma takich stosunków.