Tam komisja, ówdzie konstytucja, a tu rząd bez dyskusji, w przeznaczonym dla spraw mniej ważnych trybie obiegowym, przyjął wartą dziesiątki miliardów nową umowę gazową z Rosją. Dyskusja odbyła się wcześniej między ministrami gospodarki i skarbu, dodatkowa "niczemu by nie służyła" - klaruje wiceminister skarbu.

Treść porozumień, w której stronami są również rządy Polski Rosji, jest tajna. Wicepremier mówił co prawda o umowie w sejmowej komisji skarbu, ale posiedzenie było utajnione. Na swoim blogu Waldemar Pawlak przypomina o rygorach tajemnicy państwowej, przekonuje, że umowa to sukces, za który bierze pełną odpowiedzialność i dodaje tajemniczo "na inne insynuacje i zarzuty czy namioki szkoda czasu".

Już zacząłem się zastanawiać, czy nie powinienem zamaskowac piecyka w domu? Czy nie utajnić licznika przed gazownią? I wtedy, szukając informacji o polskiej umowie w zagranicznej prasie fachowej odkryłem, że sukces gazowy wcale nie został ogłoszony wyłącznie na prywatnym blogu wicepremiera. Okazuje się, że z okazji zawarcia umowy dającej "stabilność", "jasno określoną formułę cenową", a także zapewniającej "dochody z podatków" w Warszawie odbyła się huczna celebracja. Donosi o tym globalny portal upstreamonline.com, załączając zdjęcie z obchodów zorganizowanych na cześć porozumienia z Gazpromem!

Sami popatrzcie klikając tutaj:

Poważniej; co o tym sądzę: