Niezbyt przyjemnie jest stwierdzić własną naiwność. Mój przedwyborczy podziw dla spin doktorów PiS był tylko oznaką nieświadomości! Może i pracowicie skonstruowali układankę ze skorumpowaną posłanką, ale takie jawne wkręcanie, to żadne wkręcanie. To tak, jakby w kapeluszu magika widać było podwójne dno.

Pocieszam się, że swoją naiwność spostrzegłem jeszcze przed wyborami. Szczerze mówiąc aż usiadłem z podziwu, słuchając wystąpienia oskarżonej o korupcję posłanki. Przecież ostatnie dni kampanii są skierowane głównie do tych, którzy wciąż nie wiedzą na kogo głosować. Ci last minute deciders często kierują się emocjami. Dlatego już pierwsza łza, która spadła na sejmową posadzkę, zneutralizowała skutki zabiegów pisowskich doktorów spinu, a kolejne chyba roztopiły niezdecydowane serca.

Swoją drogą PO wygrała z PiS nie dzięki wzajemnym przepychankom, ale obietnicy skoku cywilizacyjnego. Myślę, że wyborców, na których nie działają ideologie i historia, podziałała obietnica dobrobytu dla wszystkich.

Kij, który pobił PiS, ma jednak drugi koniec. Propagandzistów Platformy czeka teraz trudne zadanie zaspokojenia tych, którzy uwierzyli, że Polska zacznie przemieniać się w Drugą Irlandię. Przekonywać, że Trzecia RP staje się Czwartą było dużo łatwiej. Ostatecznie każdy mniej więcej wie, jak powinna wyglądać Druga Irlandia…