Prokuratura chce tymczasowego aresztowania kierowcy, który pijany kierował miejskim autobusem w Chorzowie. Wniosek do sądu jest już gotowy. W prokuraturze mężczyzna usłuszał zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy drogowej.

Mężczyznę zatrzymano drugiego dnia świąt wieczorem. Policja dostała telefon od pasażerki, którą zaniepokoiło to, że kierowca jedzie zygzakiem i zahaczył o drzewo. Patrol policji zatrzymał autobus, a badanie alkomatem było jednoznaczne - ponad trzy promile alkoholu. Mężczyzna miał stanąć przed prokuratorem wczoraj, ale w jego organiźmie ciągle był alkohol. Dlatego przesłuchano go dopiero dziś, najpierw policjanci, a potem prokurator. Ten ostatni uznał, że to, co zrobił kierowca groziło katastrofą drogową. I taki też zarzut mężczyźnie postawiono. Grozi za to kara do ośmiu lat więzienia.

Mężczyzna zaczął pracę około 13-ej. Samochód przejął od swego zmiennika nie na terenie bazy autobusowej, ale "na trasie". W samochodzie nie znaleziono niczego-np. butelki czy puszki - co sugerowałoby, że kierowca pił alkohol w trakcie jazdy. Ale zdaniem policjantów to, że wynik badania alkomatem był ciągle rosnący może świadczyć o tym, że mężczyzna jednak pił w pracy.

Ponieważ kierowcy grozi wysoka kara prokurator przygotował wniosek do sądu o tymczasowe aresztowanie.

Kierowcy zabrano prawo jazdy. Grozi mu też zwolnienie z pracy.